"Oczekuj nieoczekiwanego". Bartłomiej Topa o swojej drodze aktorskiej od Zenka ze "Złotopolskich" do wymagających ról u Smarzowskiego
Bartłomiej Topa w rozmowie z Ewą Podolską wspominał, że długi czas po skończeniu szkoły nie pracował w teatrze ani nie dostawał ciekawych propozycji aktorskich. Opowiadał o swojej pracy kelnera w restauracji "U Fukiera" w latach 90. - Wstawaliśmy o 10. O 11 zaczynaliśmy pracę, pracowaliśmy do 2-3 w nocy, a potem jeszcze chodziliśmy do Domu Chłopa grać w snookera do 6 rano - mówił Topa, dodając, że wówczas to była dziwna sytuacja, żeby aktor pracował w restauracjach.
- To były trudne lata. Fala historii nas otoczyła zewsząd, również kulturę. Rocznie powstawało 5-10 filmów i ciężko się było utrzymać. Imaliśmy się różnych prac. Wyjeżdżałem za granicę, do Skandynawii, kosiłem trawniki, zbierałem truskawki, malowałem domy Szwedom - opowiadał aktor w TOK FM.
Zmiana kursu po "Złotopolskich"
Sytuacja zmieniła na początku lat 2000., kiedy Topa pojawił się w dwóch skrajnie różnych produkcjach. W 2001 r. wystąpił w spektaklu "Kuracja" w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego w Teatrze Telewizji, a szeroka publiczność mogła go poznać jako Zenka w popularnym serialu "Złotopolscy". - Dwie zupełnie krańcowe role. W rozpiętości pomiędzy tymi dwoma postaciami potem rozwijała się moja ścieżka - wspominał Bartłomiej Topa, dodając, że potem pojawił się bardzo ważny w jego karierze film "Wesele" i wiele innych propozycji.
"Oczekuj nieoczekiwanego"
Prowadząca audycję Ewa Podolska razem ze swoim gościem zastanawiała się, co jest przyczyną sukcesu lub jego braku w przypadku aktorów i jak to się dzieje, że o zdolnych studentach aktorstwa później słuch ginie.
Topa przyznał, że to może być trudne, kiedy kończy się szkołę z przeświadczeniem, że jest się dobrym i zdolnym aktorem, a telefon później wcale nie dzwoni z propozycjami. Dodał, że nie ma przepisu na sukces w karierze aktorskiej. - To jest zagadka, to jest jakaś tajemnica. To jest szczęście, ale i pracowitość, determinacja - mówił aktor w TOK FM.
Dodał, że potrzebna jest uczciwość i szczerość wobec tego, co się robi, a także łut szczęścia. - Bo nie wiemy, kto, kiedy i gdzie nas zobaczy, bo akurat zasiądzie na widowni i zobaczy tę jedną scenę, która będzie wyjątkowa - stwierdził Topa i dodał, że dewizą tego zawodu może być "Oczekuj nieoczekiwanego".
Bartłomiej Topa zapytany o swoje trudne role, po których ciężko wrócić do rzeczywistości, wymienił kapitana Mroza w "Domu Złym" i Króla w "Drogówce". - Duże ciężkie role się odchorowuje - mówił aktor.
Dobra passa, ciekawe projekty
Aktor przyznał, że ma obecnie dobrą passę i sporo pracuje przy ciekawych projektach, gra w filmie, dwóch spektaklach "Inteligentni ludzie" i "Niezwyciężony" w teatrze 6. piętro, a w kinie można oglądać teraz dwa filmy z jego udziałem.
Obecnie też w kinach można zobaczyć Bartłomieja Topę w dwóch filmach: "Dziura w głowie" w reżyserii Piotra Subotki oraz "Żelazny most" w reżyserii Moniki Jordan-Młodzianowskiej.
W "Dziurze w głowie" Bartłomiej Topa wciela się w rolę aktora, co jak przyznał, było dla niego trudnym wyzwaniem. - To było takie zderzenie z samym sobą i rzucenie się na głęboką wodę. Bo jak tu zagrać aktora w teatrze grającego w teatrze i jeszcze w filmie - mówił w audycji Ewy Podolskiej, dodał, że film jest dla wymagającego i skupionego widza.
Natomiast w filmie "Żelazny most", którego akcja dzieje się na Śląsku, Topa gra górnika uwikłanego w romans. Aktor opowiadał, że miał szansę poczuć, jak wygląda praca w kopalni. - Mieliśmy okazję zjechać 900 m pod powierzchnię i doświadczyć realnej pracy górników - opowiadał Topa, dodając, że już samo przebywanie pod ziemią, w pyle pracujących kombajnów, było bardzo trudne. - To jest piekło na ziemi - stwierdził aktor.
Topa do Smarzowskiego: Wojtek, pamiętaj o mnie!
Aktor zdradził też, że Wojciech Smarzowski pracuje nad nowym filmem. - Przygotowuje film, chociaż nie jest mu łatwo po "Klerze". Jest duża szansa, że w maju wystartuje z nowym filmem - mówił Topa, ale nie chciał zdradzić, czy będzie to film o Jedwabnem i jaką rolę w nim dostanie. - Wojtek, pamiętaj o mnie - żartował aktor na antenie TOK FM.
DOSTĘP PREMIUM
- "Mieli dość awantur". Czesi wybrali "porządek i spokój". Nie będzie drugiego Orbana w Europie
- "Katolicyzm powinien być traktowany jak najsilniejsze narkotyki. Trzeba przed nim bronić dzieci" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- WOŚP nie ma nic wspólnego z polityką. "Ale Owsiak jest liderem, przywódcą i przez to jest groźny"
- "Lex Kaczyński". PiS zmienia prawo, żeby prezes nie musiał płacić Sikorskiemu? "Sekwencja zdarzeń nieprzypadkowa"
- AAAA Rakietę tanio sprzedam. Garażowana, niebita, nosi ślady użytkowania
- Tu i tam kończą się podwyżki stóp procentowych. A banki przerażone. Czym?
- Dostęp do legalnej aborcji w Polsce to fikcja. "Są takie województwa, w których nie ma lekarza gotowego do przerwania ciąży"
- Przegląd Prasy styczniowej - czy mamy "enough in the tank" na początku roku?
- Zabójstwo na Nowym Świecie. Jeden z podejrzanych zatrzymany. "Pozostali nie mogą spać spokojnie"
- Banaś idzie do prokuratury ws. kontroli NIK w Orlenie. "Podejrzenie popełnienia przestępstwa"