Nie wszystkie kina otworzą się w piątek. "Żadne przeboje z Hollywood do nas nie trafią"

Otwarcie kin warunkowo na dwa tygodnie to absurdalna propozycja, której kosztów operatorzy tych obiektów mogą nie udźwignąć - to stanowisko sieci Helios, która nie uruchomi kin 12 lutego, mimo stwarzanej przez rząd możliwości. - Nikt z nami niczego nie konsultował - ubolewał na antenie TOK FM Tomasz Jagiełło, prezes Heliosa.
Zobacz wideo

Jak przekonywał w TOK FM Tomasz Jagiełło, prezes sieci kin Helios, decyzja rządu o odmrożeniu kin była dla całej branży zaskakująca. – Nikt z nami niczego nie konsultował, dlatego bardzo się zdziwiłem, gdy premier w ubiegłym tygodniu mówił, ze cały tydzień pracował z branżami. Raczej nie z nami – wskazywał Jagiełło.

Podkreślał, że problematyczna jest przede wszystkim warunkowość odmrożenia kin. – Dostaliśmy kilka dni, żeby przygotować repertuar dla 280 sal kinowych i zatrudnić ponad 1000 osób z gwarancją, że mają dwa tygodnie zatrudnienia – mówił dalej szef Heliosa.

Nie słuchasz podcastów? To dobry czas, by zacząć. Dostęp Premium za 1 zł!

Wyjaśniał, że do sukcesu kina potrzebne są przede wszystkim kasowe filmy. – Hollywoodzkie blockbustery powinny być wyświetlane na całym świecie w tym samym czasie. Wtedy jest szansa na sukces, jak w przypadku filmów o Bondzie czy Avangersach. Tymczasem kina są poharatane. Żadne przeboje z Hollywood do nas nie trafią. Z polskimi filmami jest podobnie. Mało kto chce wprowadzać swoja produkcję, nad którą pracował kilkanaście miesięcy - bez promocji i z ryzykiem, że będzie wyświetlana tylko dwa tygodnie – precyzował gość Mikołaja Lizuta.

Jagiełło przekonywał, że wystarczyło porozmawiać z przedstawicielami branży. – Poprosilibyśmy o cztery tygodnie na przygotowania i spróbowali. Teraz widać, że skutek tego testu ogłoszonego przez rząd będzie jeden. Przez otwarcie kin nie wzrośnie liczba nowych przypadków zachorowań, bo większość sal i tak będzie zamknięta – ocenił szef sieci Helios.

"Nowe opłaty większe niż pomoc"

Lizut zauważył, że proponowany przez rząd podatek od reklam mają płacić również kina. Zdaniem Jagiełły to wszystko wygląda jak "czarny sen". – Otwarcie naszej branży jest niemożliwe, bo my nie mamy produktu, czyli filmów. Te się produkuje nawet kilka lat. Przez miesiące będziemy odzyskiwać formę po pandemii. Rząd wymienił nas wśród branż najbardziej dotkniętych COVID-19, nasz kod PKD znalazł się w tarczach finansowych. Tymczasem teraz okazuje się, że mamy się zrzucać na pomoc samym sobie. Przyjmuję, że to błąd i niedopatrzenie – wskazał Jagiełło.

Dodał, że to nie jedyny podatek, z którym muszą radzić sobie od 1 stycznia operatorzy kin. – Jest opłata mocowa za prąd, podatek cukrowy za napoje w barach, podwyżka płacy minimalnej i interwencja NBP, która poskutkowała wzrostem kursu euro. Te wszystkie nowe małe opłaty są większe niż rządowa pomoc. Ergo, jeśli nawet coś dostaliśmy, to już jest plan, jak te pieniądze mają wrócić do rządu – ubolewał gość Mikołaja Lizuta.

12 lutego mają się otworzyć m.in. stołeczne kina studyjne. Wielkie sieci jak Multikino i Cinema City z decyzją czekają na ukazanie się rozporządzenia rządu w tej sprawie. Kina będą mogły udostępniać publiczności do 50 proc. miejsc na widowni. Inne istotne warunki wznowienia działalności to bezwzględne przestrzeganie reżimu sanitarnego - obowiązku noszenia maseczek przez publiczność i pracowników, dezynfekcji rąk, a także zasady dystansu społecznego.

TOK FM PREMIUM