Harry i William razem na portrecie. "Wieje z niego naftaliną"
Guardian nabija się z dzieła Nicky Philipps. Fakt, na próżno szukać na nim śladów współczesności. I nie chodzi tu nawet o I Phona, z którym zwykle fotografowani są książęta. Złapani jakby na pogawędce, która - sądząc po mundurach i wystroju wnętrza - mogłaby równie dobrze mieć miejsce co najmniej sto lat temu. No i te mundury...
W rzeczywistości są to tradycyjne uniformy regimentu królewskiej kawalerii Blues and Royals, ale mogłyby też pochodzić z zakurzonych carskich szaf. Dlaczego mundury? Bo jesteśmy w stanie wojny - odpowiada angielski dziennikarz.
Książęta mają za sobą porządne przeszkolenie wojskowe, lubią pokazywać się w mundurach, a jeden z nich (William) dostał nawet od swej babci za służbę w Afganistanie Order Podwiązki, oczywiście widoczny na obrazie.
Obraz można oglądać w Narodowej Galerii Portretu w Londynie.