300 kg polskiego drobiu z salmonellą trafiło do sklepów w Czechach. Sieć zerwała umowę z polskim dostawcą

Czeskie służby apelują do klientów, by zakupione w sieci mięso drobiowe polskiego producenta zwrócili do sklepów. Na razie nie ma doniesień o zatruciach.
Zobacz wideo

Do klientów czterech sklepów w czeskiej Pradze trafiło 300 kg polskiego drobiu z salmonellą. Sieć już zerwała umowę z polskim dostawcą. 

Czeskie służby sanitarne apelują do klientów, by mięso, jeśli go jeszcze nie zjedli, zwrócili do sklepów. Przypominają też, że przed zatruciem salmonellą chroni obróbka termiczna mięsa.

To nie pierwszy przypadek polskiego drobiu z bakteriami salmonelli. Tylko w ostatnich tygodniach czeskie służby weterynaryjne wykryły ponad tonę kurczaków z tą groźną baterią.

Inspektorzy nie ukrywają, że polskie mięso znajduje się pod specjalnym nadzorem. Najmocniej kontrolowana jest wołowina - w jej wypadku służby sprawdzają wszystkie przychodzące z Polski transporty. Jest jednak szansa na to, że Czesi zniosą kontrole już w najbliższy poniedziałek (25 marca). Wstępne porozumienie w tej sprawie zawarli już ministrowie rolnictwa Czech i Polski.

Problemy z wołowiną i kabanosami

Minister Miroslav Toman pochwalił co prawda obietnice złożone mu przez ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego, ale równocześnie zastrzegł, że potrzebuje gwarancji odnośnie wprowadzenia ich w życie. Chodzi głównie o zakończenie kontroli polskich rzeźni, a także zmiany w polskim prawie, które poprawią skuteczność kontroli weterynaryjnej i bezpieczeństwo transportu żywności.

Obligatoryjne kontrole eksportowanej do Czech wołowiny minister Toman wprowadził miesiąc temu, po tym, jak w 700 kg polskiego mięsa wykryto bakterie salmonelli. Czechy były także jednym z 14 krajów Unii Europejskiej, do których trafiła wołowina z feralnej rzeźni z Mazowsza, w której zabijano chore krowy. 

W połowie marca natomiast czeska inspekcja handlowa wycofała ze sklepów dwóch sieci polskie kabanosy. Powodem była znacznie mniejsza zawartość mięsa, niż wynikało to z opisów na ich opakowaniach. 

Zniesienia utrudniających swobodny, wewnątrz unijny handel domagała się od Czech nie tylko Polska, ale również Bruksela. Czesi odmawiali jednak, domagając się przedstawienia przez Warszawę konkretnego planu naprawczego polskich służb weterynaryjnych.

TOK FM PREMIUM