"Należy drżeć o przyszłość gospodarki". Były członek RPP komentuje słowa premiera
Chodzi o wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, który powiedział, że "inflacja jest kwestią, którą należy odnosić do wzrostu wynagrodzeń; kiedy wynagrodzenia rosną dwa razy szybciej niż inflacja, oznacza to, że za zarabianą kwotę możemy kupić dwa razy więcej".
Spirala inflacyjna
Dla prof. Jana Czekaja fakt, że wynagrodzenia rosną i pojawiają się postulaty pracowników o dodatkowe ich podnoszenie z powodu inflacji, to pierwszy dowód na to, że pojawia się groźna dla gospodarki tzw. spirala inflacyjna.
To zjawisko, w którym płace rosną, bo jest inflacja, a inflacja rośnie, bo rosną płace (producenci podnoszą ceny usług i towarów, bo więcej kosztują ich wynagrodzenia pracowników). Były członek RPP dziwi się bankowi centralnemu, że nie widział też innego niebezpiecznego zjawiska, to jest wzrostu inflacji bazowej, czyli tej części wzrostu cen, na który bank NBP ma wpływ.
Dlatego - zdaniem gościa programu EKG w TOK FM - "nie ulega wątpliwości, że czynniki polityczne mogą mieć pretensje do NBP, że dopuścił do takiej inflacji, która może zachwiać zaufaniem do partii rządzącej".
- Dzisiaj nie wiemy, jaki jest faktyczny stan finansów publicznych, ale widzimy jego odbicie w poziomie tempa wzrostu cen. Ludzie obserwują to codziennie, wydając na zakupy 15-20 procent więcej niż rok wcześniej - oceniał prof. Czekaj. - W tym znaczeniu prezes Adam Glapiński nie w spełnił oczekiwań jakie w nim pokładano. Gdyby decyzje o podniesieniu stóp procentowych zapadły wcześniej, drożyzna byłaby mniejsza - dodał.
Ekspert przekonywał, że w przypadku wcześniejszej interwencji inflację udałoby się utrzymać na niższym poziomie. - Wprawdzie wzrostu cen doświadcza cały świat, ale w Niemczech wynosi on około cztery procent, a w Polsce jest to prawie siedem procent - zwrócił uwagę były członek Rady. Przyznał jednocześnie, że aktualna intensywność inflacji częściowo jest zależna od sytuacji w światowej gospodarce po jej odmrożeniu po poprzedniej fali pandemii. Wskutek lockdownu gospodarka się zatrzymała, a z rynku zniknęło wiele usług i towarów. Po zniesieniu lockdownów konsumenci zaczęli więc wydawać pieniądze szybciej na to wszystko, czego nie mogli kupić wcześniej. Stąd wzrost cen - skłonność konsumentów do kupowania jest większa niż ilość dostępnego towaru.
Jan Czekaj zauważył jednak, że inflacja była wysoka już przed pandemią. Na początku 2019 roku, gdy nikt jeszcze nie słyszał o koronawirusie wynosiła w Polsce 4,7 procent. - Nie można było tego nie zauważyć - ocenił ekonomista.
Podwyżka stóp procentowych
Rada Polityki Pieniężnej podniosła wczoraj stopy procentowe o 0,75 punktu procentowego. To druga podwyżka z rzędu. Prezes NBP Adam Glapiński zadeklarował, że bank centralny zrobi wszystko co może, by powstrzymać wzrost cen. Ale nie należy się spodziewać, że jego decyzje ograniczą drożyznę w najbliższej przyszłości. Zmiana da się odczuć za kilka kwartałów, a w przyszłym roku - według prognoz NBP - inflacja wyniesie średnio niecałe 6 proc.
-
W co gra Duda w sprawie "lex Tusk"? Prawnik łapie się za głowę: Ekwilibrystyka. Nie potrafię się doszukać logiki
-
"Lex Tusk" to dopiero początek? Strach może popchnąć Kaczyńskiego "do najgorszych rzeczy"
-
Śmierć ciężarnej Doroty z Nowego Targu. "Tam, gdzie aborcja jest nielegalna, pacjentki umierają w szpitalach"
-
Andrzej Duda przehandlował podpis za stołki? "Sprawa ma drugie dno"
-
To nie był dobry tydzień PiS. "Przerzucają się winą jak gorącym kartoflem. To będzie narastać"
- Hanna Machińska Człowiekiem Roku 2023 "Gazety Wyborczej"
- Wielka rakieta "buuu" - przeleciała. I podniosłość obrad Rady Miejskiej [613. Lista Przebojów TOK FM]
- Zaskakujące biografie, bohaterstwo i tragedie. Ciąg dalszy historii wokół polskich samolotów wojskowych
- Nowelizacja Dudy naprawi "lex Tusk"? Prawnik nie ma złudzeń. "To farsa"
- Jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. prawa łaski. "Wyłączna kompetencja prezydenta"