Ustawa medialna. Tusk: rezygnujemy z przepisów o internecie

- Warto słuchać tych, którzy mówią, że internet jest gwarancją wolności i niezależności ludzi od administracji, przepisów i państwa - mówił dziś dziennikarzom w Sejmie Donald Tusk o kontrowersyjnych zapisach w nowelizowanej właśnie ustawie medialnej. - Na razie zrezygnujemy z tych przepisów. Zaproponowałem senatorom, by Senat usunął tę część ustawy, aby wrócić do poważnej rozmowy na ten temat - oświadczył premier.

Senatorowie o internetowych przepisach: Mieliśmy tsunami interwencji

Tusk już po raz drugi w ciągu dwóch ostatnich dni zdystansował się od uchwalonych przez Sejm, a przygotowanych w Ministerstwie Kultury zmian w ustawie o rtv, które m.in. nakładają na nadawców publikujących w internecie treści audiowizualne obowiązek rejestracji w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, uzależniają od decyzji jej przewodniczącego, kto będzie mógł nadawać, a kto nie, a także narzucają na nadawców dodatkowe wymogi. Wymogi - jak podnosi branża internetowa - trudne bądź niemożliwe do spełnienia i paraliżujące rozwój internetowej przedsiębiorczości.

- Sprawa wolności w internecie wykracza poza jedną ustawę. Ludzie są gotowi bronić sieci jako przestrzeni wolności. Rozumiem intencje urzędników, którzy przygotowywali fragmenty ustawy dotyczące internetu - mówił dziennikarzom Tusk. - Po pierwsze: to implementacja przepisów europejskich. Po drugie, te ograniczenia czy rygory są nakładane na firmy producenckie, które chcą przez internet oferować usługi stricte telewizyjne - dodał premier. Przyznał jednak rację przeciwnikom ustawy w obecnym kształcie.

Tusk: Niech Senat usunie całą tę część ustawy, która ma regulować internet

- Użytkownicy internetu mają prawo wyrażać niepokój, że każda regulacja może ograniczyć wolność. Dlatego zaproponowałem senatorom, by Senat usunął z ustawy całą tę część, która ma regulować internet - oświadczył Tusk.

Jeszcze wczoraj, na dzień przez głosowaniem nad ustawą w Senacie, premier zapowiedział, że każe "rzetelnie sprawdzić każdy przepis, który budzi wątpliwości, i jeśli nie będzie żadnej europejskiej albo publicznej potrzeby, aby przepisy niepokojące obrońców internetu znalazły się w tej ustawie, to zaproponuje senatorom, aby je uchylili". - Poleciłem rzetelnie zbadać, co w tej ustawie jest jednoznaczną implementacją prawa europejskiego, a co radosną twórczością urzędników lub parlamentarzystów - mówił wczoraj Donald Tusk . Postawił też jednak postawił zarzut: - Ta ustawa była procedowana od dłuższego czasu, i nie budziła żadnych wątpliwości w Sejmie ani wśród środowisk zainteresowanych tą ustawą.

Co czeka polski internet? Koncesje, cenzura i kary finansowe

Potrzebna rzeczowa dyskusja, a nie agresja

I stwierdzenie premiera, i wcześniejsze wypowiedzi przedstawicieli rządu odpowiedzialnych za ustawę, jakoby "była konsultowana ze środowiskiem", "nikt nie podnosił wcześniej żadnych wątpliwości" i "sprawa bez echa przeszła przez procedurę sejmową", wywołały oburzenie środowisk związanych z internetem. Reprezentujące pracodawców branży internetowej stowarzyszenie IAB jeszcze w styczniu wysłało do szefowej sejmowej komisji kultury i środków przekazu, Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, swoje stanowisko i wątpliwości dotyczące nowelizacji.

Dziś związani z IAB prawnicy mówią: - Zastanawia napastliwy ton przedstawicieli Ministerstwa Kultury w sprawie, w której potrzebna jest rzeczowa odpowiedź i konstruktywna dyskusja na obawy obywateli, którymi są przecież także przedsiębiorcy. Ministerstwo Kultury pracowało przez cztery lata nad wdrożeniem dyrektywy audiowizualnej, a obecnie reaguje z agresją na uwagi tych, którym nie dało tyle czasu na zapoznanie się ze swoimi propozycjami. Takie działanie nie służy budowaniu zaufania przedsiębiorców do aparatu władzy.

Nowe prawo medialne ograniczy wolność słowa? Rząd: "Nie znaleźliśmy lepszych rozwiązań"

Tusk: Warto słuchać tych, którzy mówią, że internet to gwarancja wolności

Premier Tusk zrezygnował dziś z argumentu, że "ustawa nie budziła żadnych wątpliwości". Mówił, że chce powrotu do "poważnej rozmowy ze środowiskami reprezentującymi społeczności internetowe, ale też z urzędnikami KE". - Wspólnie z ministrem kultury zrobimy takie spotkanie, żeby sobie wyjaśnić, jakie regulacje potrzebne są w internecie, a jakie są zbędne. Zobaczymy, co jest niezbędne, a co jest właśnie radosną twórczością, przeszkadzającą ludziom żyć. Zrezygnujemy z tych przepisów i bardzo serio o tym porozmawiamy - zapowiedział. Równocześnie podkreślił, że nie zmieni to nic, "jeśli chodzi o ściganie i karanie za takie przestępstwa jak pedofilia, rasizm, pornografia dziecięca, czy przemoc". - Internet nie jest wolny od odpowiedzialności karnej - stwierdził Tusk. Podkreślił jednak: - Warto słuchać tych, którzy mówią, że internet jest gwarancją wolności i niezależności ludzi od administracji, przepisów i państwa.

Tsunami w Japonii: życie na gruzach [NAJNOWSZE ZDJĘCIA]

TOK FM PREMIUM