Jesteśmy w szczycie "rynku pracownika". "Wiedzą, że pracodawcom będzie ich bardzo trudno zastąpić"
Na razie więc za żądaniami podwyżek stoi raczej fatalna sytuacja demograficzna i wynikający z tego brak rąk do pracy niż galopująca drożyzna. - Kluczowa nie jest kwestia wartości pieniądza, ale popytu i podaży na rynku pracy - mówił w TOK FM Krzysztof Inglot, szef agencji Personnel Service. - Osoby, które się czują niezastępowalne, domagają się podwyżek, bo myślą sobie tak: moja praca, drogi pracodawco, jest dla ciebie coraz bardziej istotna. I to powód numer jeden, który podnosi poziom wynagrodzeń - ocenił Inglot.
Jego zdaniem w zapełnieniu luki kadrowej nie pomaga stały dopływ migrantów zarobkowych z Ukrainy czy Białorusi, których jest już w Polsce najwięcej. Zdesperowani pracodawcy sprowadzają więc pracowników z Nepalu, Indii czy Wietnamu. - Pierwsze półrocze było rekordowe pod względem liczby wydanych zezwoleń dla obywateli Ukrainy, było ich nawet więcej niż przed pandemią w 2019 r., a i tak nie ma kto zapełnić 200 tysięcy nowych miejsc pracy - alarmował szef Personnel Service.
Z najnowszych danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że liczba osób ubezpieczonych i zarejestrowanych w ZUS na koniec października 2021 r. wynosiła ponad 15,7 mln i była większa o 261,8 tys. w stosunku do lutego 2020 r. Więcej jest też ubezpieczonych cudzoziemców. W październiku ich liczba wyniosła 871,7 tys. i wzrosła w stosunku do lutego 2020 r. o 201,5 tys., a w stosunku do września 2021 r. - o 25,3 tys. To tak jakby od początku pandemii przybyło w Polsce miasto wielkości Rzeszowa zamieszkałe wyłącznie przez pracowników z zagranicy. To także znaczy, że w ubiegłym miesiącu każdego dnia roboczego polski rynek pracy zasilało tysiąc obcokrajowców.
Dziś o pracę jest najłatwiej
Rąk do pracy brakuje, a zajęcia dla chętnych jest coraz więcej. Z badania Grant Thornton wynika, że w październiku 2021 r. na polskich portalach rekrutacyjnych pojawiło się 324 tys. nowych ofert pracy. To 35 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, a nawet więcej niż przed pandemią. Najwyższy popyt na pracowników widać w Krakowie i Warszawie, najmniejszy - w Katowicach i Poznaniu.
Zdaniem Moniki Smulewicz z Grant Thornton kolejne rekordy w liczbie stanowisk pracy oferowanej pracownikom to ilustracja stanu gospodarki, która gwałtownie ożyła po zamknięciu jej w pandemii. - Dzisiaj oznacza to, że pracownikom jest prawdopodobnie statystycznie najłatwiej znaleźć pracę od początków transformacji - dodała ekspertka firmy.
Potwierdza to Krzysztof Inglot. - Pracownicy zdają sobie sprawę, że pracodawcom będzie ich bardzo trudno zastąpić, starsi z rynku odchodzą, a nikt na ich miejsce nie przychodzi - podkreślał w TOK FM. Dlatego rekordowo duża liczba firm planuje w tym roku podwyżkę płac. Z najnowszej wersji badania NBP "Szybki Monitoring. Analiza sytuacji sektora przedsiębiorstw" wynika, że już ponad 71 proc. ankietowanych przedsiębiorstw deklaruje plany podniesienia płac w ciągu najbliższych 12 miesięcy. W porównaniu do poprzedniego kwartału to aż o 14 pkt. proc. więcej.
Eksperci uważają, że to sytuacja demograficzna będzie systematycznie napędzać wzrost płac. Polacy będą coraz więcej zarabiać, bo będzie ich coraz mniej na rynku pracy. Według statystyk z grupy pracujących co roku ubywa i będzie obywać ponad 100 tysięcy osób, czyli tyle, ile liczy mieszkańców cały Tarnów.
DOSTĘP PREMIUM
- "Dziś nie płacę" i "dzida". Ale potem wracają, bo "pensja przyszła". Plaga kradzieży paliw na stacjach
- F-16 raczej nie dla Ukrainy. Ale jest inny pomysł. "Unikamy wielomiesięcznego szkolenia pilotów"
- Co dalej w sprawie tortur w więzieniu w Barczewie? Ekspert: Obawiam się najgorszego scenariusza
- Ksiądz skazany za antysemickie kazanie. Pierwszy taki wyrok w sprawie katolickiego duchownego
- Jest decyzja sądu ws. aresztu dla Rafała Baniaka
- Śnieżyce przechodzą nad Polską. Bardzo trudne warunki na drogach
- Paco Rabanne nie żyje. Znany projektant miał 88 lat
- "W garze zawrzało ponad poziom". Polska u progu buntów w więzieniach? Ekspert: Napięcie stale rośnie
- EEC Trends już w lutym 2023 - ruszyła rejestracja dla uczestników
- Ukraina urządziła "pokazuchę" przed szczytem z UE, ale na nie wiele się to zda. "Będzie rozczarowanie"