Ministerstwo nie złapie winnego, więc karze kogo popadnie

Ministerstwo kultury zakłada, że na każdej kserokopiarce ktoś kiedyś skopiuje sobie na prywatny użytek jakąś książkę. Nie jest w stanie złapać winnego, więc nakłada dodatkowe opłaty na importerów tego sprzętu. Choć sprawa trafiła już do Trybunału Konstytucyjnego, ministerstwo nic sobie z tego nie robi i jeszcze podniosło opłaty.

Barbara Pokorny prowadzi firmę która zajmuje się importem kserokopiarek. Zapewnia, że sama nie skserowała ani jednej książki, ale płaci za wszystkich, którzy to robią.

- Możemy porównać to do sytuacji, w której dostajemy prawo jazdy, a ktoś nakłada na nas opłatę za 10 wypadków, bo na pewno do tych dziesięciu wypadków doprowadzimy - mówi Pokorny. - Nie ma żadnych powodów, dla których miałabym płacić! - oburza się kobieta. Jej zdaniem to, że na kserokopiarkach można powielać książki, nie oznacza, że musi do tego dochodzić i że ona ma na to jakikolwiek wpływ. Twierdzi, że płacić powinni ci, którzy rzeczywiście powielają jakieś utwory.

Importerów najłatwiej rozliczyć

Ministerstwo Kultury tłumaczy, że opłatę trzeba ściągać z importerów.

 

- Nie ma możliwości, żeby uchwycić pojedyncze akty kopiowania dokonywane przez pojedynczych ludzi. To jest jedyny moment, w którym można zastosować system naliczania opłat - mówi dyrektor Dominik Skoczek z resortu kultury i przypomina, że opłata nie jest karą, a zgodną z przepisami rekompensatą na rzecz środowisk twórczych. Chodzi o takie przypadki, gdy ktoś kseruje książki na własny użytek - Prawo dopuszcza taką możliwość - mówi Skoczek, ale przypomina, że autorom trzeba to jakoś wynagrodzić. Ministerstwo nie jest w stanie pobierać opłat od nikogo innego, dlatego padło na importerów.

Sąd sobie ministerstwo sobie

Kontrowersyjnym opłatom przyjrzał się już wrocławski sąd, który uznał że są bezprawne i skierował skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Nie ma jeszcze wyroku polskiego trybunału, ale w analogicznej sprawie zapadł już werdykt Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który nie zezwolił na pobieranie opłat od hiszpańskich producentów płyt CD. Przedsiębiorcy płacili za to, że ktoś na ich sprzęcie może kopiować różnego rodzaju utwory. Może, choć wcale nie musi.

Ministerstwo Kultury zapewnia, że nie wiele zmienia to w sytuacji polskich importerów.

 

- Trybunał stwierdził, że opłatami może być objęty tylko taki sprzęt i nośniki, które mogą być używane do sporządzania kopii na użytek prywatny - tłumaczy dyrektor Skoczek, ale sam przyznaje, że takie działanie musi być powiązane ze szkodą dla twórców. Na pytanie jaką mamy pewność, że na danej kserokopiarce będą kserowane książki słyszymy, że praktycznie zawsze tak jest.

...a ministerstwo podnosi opłaty

Już po wyroku wrocławskiego sądu i wyroku ETS ministerstwo wprowadziło kolejne zmiany. Zgodnie z rozporządzeniem ministra opłata za każdą importowaną kserokopiarkę wzrosła kilkukrotnie. Teraz, za każdy sprowadzony egzemplarz trzeba zapłacić 3 procent jego wartości. Podobne opłaty dotyczą skanerów i innego sprzętu, na którym można powielać utwory.

TOK FM PREMIUM