Ministerstwo Kultury zamyka Studio Filmowe "TOR". Zanussi: Ogromna pustka ideowa towarzyszy tej zmianie

- Mam poczucie ogromnej pustki ideowej, która towarzyszy tej zmianie i to mnie bardzo smuci - ocenił na antenie TOK FM Krzysztof Zanussi, wieloletni dyrektor zamykanego Studia Filmowego TOR.
Zobacz wideo

Studio filmowe TOR zostaje decyzją ministerstwa kultury zamknięte. W jego miejsce ma powstać nowy ośrodek produkcji filmowej, o czym ministerstwo informowało już od dłuższego czasu. Oprócz studia TOR działalność kończą też Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, Studio Filmowe KADR, Studia Filmowe ZEBRA i Studio Miniatur Filmowych i Studia Filmowego KRONIKA.

Krzysztof Zanussi, wieloletni dyrektor Studia Filmowego TOR, który był gościem Mikołaja Lizuta w audycji "A teraz na poważnie", stwierdził, że nie widzi tych kroków w kontekście "przejmowania kultury". - Ja bym tego tak nie nazwał, dlatego, że efekt tych zmian w ciągu czterech lat jest całkowicie odwrotny. Nasza kultura była dosyć jednobiegunowa, tak stała się jeszcze bardziej. To samo było w dziedzinie teatru i tak będzie w dziedzinie filmu - ironizował reżyser. 

Joanna Kos-Krauze zauważyła, że władza "ma swój plan reform, zupełnie innego zarządzania i to jest konsekwentnie przeprowadzone". - Kino europejskie nie powstaje w molochach, im jest większa decentralizacja tym jest lepiej, wiąże się to z konkurencją - mówiła reżyserka, scenarzystka, przewodnicząca Gildii Reżyserów Polskich, drugi gość Lizuta. 

"Masa naiwnej amatorszczyzny"

Zanussi wyraził obawę, że przy zmianach proponowanych przez władzę jest "masa naiwnej  amatorszczyzny płynącej z kontaktów kawiarnianych".  - To się kompletnie nie tak robi. Film to ogromne pieniądze. Nie widzę, żeby ktoś wiedział, jak ten przemysł w świecie działa, kim są Amerykanie, co to jest Hollywood. W Polsce jest szereg ludzi, którzy wiedzą, jak się współpracuje międzynarodowo, tylko ich nikt nie pyta. Bo te cztery lata to są lata polityki odpędzenia, żeby tylko wierny trzon został, a reszta jak najdalej - powiedział Zanussi. 

Według niego nikt nie rozmawiał z reżyserami, którzy mają wiedzą o produkcji za oceanem, jak Jerzy Skolimowski, Paweł Pawlikowski czy Agnieszką Holland. - Nikt nikogo nie pytał o konsultacje. To nie chodzi, czy ktoś sprzyja władzy czy nie, ale czy się zna na produkowaniu filmów - podkreślił. Zanussi dodał, że ma w ogóle poczucie "ogromnej pustki ideowej, która towarzyszy tej zmianie" i to go "bardzo smuci". 

Joanna Kos-Krauze potwierdziła, że środowisko filmowe protestuje. - Ale być może to jest dobry pomysł, żeby skonsolidować państwowe moce przerobowe i stworzyć jedną instytucję, która jest wstanie udźwignąć wysokobudżetowe produkcje.  Argumenty ekonomiczne są, ale z drugiej strony przypomnijmy, że był Centralny Urząd Kinematografii, 1951 rok i to się bardzo źle skończyło, a dzięki zespołom powstała cała szkoła polska, kino moralnego niepokoju - zauważyła. 

Kto będzie szefem nowej instytucji?

O nowej instytucji na razie niewiele wiadomo. - Mamy bardzo dużo pytań, kto będzie zarządzał prawami, co się stanie z projektami, które są w trakcie realizacji, czy mają przyznane publiczne pieniądze, nie znamy nazwiska osoby, która będzie szefem tak potężnej instytucji - wymieniała Joanna Kos-Krauze. 

- Władzę się sprawuje po coś, a te zmiany są jakby po nic i przez to są takie szkodliwe. To byłoby upokarzające, gdybym żył w kraju, w którym robi się reformę tylko po to, żeby ktoś został dyrektorem - stwierdził Krzysztof Zanussi.

Posłuchaj w Aplikacji TOK FM:

TOK FM PREMIUM