Czy rząd znowu "zamrozi" podwyżki cen prądu? "To zły pomysł. Warto byłoby poszukiwać innych narzędzi"

Wicepremier Jacek Sasin będzie przekonywał szefów państwowych spółek do niższych podwyżek cen prądu. Nieoficjalnie, producenci energii zażądali, by w przyszłym roku ceny dla indywidualnych odbiorców poszły w górę nawet o 40 procent. Szef Urzędu Regulacji Energetyki poinformował, że procedura zatwierdzania nowych taryf potrwa do połowy grudnia.
Zobacz wideo

Cztery kontrolowane przez państwo spółki energetyczne chcą podwyżek cen prądu w 2020 roku. Wnioski taryfowe przygotowane przez PGE, Eneę, Energę i Tauron od tygodnia są w Urzędzie Regulacji Energetyki. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", z nieoficjalnych doniesień wynika, że może chodzić o podwyżki na poziomie 20-40 procent. 

- Na razie jest za wcześnie, by oceniać, czy i jak zmienią się nasze rachunki za prąd - mówi w rozmowie z reporterem TOK FM prezes URE Rafał Gawin. Jak podkreśla, wnioski spółek energetycznych "muszą podlegać weryfikacji". - Wysłaliśmy wezwania do przedsiębiorstw. Oczekujemy odpowiedzi na początku grudnia - mówi prezes Gawin. Chodzi o wezwania do wyjaśnień, dlaczego dostawcy prądu zażądali takich, a nie innych podwyżek. Cała procedura zatwierdzania nowych taryf potrwa do połowy grudnia.

Chyba że rząd znów - tak jak w zeszłym roku - zamrozi ceny. Zdaniem prezesa Urzędu Regulacji Energetyki - "to zły pomysł". - Warto byłoby poszukiwać innych narzędzi, które mogłyby zrealizować ten sam cel. Ale nie ingerowałyby tak bezpośrednio w rynek - podkreśla. 

Zamrażanie cen rządową decyzją krytykował też niedawno poprzednik prezesa Gawina. Maciej Bando to, co zrobił rząd, by spółki państwowe nie podniosły cen dla odbiorców prywatnych, nazwał kuriozalną decyzją. Jak mówił w TOK FM, rachunki za prąd w przyszłym roku powinny być wyższe. - Jeżeli popatrzymy na historię, taką już odleglejszą, około 1,5 roku, to widać, że przez ten czas sama energia elektryczna wzrosła o ponad 30 proc. Ponieważ komponent energii w wielkości rachunku to jest około 30-35 proc., to widać, że powinno to być kilkanaście złotych - tłumaczył były szef URE.

Ceny prądy nie wzrosną? Sasin obiecuje

Tymczasem wicepremier i minister ds. nadzoru właścicielskiego, Jacek Sasin, obiecuje, że "zrobi wszystko", żeby w 2020 roku podwyżek dla gospodarstw domowych nie było. - Jestem poważnym politykiem i kilkakrotnie mówiłem o tym, że indywidualni odbiorcy nie zapłacą więcej za prąd i zrobię wszystko, by tak się stało - powiedział dziś w Polsat News.

Równocześnie Jacek Sasin zaznaczył, że spółki energetyczne, podobnie jak w poprzednim roku, oczekują, że ceny będą rosły. Podkreślił jednak, że wspólnie z prezesami tych firm będzie szukać sposobu, by do tego nie doprowadzić. - Będziemy na ten temat rozmawiać. Będziemy przekonywać również prezesów tych spółek, by szukali oszczędności, sposobu, by nie obciążać obywateli obiektywnym wzrostem, bo ten wzrost następuje. Wynika z polityki klimatycznej UE, opłat, które w związku z tym musimy ponosić, związanych z produkcją energii - powiedział.

Dodał także, że kluczową rolę w tym procesie odgrywa także Urząd Regulacji Energetyki. - On również będzie analizował wnioski i szukał możliwości takiej, żeby obywatele nie płacili więcej za prąd. To jest nasze wspólne oczekiwanie - zapewnił.

Na pytanie, czy ewentualnie dojdzie do ustawowego zamrożenia cen energii, wicepremier odpowiedział: "Zobaczymy. Na razie jesteśmy w procesie rozmowy. Na razie nie ma sensu mówić o planie B, kiedy realizujemy plan A. Wierzę, że ten plan A uda się zrealizować".

Po tym, jak rządzący podjęli decyzję o likwidacji resortu energetyki, to właśnie na ministrze ds. nadzoru właścicielskiego spoczywa odpowiedzialność za sprawę cen prądu.

Dlaczego prąd powinien być droższy? Więcej argumentów znajdziesz w podkaście!

TOK FM PREMIUM