Panika na giełdach po ataku Rosji. Może być gorzej. "To wstęp do tego, co będzie za kilka dni"

Po ataku Rosji na Ukrainę, ceny akcji gwałtownie spadły, a z kolei ropa ostro poszła w górę. Na londyńskiej giełdzie za jedną baryłkę trzeba dziś zapłacić ponad 100 dolarów - to najwięcej od ośmiu lat. Zdaniem eksperta podwyżki już niebawem zobaczymy również na polskich stacjach benzynowych.
Zobacz wideo

- Skala zmian jest bardzo duża i bezprecedensowa, ale też adekwatna do sytuacji, w jakiej znajduje się  w tej chwili cały świat - komentuje w TOK FM Jakub Bogucki z portalu e-Petrol.pl. Ceny ropy Brent przekroczyły w czwartek poziom 100 USD za baryłkę - tak wysokie nie były od 2014 roku.

Jak podaje ekspert, ceny rosną w szybkim tempie, bo rosną też obawy, że ropa stanie się za chwilę trudno dostępna. - Chociażby dlatego, że w razie jakichś sankcji i odcięcia rosyjskiej ropy bardzo poważnie ograniczy się jej napływ do Europy - zaznacza Bogucki.

Drożej będzie też na polskich stacjach

Według jego opinii podwyżki możemy zobaczyć także na polskich stacjach benzynowych i to dość szybko. - Pewnie to nie będzie zmiana na poziomie złotówki tygodniowo. Natomiast te kilka czy kilkanaście groszy w perspektywie najbliższych dni czy tygodni to na pewno coś, co nas czeka - przekonuje.

Dopytywany, czy te ceny dalej będą rosły i rosły, czy jest to pewien pik, po którym staną - Bogucki wskazuje, że wszystko jest uzależnione od dalszego rozwoju zdarzeń. - Jeśli sytuacja będzie eskalować jeszcze mocniej i ta militarna działalność będzie generować kolejne straty, to i na rynkach naftowych będziemy mieć zwyżki - przewiduje.

Oprócz ropy naftowej, drożeje także gaz. Na otwarciu notowań w Holandii, ceny błękitnego paliwa podskoczyły o 30 procent.

Spadki na giełdach

Po ataku Putina na Ukrainę również na europejskich giełdach widać było bezprecedensowe spadki.  Obniżki głównych indeksów w czwartek rano sięgały nawet 5 proc. Giełda w Rosji traciła jeszcze mocniej. Jak podaje "Business Insider", główny indeks moskiewskiej giełdy akcji RTS stracił - w niecałą godzinę po rozpoczęciu sesji giełdowej w czwartek - aż 50 proc. Nawet trudno w historii szukać porównania dla takiego spadku.

- Rzeczywiście mówimy o panice na giełdach - przyznał w Raporcie Gospodarczyk w TOK FM Marek Rogalski, analityk Banku Ochrony Środowiska. Powiedział, że sytuacja przypomina trochę tę, która miała miejsce przed dwoma laty, w momencie wybuchu pandemii. Różnica jednak polega na tym, że teraz już nikt nie rzuci się na ratowanie rynków akcji, bo te mierzą się chociażby z inflacją.

- Będzie potrzeba czasu, żeby rynki się dopasowały do tej nowej rzeczywistości i boje się, że to będzie przystosowanie bolesne. To, co się dzieje dziś, to może być dopiero wstęp do tego, co będzie za kilka dni - przewidywał. Rogalski podkreślał też, że zyskiwać będzie teraz złoto - jako "stabilne aktywo na trudniejsze czasy". 

Spodziewane ogromne sankcje

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała w czwartek rano, że Europa jeszcze dziś ogłosi sankcje na Rosję. - Będzie dotyczył strategicznych sektorów rosyjskiej gospodarki, poprzez zablokowanie im dostępu do technologii i rynków - zapowiedziała. Zamrożone mają zostać także rosyjskie aktywa w Unii Europejskiej i zatrzymany dostęp rosyjskich banków do europejskich rynków finansowych.

>> Więcej informacji o atakach Rosji w Ukrainie znajdziesz tu - relacja na żywo <<

Przed godziną 4 czasu polskiego Władimir Putin ogłosił rozpoczęcie operacji wojskowej na wschodzie Ukrainy, ale ataki pojawiają się także w całym kraju. Zbombardowano większość jednostek granicznych i oddziałów granicznych w regionach m.in. Ługańska, Sumy czy Charkowa. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Unia Europejska potępiły Rosję za inwazję na Ukrainę. Sekretarz Generalny wezwał do natychmiastowego zakończenia konfliktu.

TOK FM PREMIUM