Kaczyński udobruchał Sikorskiego, ale złe prawo zostało. Biznes w strachu. "Szkodnictwo gospodarcze"

Choć prezes PiS doszedł do porozumienia z Radosławem Sikorskim, to nie kończy to sprawy słynnego zapisu nazwanego "lex Kaczyński". - Będzie można opluć i zniesławić w sposób okropny każdą firmę i sprawa będzie zamknięta. A taka firma nie będzie mogła skutecznie się bronić - tłumaczyła w TOK FM Grażyna Piotrowska-Oliwa, członkini Rady Dyrektorów Pepco Group.
Zobacz wideo

26 stycznia Sejm uchwalił projekt nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego. Według nowych rozwiązań, jeśli przegrywający sprawę o naruszenie dóbr osobistych nie opublikuje zasądzonych przeprosin, to sąd wymierzy mu maksymalnie do 15 tys. zł grzywny i nakaże zamieszczenie ich w Monitorze Sądowym i Gospodarczym na koszt dłużnika. Nowelizacją kodeksu cywilnego zajmie się teraz Senat.

Zarówno media (które zaczęły pisać o ustawie jako "lex Kaczyński), jak i prawnicy od razu zauważyli związek pomiędzy treścią ustawy a prywatnym interesem prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Gdyby ustawa weszła w życie w takiej postaci, Kaczyński nie musiałby zapłacić Radosławowi Sikorskiemu 700 tys. zł za opublikowanie zasądzonych przeprosin. Przypomnijmy - były szef MSZ, a obecnie europoseł, Radosław Sikorski pozwał prezesa PiS za stwierdzenie o blokowaniu przez niego działań w zakresie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. W wywiadzie padło sformułowanie Kaczyńskiego o "zdradzie dyplomatycznej".

Finalnie rzecznik PiS Rafał Bochenek zapowiedział poprawkę do ustawy, która dookreśli, iż przepisy będą stosowane do postępowań, które rozpoczną się dopiero w przyszłości, a Jarosław Kaczyński przyjął ofertę Radosława Sikorskiego polubownego załatwienia sporu i wpłacił 50 tys. zł na rzecz sił zbrojnych Ukrainy.

"Ja takiego prawa nie widziałam"

Zdaniem Grażyny Piotrowskiej-Oliwy zarzuty wobec partii rządzącej dotyczące tworzenia prawa "pod Kaczyńskiego" zupełnie przysłaniają zagrożenie, jakie "lex Kaczyński" stwarza dla biznesu. - Jest firma X, która prowadzi zaciętą, konkurencyjną walkę z firmą Y. Przy tym nowym projekcie firma X może bezkarnie obrzucić firmę Y błotem za 15 tysięcy, które będzie najwyższą wymierzoną karą - kosztami druku w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, który przedsiębiorcy czytają z innych powodów, niż szukanie ciekawostek z  życia wziętych - wyjaśniła w członkini Rady Dyrektorów Pepco Group w audycji "EKG".

Rozmówczyni Tomasza Setty nazwała "lex Kaczyński" "szkodnictwem gospodarczym najwyższego stopnia". - Wystarczy powiedzieć, że soki firmy Y psują się, powodują raka, nieżyt żołądka czy cokolwiek innego. Będzie można opluć i zniesławić w sposób okropny każdą firmę i sprawa będzie zamknięta. A taka firma Y nie będzie mogła skutecznie się bronić - te 15 tys. złotych mają się nijak do sytuacji pracowników takich firm i dla ich rodzin, po takim pomówieniu. Ja takiego prawa nie widziałam - ostrzegała Grażyna Piotrowska-Oliwa w rozmowie w TOK FM.

TOK FM PREMIUM