Górniczy związkowcy zbulwersowani projektem umowy społecznej. "Żałosny trzystronicowy dokument"
Umowa społeczna to trzy kartki i pięć stron tekstu, z czego jedna jest w całości listą nazwisk. Umowa składa się z sześciu punktów, w których tak naprawdę mieści się niewiele konkretów.
W umowie nie ma zawartych dat likwidacji poszczególnych kopalń, pojawia się jedynie data graniczna - 2049 rok jako moment zakończenia produkcji węgla kamiennego. Brakuje rozwiązań związanych z transformacją regionu, nie jest też jasne, czy Unia Europejska zgodzi się na dalsze dotowanie górnictwa. Zgodnie z ostatnimi ustaleniami, umowa społeczna ma zostać podpisana w lutym, ale związkowcy krytykują przedstawiony projekt. 13 stycznia mają się spotkać z przedstawicielami rządu na kolejnym spotkaniu.
- To jest żałosny trzystronicowy dokument, z którym ja wstydziłbym się przyjechać na Śląsk. Mam na ten temat swoją teorię - uważam, że rząd z premedytacją prowokuje związki zawodowe, żeby odstąpiły od rozmów - mówi szef Sierpnia '80 Bogusław Ziętek.
Według niego w takiej sytuacji rząd będzie mógł powiedzieć, że "miał przygotowany plan przebudowy Śląska", "plan ratowania górnictwa, a związki zawodowe jak zwykle się nie zgodziły".
- Otóż to jest wszystko kłamstwo. Ja nie wierzę, że jest przygotowany jakiś plan przebudowy Śląska, ani że Unia Europejska wyraziła zgodę, żeby w tym kierunku iść. Myślę, że to wszystko jest ściema ze strony rządu, gra na to, żeby znaleźć winnego, dlaczego tutaj nastąpi katastrofa - dodaje Ziętek.
Umowa społeczna, zgodnie z wrześniowym porozumieniem związkowców i przedstawicieli rządu, określającym harmonogram likwidacji kopalń w Polsce, miała być podpisana już w połowie grudnia. Jednak po ostatnim grudniowym spotkaniu związkowców i przedstawicieli rządu jako kolejny termin wyznaczono luty 2021 roku. Chodzi o to, by w marcu możliwe było przystąpienie do notyfikacji umowy w Komisji Europejskiej.