Podwodny skarb za 130 mld dolarów. Polska działka na Pacyfiku

Ma powierzchnię jednej czwartej naszego kraju i kryje złoża warte ponad 130 miliardów dolarów. Mało kto wie, że należy do Polski. A chodzi o... działkę na Pacyfiku.

Działka, nasz spadek po RWPG, leży tysiąc mil na zachód od wybrzeża Meksyku. Ma powierzchnię 75 tysięcy km2. Mamy ją od 20 lat. Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, blok państw wschodnich, zaangażował się w badania na dnie Pacyfiku. Po rozpadzie RWPG w 1991, kraje które brały udział w ówczesnym projekcie, otrzymały w dzierżawę ''działki''.

Mamy plan badań, ale do tej pory na dno naszej działki nie dotarliśmy. - Co prawda pływać potrafimy, ale te kilometry morskiej głębi nie są wcale proste do pokonania - tłumaczy TOK FM dziekan wydziału górnictwa Akademii Górnicz -Hutniczej prof. Piotr Czaja. - Na pewno jest czego szukać i co eksploatować, tylko nie wiemy jeszcze jak - przyznaje.

Polska działka warta miliardy (Kiliknij w zdjęcie, by zobaczyć powiększenie)

fot. Interoceanmetal

Buły warte miliardy

Ten biznes może okazać się bardzo opłacalny. Na dnie oceanu są złoża rud metali, których wartość szacuje się na ponad 130 miliardów dolarów. - To są takie "buły" które leżą obok siebie i pokrywają powierzchnię wielkości np. województwa - tłumaczy Tomasz Abramowski dyrektor organizacji Interoceanmetal, która w imieniu Polski zarządza działką. - Te "buły" zawierają metale w porównywalnej ilości ze złożami lądowymi, rudami interesuje się nie tylko Europa, ale i Daleki Wschód.

W oczekiwaniu na wielki odkurzacz

Problemem jest tylko to, jak je wydobyć. Na takiej głębokości nie mogą pracować ludzie. To zadanie dla robotów sterowanych z powierzchni. - Coś na kształt odkurzacza, który jeździ po dnie, zbiera ten materiał, transportuje go do rurociągu i za pomocą sprężonego powietrza może wydobywać je na powierzchnię - opisuje dziekan Czaja.

Maszyny musiałby być zainstalowane na platformach na oceanie. Takie platformy to małe miasteczka usytuowane z chirurgiczną precyzją nad wydobywanymi złożami. Potrzeba także wykwalifikowanych specjalistów. - Trzeba zrobić z marynarza i górnika jedną osobę - mówi Jerzy Hajduk, dziekan wydziału nawigacyjnego Akademii Morskiej w Szczecinie. - Musi, jak górnik, wiedzieć jak wydobywać złoża i tak jak marynarz potrafić rozstać się z rodziną na długie tygodnie, a nawet miesiące - uśmiecha się.

Na razie wydobywamy... z jezior

Przymiarki już są. W tym roku na Akademia Morska na kierunku nawigacja otworzyła specjalność górnictwo morskie. Przyszłych górników morskich będą też kształcić naukowcy z Akademii Górniczo - Hutniczej w Krakowie. Pierwsi absolwenci za 4 lata. - Są państwa, które już wydobywają złoża z płytszych szelfów oceanicznych - przyznaje dziekan Czaja - w Polsce, jak dotąd, wydobywa się kruszywa z dna jezior. Wszystko przed nami.

TOK FM PREMIUM