"Dyktat mocy" rządu Tuska? Nałęcz: Oglądałem "Gwiezdne wojny"....

Czy zgodnie ze słowami prof. Jadwigi Staniszkis, rząd Donalda Tuska opiera się na "dyktacie mocy"? - Oglądałem "Gwiezdne wojny" i pamiętam rycerzy Jedi ... To dość dziwne, myślę że żyjemy w Polsce prawa, obowiązuje konstytucja, ale "dyktat mocy"? Może to jest tak mądre i głębokie, że ja tego nie rozumiem - mówił w Radio ZET Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta.

Słowa o "dyktacie mocy" padły podczas kongresu prawicowych intelektualistów ''Polska - Wielki Projekt'' . Z odczytami wystąpili na nim m.in. profesorowie Jadwiga Staniszkis, Zdzisław Krasnodębski i Ryszard Legutko. Na widowni z kolei brylowali kojarzeni z prawicą publicyści i czołowi działacze Prawa i Sprawiedliwości z prezesem na czele.

- Polska musi stać się państwem politycznym. Polacy muszą chcieć być Polakami - mówił profesor socjologii Zdzisław Krasnodębski, zrzucając winę za obecny zły - według niego - stan rzeczy w kraju na ekipę rządzących. Wtórująca mu profesor Jadwiga Staniszkis również nie zostawiła na obecnych władzach suchej nitki. W referacie "O sposobach nieistnienia władzy w Polsce" udowadniała, że rząd Donalda Tuska opiera się na "dyktacie mocy".

- Chodzi o przyjęcie, że ta władza jest jedynym źródłem porządku. Wystarczy uznać, że osią jest konflikt - tłumaczyła socjolog, podkreślając, że we wzmacnianiu tego konfliktu bardzo pomagają media tzw. głównego nurtu, które szafują określonymi etykietkami w stosunku do dwóch głównych ugrupowań politycznych, PiS i PO. - Z jednej strony nienowoczesne, oszołomskie, a z drugiej - eleganckie - mówiła.

Politycy powtarzali niezmiennie, że Polskę trzeba postawić na nogi, że Polska to wielki projekt, nawiązując tym samym do nazwy kongresu.

"Doszliśmy do granic absurdu"

Kongres komentowali dziś politycy w porannej audycji Radia Zet. - W Polsce są siły, które nie uznają legalnie wybranego prezydenta i polskiej polityki zagranicznej - mówił Stanisław Żelichowski z PSL. - Być może tak się to pani profesor kojarzy, ale ja nie mam wątpliwości, że jesteśmy suwerennym krajem, działamy w ramach Unii Europejskiej. Jeżeli śpiewa się "ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie", to doszliśmy do granicy absurdu.

W obronie prof. Staniszkis stanął Marek Jurek, lider Prawicy Rzeczypospolitej, mówiąc: - Uważam Jadwigę Staniszkis za jeden z najwybitniejszych i najciekawszych umysłów komentujących polskie życie publiczne. Rzeczywiście ma bardzo specyficzną metodologię i bardzo specyficzny język, niektóre jej pojęcia, jak "renta władzy", weszły do powszechnego języka, choć są zupełnie autorskie. Można to nazwać "dyktatem mocy", można nazwać stojeniem min, ale tak naprawdę chodzi o to, że władza stanowi uzasadnienie władzy. My powinniśmy rozmawiać o zjawiskach społecznych, a nie o działaniach rządu.

Anachroniczne pojęcie inteligencji

- Najbardziej zaskoczyło mnie na wczorajszym spotkaniu intelektualistów, że Jarosław Kaczyński z taką tęsknotą mówił, żeby polska inteligencja sięgała po to, co było dobre w dwudziestoleciu międzywojennym - powiedziała Joanna Kluzik-Rostkowska z PJN. - My mamy sięgać po doświadczenia sprzed stu lat, to znaczy że Jarosław Kaczyński anachronicznie rozumie naród jako wspólnotę zagrożoną przez inne wspólnoty. A w XXI wieku naród jest wspólnotą, która może konkurować, a nie walczyć z innymi. Tak samo anachroniczne Jarosław Kaczyński ma pojęcie inteligencji, bo jestem przekonana, że jednym z powodów wybuchu Powstania Warszawskiego, było przygotowanie całego pokolenia do patriotycznego zrywu. Ja nie chcę, żeby moje dzieci były wychowywane w takim duchu, chcę żeby były wychowywane na miarę XXI wieku, żeby były gombrowiczowskie a nie sienkiewiczowskie. Jarosław Kaczyński jest na tyle oderwany od rzeczywistości, że nie rozumie, że jesteśmy dziś w innym świecie. On żyje w dwudziestoleciu międzywojennym, z tęsknotą do tamtych myśli i czynów. To nie jest dzisiejsza Polska, to jest anachroniczne i niebezpieczne.

TOK FM PREMIUM