Jak tarcza finansowa pomoże zakładowi fryzjerskiemu, który przestał działać? Paweł Borys o konkretach rządowej pomocy

Jaką pomoc w ramach tarczy finansowej otrzyma zakład fryzjerski, zatrudniający dziewięć osób, który w związku z epidemią koronawirusa przestał działać? W Magazynie EKG tłumaczył to szef PFR Paweł Borys. A chwilę później założenia i sposób finansowania projektu komentowali eksperci.
Zobacz wideo

Założenia drugiej, finansowej odsłony tarczy antykryzysowej prezentował w środę m.in. premier Mateusz Morawiecki. Maciej Głogowski w Magazynie EKG o konkrety wypytał Pawła Borysa, szefa Polskiego Funduszu Rozwoju, który ma odpowiadać za ich wdrożenie. Celem programu jest ochrona miejsc pracy, a dotyczyć ma on przedsiębiorców zatrudniających 10 mln pracowników, z czego ponad 3 mln to ci, którzy pracują w największych firmach. 

Tarcza finansowa. Przede wszystkim: kiedy?

- Chcemy, aby w kwietniu to wsparcie było dostępne dla przedsiębiorców. Chcemy w najbliższych 5-10 dniach otrzymać zgodę Komisji Europejskiej na program pomocowy - deklarował Paweł Borys. Wskazał, że niezbędne zmiany prawne zostały wdrożone w połowie marca. Wtedy jeszcze kwota przewidziana na pomoc wynosiła 6 mld zł. A przypomnijmy, że np. szkoły zostały zamknięte 11 marca.

Teraz pieniędzy na pomoc firmom jest 100 mld zł - 25 mld dla mikrofirm, 50 mld dla małych i średnich firm, a także 25 mld dla firm dużych, zatrudniających co najmniej 250 pracowników.

Tarcza finansowa. Po drugie: Jak to ma działać?

Poza wejściem tarczy w życie istotna jest kwestia, kiedy na konta przedsiębiorców popłyną pierwsze pieniądze. Wiele zależy od tego, jak wyglądać będzie sposób składania wniosków o wsparcie. Paweł Borys tłumaczył, że w przypadku firm najmniejszych, a także małych i średnich, czyli zatrudniających do 249 pracowników, procedura ma być maksymalnie uproszczona. - Chcemy, żeby to wyglądało tak: zgłaszam się do swojego banku, w którym mam konto firmowe, i składam wniosek za pośrednictwem prostego formularza w bankowości elektronicznej, bazującego na oświadczeniach. W przeciągu kilku dni pieniądze mają być na rachunku - deklarował. Zapewniał, że wniosek ma być prosty, być może będzie jednak trzeba do niego dołączyć skan dokumentu finansowego.

Co istotne, wniosek ma bazować na oświadczeniach - szef PFR zwracał uwagę, że dzięki informacjom np. z ZUS czy KRS da się te oświadczenia, w razie potrzeby, łatwo zweryfikować - np. sprawdzić, czy firma faktycznie działa. - 670 tys. firm może z tego skorzystać. Jest to program masowy, więc chcemy wykorzystać banki, żeby nie trzeba było iść do urzędu. To będzie najprostsze - tłumaczył gość Macieja Głogowskiego.

Inaczej sprawa będzie wyglądać w przypadku dużych firm. - Zapraszamy bezpośrednio do PFR. Na naszej stronie będzie formularz, tu będziemy indywidualnie analizowali każdą sytuację. Tu w grę wchodzą kwoty 50 czy nawet 500 mln zł. Decyzję będziemy podejmować w oparciu o przejrzyste kryteria, które podamy na naszej stronie - wyjaśniał. Jak dodał, decyzja ma zapadać w ciągu 2-3 tygodni, a w sytuacjach prostych, dotyczących płynności finansowej - nawet szybciej. - Zwykle proces inwestycyjno-kredytowy trwa dwa-trzy miesiące - wskazał.

Tarcza finansowa. Po trzecie: Ile dla kogo?

Zasadnicze kryterium, które zdecyduje o tym, czy dana firma otrzyma pomoc, jest to, czy odczuwa skutki kryzysu. A konkretnie chodzi o spadek przychodów o co najmniej 25 proc. Z pomocy mogą skorzystać firmy, które płacą podatki w Polsce, ale także które płacą je gdzie indziej, o ile zobowiążą się do przeniesienia rezydencji podatkowej do Polski w ciągu dziewięciu miesięcy. 

I teraz konkretnie - kwoty. Mikrofirmy, zatrudniające od 1 do 9 osób (a więc również samozatrudnieni) mogą starać się o pomoc wyliczaną na podstawie liczby pracowników i wysokości strat. Jeśli przychody firmy spadły o 25 proc., właściciel firmy może otrzymać 12 tys. złotych pomocy na każdego zatrudnionego pracownika. Jeśli przychody spadły o połowę - wsparcie może wynieść 24 tys. na pracownika, a jeśli spadek przychodów wynosi 75 proc. i więcej - 36 tys. zł na pracownika. 

Paweł Borys podał przykład zakładu fryzjerskiego zatrudniającego 9 osób, który w czasie epidemii nie pracuje w ogóle. Ma on więc 100 proc. spadku przychodów. Taki zakład fryzjerski może liczyć na 320 tys. zł wsparcia.

W przypadku małych i średnich firm, czyli zatrudniających do 249 pracowników, wysokość wsparcia wyliczana będzie inaczej, bo w oparciu o skalę przychodów. Jeśli przychody spadły o 25 proc., otrzymać można 4 proc. rocznych przychodów, jeśli spadek wynosi 50 proc., to subwencja może wynieść 6 proc., a jeśli spadek to co najmniej 75 proc., to wsparcie wyniesie 8 proc. rocznych przychodów.

W obu przypadkach - zarówno mikrofirm, jak i małych i średnich przedsiębiorstw, kwoty wsparcia mogą zostać umorzone w 75 proc., jeśli po 12 miesiącach firma nadal działa i nie zredukowała zatrudnienia.  Jeszcze inną kwestią jest wsparcie płynnościowe dla największych firm - tu pomoc może sięgnąć nawet miliarda złotych dla tych największych podmiotów. Koszt w takim wypadku wynosi 2 proc., a finansowanie przewidziane jest na dwa lata. I tu możliwość umorzenia dotyczy kwoty 750 mln zł. 

Tarcza finansowa. Po czwarte: Skąd na to pieniądze?

Maciej Głogowski dopytywał, jak tak potężny program wpłynie na finanse publiczne. Paweł Borys wyjaśniał, że PFR finansuje tarczę poprzez emisję obligacji na rynku krajowym i zagranicznym. - NBP będzie gwarantował płynność w sektorze finansowym. Dzięki temu nie powinno to wpłynąć na państwowy dług publiczny i deficyt budżetu w tym roku - deklarował. Co więc z kolejnymi latami?

- Szacujemy, że ok. 60-65 proc. tej pomocy będzie miało charakter bezzwrotny. To kwota ok. 60 mld zł - wyliczał. A pierwsze spłaty obligacji wypadną mniej więcej za rok, czyli w połowie przyszłego roku. - Wtedy, kiedy będziemy musieli spłacać obligacje, rząd będzie nam wnosił te kwoty na pokrycie kosztów spłaty - ok. 15 mld kosztów - co roku, przez kilka lat - przyznał. Jak zaznaczał, chodzi o to, żeby ten koszt był możliwie niski rocznie i rozłożony na wiele lat.

Jak pomysły rządu i PFR komentowali eksperci? Posłuchaj ich prognoz co do skuteczności jej pomocy i tego, co czeka pracowników i pracodawców:

TOK FM PREMIUM