Truskawki będą gnić na krzakach, bo nie ma kto ich zbierać. "Na plantacji łatwiej zapanować nad wirusem niż w kopalni"
Plantatorzy truskawek alarmują, że owoce będą gnić na krzakach, bo nie ma pracowników, potrzebnych do zbiorów. Samorządowcy z okolic Czerwińska nad Wisłą w województwie mazowieckim piszą do szefa sanepidu i ministra zdrowia w sprawie okresu kwarantanny dla pracowników, głównie z Ukrainy, którzy są zatrudniani przy zbieraniu truskawek. Chodzi o skrócenie go z dwóch tygodni do tygodnia. Przekonują, że pandemia koronawirusa to dla nich największy kryzys od lat.
Plantatorzy z Czerwińska potrzebują w sezonie zwykle od 15 do 20 tys. pracowników. W tym roku, w związku z aktualnymi obostrzeniami przy przekraczaniu granic, liczą jedynie na 30 proc. z tej liczby. W mieście jest ok. 1500 gospodarstw, z czego ponad 1000 utrzymuje się z truskawek. Dla tych właścicieli dwa miesiące sezonu na ten owoc to zarobek na cały rok. - Przyjmując, że w gospodarstwie żyją cztery osoby, to łatwo policzyć, dla ilu osób to jest być albo nie być - mówi burmistrz Czerwińska Marcin Gortat.
Ze stratami liczy się też lokalny plantator Wojciech Szafrański. – Z suszą w jakiś sposób możemy sobie poradzić, ale jak nie dojadą do nas pracownicy sezonowi, to nie pomoże nam nawet woda – podkreśla. Władze miasta szacują, że o dokładnych stratach będzie można mówić w połowie czerwca.
"Przez lata szczuto na obcych"
Maciej Głogowski w Magazynie EKG w TOK FM zauważył, że w tej chwili producenci oferują wczesne truskawki deserowe za około 28 zł za kilogram, a do tego dojdzie marża sklepu, więc cena może być jeszcze wyższa. Zdaniem Łukasza Kijka z portalu next.gazeta.pl można sobie wyobrazić racjonalną decyzję rządu, ws. pracowników sezonowych z Ukrainy. – Myślę, że da się zorganizować taki zbiór w maseczkach, rękawiczkach i z zachowaniem odstępów. Łatwiej zapanować nad koronawirusem na plantacji truskawek niż w na przykład zamkniętej przestrzeni kopalni – podkreślał Kijek.
Z kolei Marek Tejchman z "Dziennika Gazety Prawnej" zauważył, że problem jest szerszy. – Od lat w Polsce mamy wręcz nieracjonalną i opartą na uprzedzeniach politykę migracyjną. Nie mielibyśmy teraz tej sytuacji, gdyby ktoś 5-6 lat temu podjął decyzję o fundamentalnych ułatwieniach dla przyjeżdżających za pracą do Polski, aby łatwiej dostawali pobyt stały czy obywatelstwo – wskazywał. Jego zdaniem Polska jest beneficjentem procesów globalizacji. – Korzystamy na otwartej gospodarce. Tymczasem od lat żyjemy w kraju, gdzie funkcjonuje państwowy mechanizm szczucia na obcych. Potrzebujemy migrantów, należy pogodzić się z tym, że staniemy się społeczeństwem wielokulturowym. Kiedyś jeden z polityków PiS powiedział mi, że oni to wiedzą, ale elektorat tego nie zniesie. Dla krótkoterminowych korzyści politycznych straszy się obcymi – podsumował dziennikarz.
Pobierz Aplikację TOK FM, słuchaj i testuj przez dwa tygodnie:
-
Posłanka PiS nie wykluczyła sojuszu z Konfederacją. "Wcześniej takich deklaracji nie było"
-
Dawid Kubacki przekazał informacje o stanie zdrowia żony, Marty. "Dla nas to pierwsze zwycięstwo"
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
-
Zmiana czasu na letni. To już tej nocy. Ważne ostrzeżenie
-
"Janusz Kowalski nawet gatunków zbóż nie odróżnia". Były minister punktuje: Premier kpi sobie z rolnictwa
- Ogródek działkowy lekiem na galopujące ceny warzyw i owoców? "Są oferty i za 150 tys. albo 200 tys. złotych"
- Watykan aktualizuje ważne procedury. Chodzi o pedofilię w Kościele katolickim
- Klimatyczna bomba tyka i "może nas wessać". "Robimy sobie ten kryzys za własne pieniądze"
- Skazany za napaść na Polaków w Rimini domaga się ponownego procesu
- Urlop z powodu siły wyższej. Zmiany w Kodeksie pracy dadzą pracownikom dodatkowe dwa dni wolnego