Kaczmarek: "Sprawą ułaskawienia Adama S. powinna zająć się prokuratura"

W sprawie ułaskawienia Adama S. są wątpliwości natury prawnej. Audyt kancelarii jest niewystarczający - stwierdził b. szef MSWiA Janusz Kaczmarek w rozmowie z Polskim Radiem.

O swoich wątpliwościach w sprawie procedury ułaskawienia Adama S., Kaczmarek powiedział po raz pierwszy rano w jednej z komercyjnych rozgłośni.

Polityk pytany czy ma powody by sądzić, że podpis prezydenta Lecha Kaczyńskiego widniejący pod ułaskawieniem, jest sfałszowany, wyjaśnił że w swej porannej wypowiedzi podkreślał jedynie, że badanie autentyczności podpisu byłoby konsekwencją procedur zastosowanych przez prokuraturę.

Szereg wątpliwości ws. Adama S,

W jego opinii, audyt zarządzony przez obecnego szefa kancelarii w sprawie tego ułaskawienia, nie jest wystarczający. Są bowiem - jego zdaniem - wątpliwości natury prawnej, dotyczące tego wniosku. Kaczmarek zwrócił uwagę, że w uzasadnieniu do aktu łaski wskazuje się na to, iż skazany naprawił szkodę i zapłacił grzywnę. Tyle tylko - dodaje były minister - że zgodnie z wyrokiem, gdyby tego nie zrobił, trafiłby do więzienia i odbywał zawieszoną karę. W związku z powyższym to, co jest jego obowiązkiem, w uzasadnieniu aktu łaski wskazano jako jego cnotę - podkreśla Janusz Kaczmarek.

Zdaniem Kaczmarka, takie fakty budzą wątpliwości prawne. Według byłego ministra są także inne okoliczności uzasadniające wkroczenie prokuratury - negatywna opinia prokuratora generalnego, okoliczności mówiące iż osoba ta założyła spółkę z bliskim prezydenta Kaczyńskiego oraz informacja jednej z gazet , że udziały w tej spółce kupił człowiek ścigany listem gończym z którym rozmawiał Marcin Dubieniecki.

"Audyt nic nie wniesie"

Kaczmarek podkreślił, że prezydenta Lecha Kaczyńskiego pamięta jako osobę, która reagowała niezwłocznie na jakiekolwiek nieprawidłowości w Kancelarii Prezydenckiej.

Decyzja o audycie nie wniesie nic poza kwerendą dokumentów - dodał Kaczmarek. Jego zdaniem Kancelaria nie ma możliwości śledczych i nie może nikogo przesłuchiwać. - Prezydent nie może przeczytać w gazecie, że Jan Nowak został skazany na pięć lat, wziąć kartkę papieru i napisać: ułaskawiam Jana Nowaka - zaznacza polityk.

Kaczmarek dodał też, że podobna procedura była zastosowana w sprawie Petera Vogla, gdy na wniosek prokuratury ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski potwierdzał autentyczność swojego podpisu.

Afera wokół ułaskawienia

Od kilku dni media donoszą, że Adam S., z którym mąż Marty Kaczyńskiej założył spółkę, został w czerwcu 2009 roku ułaskawiony z kary więzienia w zawieszeniu przez Lecha Kaczyńskiego.

Dzisiejszy "Super Express" opublikował zdjęcie, na którym - jak stwierdzono - mąż Marty Kaczyńskiej spotyka się na z przestępcą Krzysztofem T. skazanym za gwałt , obecnie osadzonym w łódzkim areszcie i podejrzanym m.in. o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Kiedy panowie się spotykali - napisano w gazecie - T. był poszukiwany listem gończym.

Dubieniecki o sprawie Adama S.: "To polowanie na mnie. Redakcje poniosą odpowiedzialność"

TOK FM PREMIUM