Rząd chce zatrzymać wzrost cen mieszkań. Szykuje pakiet regulacyjny
Rzecznik rządu nie zdradził szczegółów, ale ostatnio głośno było o wypowiedzi wiceministra infrastruktury Piotra Uścińskiego, który chciał walczyć z mieszkaniowymi spekulantami. Nie podobało mu się, że fundusze inwestycyjne hurtowo wykupują nieruchomości.
Ministerstwo Finansów zaprzeczyło właśnie, by rząd planował wprowadzenie podatku katastralnego. "Informacje, które pojawiają się w przestrzeni medialnej, są nieprawdziwe" - zapewniło MF na swoim profilu na Twitterze. Chociaż ostatnio ministerstwo zaprzeczało ostatnio, że rząd nie planuje podniesienia akcyzy na papierosy czy alkohol, by za trzy tygodnie to zrobić, to w tym przypadku może mówić prawdę. Nie będzie podatku od wszystkich nieruchomości powyżej określonej wartości (na tym polega kataster) mogą być dodatkowe opłaty od pustostanów czy od sprzedaży mieszkania, na przykład po mniej niż roku od zakupu.
To wniosek z wypowiedzi wiceministra Rozwoju i Technologii Piotra Uścińskiego. - Jeśli ktoś kupuje mieszkania tylko po to, żeby spekulować i nie przeznacza na wynajem, tylko stoi puste po to, żeby zyskało na wartości, i żeby można było na nim zarobić, to tu jest pole do interwencji. Tutaj powinna nastąpić interwencja. Szykujemy rozwiązania dotyczące takich pustostanów - mówił RMF FM wiceminister rozwoju Piotr Uściński.
- Mamy bardzo dużą podaż na rynku mieszkaniowym, bo jest większa o ponad 50 proc. w porównaniu z rokiem 2015. Ale mamy też duży popyt, wynagrodzenia rosną, bezrobocie maleje, wobec czego Polaków coraz częściej stać na własne cztery kąty, chcą kupować mieszkania, chcą budować domy. My to widzimy i chcemy, żeby ta duża podaż trafiała do polskich rodzin - dodał Uściński. I zapowiedział, że zyski ze sprzedaży dla zysku powinny zostać opodatkowane.
Galopujące ceny mieszkań
Ceny mieszkań w Polsce nie przestają rosnąć od wielu miesięcy. Tego wzrostu nie powstrzymała nawet pandemia. Jednym z ważnych powodów był bardzo tani kredyt oraz brak innych możliwości zainwestowania oszczędności z zyskiem. Narodowy Bank Polski utrzymywał stopy procentowe na poziomie bliskim zera. Nie opłacało się więc lokować pieniędzy w banku. Dodatkowo wartość pieniędzy spada z powodu inflacji, Polacy uznali więc, że najrozsądniejszym pomysłem jest inwestowanie w nieruchomości. Dodatkowo deweloperzy podnoszą ceny, bo - jak twierdzą - brakuje miejsca w miastach, gdzie można budować, a działki drożeją. Coraz droższe są też materiały budowlane, paliwo i brakuje rąk do pracy na budowach.
Według najnowszych danych Narodowego Banku Polskiego, najdroższym miastem w Polsce jest Warszawa. Cena metra kwadratowego mieszkania wzrosła tam w ciągu roku o blisko 8 proc. i wynosiła w III kwartale tego roku niemal 11 tys. złotych. Było to jednocześnie o 300 złotych więcej niż trzy miesiące wcześniej, czyli w porównaniu z drugim kwartałem. Średnio w siedmiu największych miastach (Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa i Wrocław) ceny wzrosły w ciągu roku o około 10 proc.
DOSTĘP PREMIUM
- Kaczyński nic nie wie o aferze "willa plus"? "Jest jak Jan Paweł II. Nikt mu jeszcze nie wydrukował Internetu"
- Ukraina urządziła "pokazuchę" przed szczytem z UE, ale na nie wiele się to zda. "Będzie rozczarowanie"
- Putin skleja się ze Stalinem. "Nowa tradycja w rosyjskiej propagandzie"
- Ratownicy sprowadzili wyczerpanego narciarza. Akcja TOPR po zamknięciu Tatr
- "W garze zawrzało ponad poziom". Polska u progu buntów w więzieniach? Ekspert: Napięcie stale rośnie
- Oświadczenie Redakcji TOK FM w sprawie komunikatu KRRiT [aktualizacja]
- Szewach Weiss nie żyje. Były ambasador Izraela w Polsce miał 87 lat
- Irański reżim boi się tańca. "Jest uważny przez fundamentalistów islamskich za grzeszną aktywność"
- Polki najczęściej chorują na raka piersi. A jedynie 30 proc. wykonuje mammografię
- Cały obszar Tatr zamknięty dla ruchu turystycznego