Bartosiewicz: Energia artysty wyczerpuje się czasem nagle, jak w Klubie 27. Stawałam się coraz słabsza, aż zamarłam na kilkanaście lat

- Kurt Cobain, Janis Joplin, Jimi Hendrix, Jim Morrison czy Amy Winehouse odeszli tak szybko, bo ich energia szybko i nagle zgasła - mówiła Edyta Bartosiewicz w TOK FM. Przyznała, że sama też jako artystka straciła na długi czas energię do tworzenia i pojawiania się na scenie.
Zobacz wideo

Edyta Bartosiewicz jako piosenkarka, autorka tekstów odniosła wielki sukces w latach 90. Jej piosenki takie jak "Sen", "Urodziny", "Szał", "Jenny" czy "Tatuaż" trafiały na pierwsze miejsca list przebojów, a jej głos był jednym z najbardziej rozpoznawalnych w tamtym okresie. Po roku 1998 kariera Edyty Bartosiewicz straciła rozpęd. Ukazał się wtedy jej studyjny album "Wodospady", ale nie odniósł komercyjnego sukcesu. Na kilkanaście lat o artystce niewiele było słychać. Pojawiało się mnóstwo spekulacji na temat jej zniknięcia z życia publicznego. 

Come back nastąpił w 2010 r. kiedy piosenkarka pojawiła się na festiwalu Orange Warsaw Festival i zapowiedziała wydanie nowej płyty, co nastąpiło dopiero... w 2013 r. 

Edyta Bartosiewicz, w rozmowie z Przemysławem Iwańczykiem, wspominała, że kiedy zniknęła ze sceny i mediów była w gorszej dyspozycji, miała problemy z głosem. Nie mogła więc sobie pozwolić na taką ekspresję na scenie, jakiej by sobie życzyła w swoich, często emocjonalnych, piosenkach. Starała się uczestniczyć w projektach innych osób (występowała m.in. w duecie z Krzysztofem Krawczykiem, piosenka "Trudno tak" była wielkim przebojem 2004 roku), ale solową karierę na pewien czas zawiesiła.

Klub 27, czyli energia, która nagle gaśnie

Piosenkarka mówiła w TOK FM, że energia artystów jest czymś, co się z czasem wyczerpuje. - Stąd się bierze Klub 27 (termin określający muzyków, którzy zmarli w wieku 27 lat) - przekonywała artystka. - Głos, przekaz, siła to jest energia - podkreślała Bartosiewicz, dodając, że Kurt Cobain, Janis Joplin, Jimi Hendrix, Jim Morrison czy  Amy Winehouse odeszli tak wcześnie, bo obciążali się mocno różnymi środkami i ich energia przez to tak szybko i nagle zgasła. - Ze mnie ta energia wypływała powoli. Ja się stawałam coraz słabsza i słabsza, aż "zamarłam" na bardzo długi moment, na kilkanaście lat. Dopiero teraz mogę powiedzieć, że czuję przypływ nowej energii, podejmuję nowe wyzwania - oceniła Edyta Bartosiewicz. 

Lata 90., czyli budowanie świata po wielkiej rewolucji

Przemysław Iwańczyk pytał artystkę, jak wspomina lata 90., kiedy była ważnym głosem dla młodych ludzi. - Pamiętam dobrze tę energię. To było jakby budować świat po jakiejś rewolucji. Wszystko było tak świeże i wiarygodne, unoszące cię w powietrzu, a jednocześnie kotwiczące i budujące fundament - wspominała. Piosenkarka przypomniała też, że do połowy lat 90., kiedy w Polsce pojawiły się duże koncerny muzyczne, nasz rynek wyglądał zupełnie inaczej. - Byliśmy jak dzieci, które się bawią w budowanie przemysłu muzycznego. Cieszę się, że mogłam brać w tym udział - mówiła Bartosiewicz.

Przykładem piosenki nagranej spontanicznie, bez umów, rozliczeń był utwór "Moja i twoja nadzieja", który Bartosiewicz zaśpiewała razem z Katarzyną Nosowską i zespołem Hey. - Numer był nagrany na totalnym uniesieniu - opowiadała Bartosiewicz, dodając, że piosenka była nagrywana z myślą o pierwszym koncercie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Hali Arena w Poznaniu.

Co teraz?

- Teraz po powrocie wybrałam bardzo niezależny tryb działania. Powrót do tego, co było wcześniej, do utartych ścieżek, do dużych wytwórni, w ogóle mnie już nie kręci - mówiła Bartosiewicz, która w październiku wzięła udział m.in. w projekcie Woman Voices. Pojawiała się na scenie razem z Kayah, Julią Pietruchą, Melą Koteluk czy Moniką Brodką.

W październiku ukazał się jej nowy singiel "Cyrk". Teledysk do piosenki zrealizował kabaret Hrabi. 

 

W aplikacji TOK FM posłuchasz na telefonie:

TOK FM PREMIUM