Nord Stream 2. Ambasadorowie krajów UE podjęli decyzję

Ambasadorowie krajów UE zgodzili się, że dyrektywa gazowa UE powinna być znowelizowana. Chodzi o gazociąg Nord Stream 2, który ma przebiegać na dnie Bałtyku i dostarczać gaz z Rosji do Niemiec.

Ambasadorowie krajów członkowskich przyjęli w piątek w Brukseli mandat do rozmów ws. nowelizacji dyrektywy gazowej, która dotyczy gazociągu Nord Stream 2. Stanowisko Rady UE zawęża stosowanie regulacji, tak że w konsekwencji Nord Stream 2 miałby być objęty unijnym prawem tylko na wodach terytorialnych Niemiec. Ostateczny kształt przepisów będzie zależny jednak od rozmów trójstronnych z udziałem Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, które będą mogły się teraz zacząć.

Rozmowy między państwami UE toczyły się od końca 2017 roku. KE przedstawiła projekt nowelizacji dyrektywy w październiku 2017 roku. Przewiduje on, że podmorskie części gazociągów przebiegających przez terytorium UE będą w całości podlegały przepisom restrykcyjnego unijnego trzeciego pakietu energetycznego. Gazprom w takiej sytuacji musiałby dopuścić do Nord Stream 2 inne przedsiębiorstwa zainteresowane tłoczeniem surowca tą nitką. Przesył błękitnego paliwa przez Bałtyk byłby też podporządkowany niezależnemu operatorowi. W rezultacie projekt stałby się mniej rentowny.

Jerzy Buzek o pozytywnej wiadomości

Szef komisji energii i sprawozdawca PE ws. dyrektywy gazowej, europoseł Jerzy Buzek jest zadowolony z przyjęcia przez państwa UE stanowiska ws. projektu, ale zapowiada, że będzie walczył o to, by przepisy były ostrzejsze niż to, co proponuje Rada UE.

"Parlament ma jednoznaczne i mocne stanowisko: na całym terytorium UE, czyli zarówno na wodach terytorialnych, jak i w specjalnych strefach ekonomicznych prawo unijne musi być stosowane" - powiedział PAP Buzek, który będzie odpowiadał za negocjacje przepisów ze strony europarlamentu. 

Jego zdaniem jednak samo ustalenie stanowiska przez państwa członkowskie to bardzo pozytywna wiadomość. 

Tylko wody terytorialne Niemiec

Innego zdania jest europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski. Według niego przyjęte przez państwa członkowskie stanowisko ws. dyrektywy gazowej jest słabsze niż pozycja Parlamentu Europejskiego i budzi duże wątpliwości.

"Jeśli okaże się, że to jest tylko listek figowy, a w gruncie rzeczy projekt Nord Stream 2 będzie realizowany, to ja się pod tym na pewno nie podpiszę. Mam bardzo duże wątpliwości, ale zawsze można argumentować, że to jest jedyny możliwy do osiągnięcia kompromis" - powiedział Krasnodębski, który zasiada w komisji energii PE.

Jego sceptycyzm dotyczy poprawki francusko-niemieckiej, w której następstwie gazociąg Nord Stream 2 będzie objęty unijnymi regulacjami tylko na wodach terytorialnych Niemiec.

Nord Stream 2 to problem dla Polski? 

Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl, w programie Światopodgląd podkreślił, że głosowanie ambasadorów jest "pewnym pyrrusowym zwycięstwem". - Fakt, że w ogóle do niego doszło to już jest sukces Polaków i innych krytyków Nord Stream 2. Ale nie jest ostatecznym zwycięstwem, ponieważ jej zapisy (regulacji - red.) niekoniecznie zagwarantują to, na co liczyli krytycy projektu - tłumaczył. 

- Gazprom działa inaczej niż spółki europejskie. Prawo europejskie wymusza na spółkach gazowych, żeby rozdzielić dostawy od operowania gazociągami, a tymczasem Gazprom jest jednocześnie właścicielem gazociągu i dostawą. Należałoby wprowadzić konkurencję, niezależnego operatora - wyjaśniał.

Prowadząca program, Agnieszka Lichnerowicz, pytała dlaczego Polska ma problem z gazociągiem Nord Stream 2. 

- Polska, Ukraina i kraje tej części świata są mniej zsieciowane, rynek gazu jest mniej rozwinięty. Aby mógł się rozwijać na korzyść klienta, muszą pojawiać się alternatywne źródła, z nowych kierunków. Nord Stream 2 jest wielkim źródłem gruntującym pozycję głównego dostawcy czyli Gazpromu. A to może oznaczać, że docelowo ceny gazu mogą być wyższe - wyjaśniał gość TOK FM. 

Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj!

TOK FM PREMIUM