Krystyna Janda: Teatry są moim więzieniem i moim rajem. Będę walczyć do ostatniej kropli
Rozmowę z Krystyną Jandą Marta Perchuć-Burzyńska rozpoczyna od spraw bieżących, a konkretnie od sytuacji na Białorusi. Wspomina między innymi o wystąpieniu Bartosza Bieleni w Parlamencie Europejskim, który - odbierając nagrodę - zaczął krzyczeć na znak solidarności z Białorusinami. Janda przyznaje, że zrobiło to na niej "ogromne wrażenie". - Jestem mu bardzo wdzięczna za to, co zrobił. To akt takiego heroizmu i jednocześnie znak pokazujący, że jesteśmy wspólnotą. A fakt, że zrobił to artysta, to dla nas wielki zaszczyt - mówi aktorka.
Następnie prowadząca "Godzinę Kultury" pyta o niełatwy czas pandemii. Krystyna Janda nie ukrywa, że był to "jeden z najbardziej dramatycznych okresów w jej życiu". - Nie muszę chyba mówić, jak bardzo staraliśmy się przeczołgać z moją fundacją i ze wszystkimi ludźmi przez cały ten rok. Być może, gdybyśmy wiedzieli, że przed nami jest tak długa perspektywa, to byśmy byli mniej odporni. Ale ponieważ za każdym razem myśleliśmy, że to jest sprawa dwóch-trzech miesięcy, to ciągle braliśmy na nowo siły i pracowaliśmy cały czas - opowiada aktorka.
Nawiązuje też do hejtu, jaki spotkał ją kilka miesięcy temu po tym, jak zaszczepiła się przeciwko COVID-19 poza kolejnością. Aktorka podkreśla, że z taką nagonką nie miała do czynienia nigdy wcześniej. - Nawet w najgorszych czasach tamtego okresu nie spotkało mnie coś takiego - mówi.
Aktorka podkreśla jednak, że cały czas bierze nową siłę ze swojej pracy. Poza tym, jak mówi, "jest już za stara", by wprowadzać w swoim życiu jakieś rewolucje, np. wyjazd w inne miejsce. - Te teatry są moim więzieniem i moim rajem. Niczego tu nie porzucę. Będę walczyć do ostatniej kropki, jaką będę miała w sobie - zapewnia.
Teatry wracają po pandemii
Podobnie jak inne dziedziny życia i kultury, tak i teatry wracają powoli do działania. Na razie na widowni zajęte może być maksymalnie 50 proc. miejsc, a od 26 czerwca - będzie to 75 proc.
Krystyna Janda - na antenie TOK FM nie ukrywa, że miała za złe rządzącym, że o kulturze - jak mówi - "zwyczajnie podczas pandemii zapomnieli". - Te wszystkie konferencje prasowe, ale też wszystkie wypowiedzi lekarzy czy wypowiedzi naszych decydentów mnie po prostu dotykały, ponieważ teatru i kultury tam nie było w ogóle. Rozumiem, że wszyscy martwili się o zdrowie, o taką podstawową egzystencję (...). Ale niemal w każdym wystąpieniu była informacja dotycząca Kościoła, a w żadnym nie było informacji dotyczącej teatru. Ja to ciężko znosiłam - przyznaje.
Aktorka wskazuje jednak, że to nieuwzględnianie kultury nie było celowe, lecz bardziej wynikało z zapomnienia. - Decydenci po prostu nie chodzą do teatru. Nie rozumieją znaczenia kultury. Nie rozumieją tego, jak kultura może wpłynąć na to, co myślą ludzie, bo to nie jest obecne w ich życiu - przekonuje.
Krystyna Janda jest dyrektor artystyczną Teatru "Polonia" oraz Och-Teatru w Warszawie. Pytana o rachunek strat tych dwóch placówek w czasie pandemii - w pierwszej kolejności zwraca uwagę na fakt, iż "nie zwolniono ani jednej osoby będącej na etacie i nie rozstano się z żadną osobą współpracującą".
- Wzięliśmy pożyczkę, dość dużą, bo półtora miliona złotych, żeby płacić pensje i regulować te normalne miesięczne płatności. Nie dostaliśmy zniżki na opłaty od miasta, ale jakoś sobie radziliśmy - informuje. Wspomina, że jej teatry otrzymały też m.in. pomoc z ministerstwa, w ramach której dostały 20 proc. czteromiesięcznej straty środków.
Ale aktorka podkreśla też, że jej fundacja miała dość spore oszczędności, które niewątpliwie pomogły jej przetrwać. - Od kilku lat, kiedy zapanowała inna władza, zaczęłam oszczędzać, nie wiedząc, co się wydarzy, spodziewając się kataklizmu i to nas uratowało teraz podczas pandemii - przyznaje.
Posłuchaj całej rozmowy z Krystyną Jandą
-
Poseł Rutka cytuje hejterskie teksty z TVP. O kim mowa? Karolina Lewicka zgadła od razu
-
Molestował nieletnich i współpracował z SB. Kim był "bankier" Jana Pawła II? "Żył jak pączek w maśle"
-
Dawid Kubacki kończy sezon. "Nie to jest teraz najważniejsze"
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
-
Xi Jinping w Moskwie. "Będzie kupa frazesów o przyjaźni, współpracy". Co wyniknie z "napinania muskułów"?
- Francja. Rząd zostaje. Zabrakło 9 głosów do uchwalenia wotum nieufności
- Xi Jinping namówi Putina do pokoju z Ukrainą? "To tylko dobra wymówka"
- "Ropa coraz tańsza przez banki". Jak bałagan na zagranicznych rynkach bankowych przekłada się na nasze portfele
- "Margin Call": film zamiast podręczników do Business English
- "Wizyta Putina w Mariupolu to teatrzyk". Ekspertka o "wiosce putinowskiej"