"Model szwedzki" na ratunek polskiej mieszkaniówce? "Prędzej czy później ten trend przyjdzie"

- Nie jestem naiwnym optymistą i nie powiem, że mam złote rozwiązanie, które sprawi, że za parę lat problemów mieszkaniowych nie będzie. Do tej pory przez 30 lat, z nielicznymi wyjątkami np. wdrożeniem TBS, w ogóle sobie z nimi nie radziliśmy. A wręcz niektóre programy nasilały problemy z dostępnością mieszkań - mówi w TOK FM Adam Czerniak, dyrektor ds. badań "Polityka Insight" i ekspert SGH. Gdzie radziłby szukać dróg wyjścia z kryzysu mieszkaniowego?
Zobacz wideo

Wartość kredytów mieszkaniowych udzielonych przez banki w Polsce w lipcu tego roku spadła do 3 mld 991 mln zł z 4 mld 853 mln zł w czerwcu - wynika z danych Narodowego Banku Polskiego. Przed rokiem w lipcu wartość ta wyniosła 7 mld 868 mln zł.

Jak mówił w TOK FM dr Adam Czerniak, choć uważnie śledzi problematykę mieszkaniową od blisko od dwóch dekad, to dopiero ostatnie 5-7 lat to okres, kiedy kwestia dostępności mieszkań jest szczegółowo analizowana. Także w UE, gdzie zamawiane są analizy. Toczą się rozmowy w grupach roboczych. Wskazywane są najlepsze praktyki zwiększania dostępności mieszkań. Zarówno finansowe - by mieszkania były tańsze, ale także fizyczne, by mieszkań było więcej. I by były dostosowane do potrzeb ludności. - Tymczasem w Polsce nadal mamy fetysz sztuki, by jak najwięcej było mieszkań na jedną osobę. Co z tego, skoro 50 proc. tego, co się buduje, to kawalerki. Mogą wystarczyć dla studenta czy osoby starszej, ale już dla rodziny z jednym czy dwójką dzieci  nie - mówił w "A Teraz na Poważnie" dyrektor ds. badań "Polityka Insight" i kierownik zakładu ekonomii instytucjonalnej i politycznej SGH.

Dodatkowo, jak zauważył, politycy do tej pory stosowali zimny chów - niezależnie od opcji politycznej. - Miał on też swoją inną twarz, leseferystyczną. Bo rząd wycofywał się z rynku mieszkaniowego. Mówił: "Słuchajcie poradzicie sobie sami. Weźcie kredyt, idźcie do dewelopera, kupcie mieszkanie. My co najwyżej wam pomożemy na start. Stąd różne rządowe programy - dodał w rozmowie z Mikołajem Lizutem.

W jego ocenie wszystkie te programy były jednak źle zaprojektowane i nieefektywne. Co gorsza, jak dodał, nie zwiększały faktycznej dostępności mieszkań. - Co prawda mieszkań więcej się budowało, ale przez to, że rząd dosypywał pieniędzy do rynku kredytowego, to automatycznie sprzedawcy mieszkań wykorzystywali to i sami podnosili ceny - wskazał. - Efekt był taki, że ci którzy na początku załapali się na program mieli łatwiej, by mieszkanie kupić. Ale już kolejne osoby nie, bo ceny za chwile znów szły do górę - dodał.

Teraz sytuację skomplikowały dodatkowo wzrosty stóp procentowych. Fakt, że kredyty są coraz trudniej dostępne, bo coraz trudniej też o zdolność kredytową. A i same ceny nieruchomości nadal rosną.

Model szwedzki rozwiązaniem? 

Jak wyjść z kryzysu mieszkaniowego, który będzie narastał? - dopytywał prowadzący.

- Rozwiązań jest szereg. To na, co kładą nacisk eksperci, głównie ci zagraniczni, to fakt, by mieszkania w mniejszym stopniu były traktowanie jako aktywa finansowe. Chodzi o to, by odstraszyć inwestorów, którzy traktują je tak samo jak akcje czy obligacje. Jako świetne miejsce lokowania kapitału - odpowiedział dr Adam Czerniak, zastrzegając, że w ten sposób "mieszkanie traci podstawową funkcję - zaspokajania potrzeb mieszkaniowych ludności".  - Staje się kolejnym elementem portfela bogatych inwestorów - dodał.

Ekspert SGH wskazał przy tym na konkretne rozwiązania - podatkowe. W tym m.in. podatek od zakupu, od szybkiej sprzedaży, ale też podatki katastralne.

- Wiem, że na razie w ministerstwie finansów podatek katastralny jest tak samo źle widziany jak Makbet w teatrze. Tego się nie mówi, nawet w kuluarach. Ale będziemy się musieli z tego typu rozwiązaniami oswoić - zauważył rozmówca Mikołaja Lizuta. - Tylko będziemy musieli je wdrożyć też tak, żeby nie wylać dziecka z kąpielą. Ochronić osoby starsze, które mieszkają w nieruchomościach o dużej wartości, a same mają stosunkowo małe dochody i nie było ich stać na płacenie takiego podatku - zastrzegł od razu.

Inne rozwianie to model szwedzki, jak wskazał gość TOK FM, na które część osób patrzy z zazdrością. A zakłada on, że można mieć tylko jedną nieruchomość. - Jak się ma ich więcej, to którąś trzeba sprzedać albo przynajmniej wynająć. Prędzej czy później ten trend także przyjdzie do Polski - wskazał dr Adam Czerniak. 

- Nie jestem naiwnym optymistą i nie powiem, że mam złote rozwiązanie, które sprawi, że za parę lat problemów mieszkaniowych nie będzie. Do tej pory przez 30 lat, z nielicznymi wyjątkami np. wdrożeniem TBS, w ogóle sobie z nimi nie radziliśmy. A wręcz niektóre programy nasilały problemy z dostępnością mieszkań. Tutaj wymagana by była rewizja całej narodowej strategii mieszkalnictwa. Pod kątem tego, jakich mieszkań potrzebujemy, dla kogo, w jakiej cenie. Póki co na te pytanie nikt w rządzie nie ma odpowiedzi - podsumował rozmówca Mikołaja Lizuta.

TOK FM PREMIUM