Europa znów chętnie wsiada do pociągów, zwłaszcza nocnych. A w Polsce mamy do czego wsiąść?
W Polsce też pociągi wróciły do łask, zwłaszcza kiedy ceny paliw rok temu wystrzeliły. Jeśli jednak chcemy pojechać koleją nocą, to nie za bardzo mamy czym. Jeszcze w latach '90 po polskich torach kursowały pociągi zwane "hotelowymi", złożone tylko z kuszetek i wagonów sypialnych. Warto wspomnieć choćby o pociągu Przemyślanin - relacji Przemyśl-Świnoujście.
Jechał przez Polskę niemal przez całą dobę. Startował około godziny 18 i na miejsce dojeżdżał około południa albo później. Kultowa już nazwa tego połączenia pojawiła się w latach '90 ubiegłego wieku, ale jako połączenie sypialne istnieje do dzisiaj. I gdy chodzi o czas podróży, prawie nic się nie zmieniło.
Przemyślanin to jeden z niewielu weteranów. Większość polskich sypialnych - zwanych przez jakiś czas szumnie "pociągami hotelowymi" - zmarła śmiercią naturalną. Zabiły je szybkie połączenia dzienne i komunikacja samochodowa.
Słuchaj całości:
Mniej więcej 15 lat temu na polskich torach dokonał się technologiczny przełom. Pociągi zaczęły jeździć szybciej. Zamiast kilkunastu godzin jazdy było mniej niż 10, a podróż w dzień stała się mniej upiorna. Jednocześnie budowa wygodnych dróg skróciła czas przejazdu samochodem. Same samochody stały się dostępne niemal dla każdego. Na koniec do akcji wkroczyły tanie linie lotnicze. Bilet na samolot z jednego końca Polski na drugi kosztował mniej niż bilet kolejowy na tę samą trasę i mniej niż podróż samochodem. To był moment, w którym kilkadziesiąt składów sypialnych, w tym sezonowych, zjechało na bocznice. Dzisiaj stałych krajowych połączeń sypialnych jest mniej niż 10, a międzynarodowych najwyżej kilka.
Europa znów stawia na pociągi
W Europie jednak pociągi nocne wracają i radzą sobie całkiem nieźle. Przykład? Po dekadzie powróciło nocne połączenie Berlin-Bruksela i zostało z zadowoleniem przyjęte w obu stolicach. Bo Europa namawia przewoźników, by łączyli ze sobą systemy kolejowe i podstawiali podróżnym pociągi sypialne. Chce w ten sposób przekonać Europejczyków do rezygnacji z latania. I nie musi być szczególnie dobitna w swoich argumentach, bo korzystanie z lotnisk stało się w ostatnich latach "sportem ekstremalnym". Odprawa trwa godzinami, bagaże poruszają się po świecie według własnej logiki, brakuje personelu naziemnego, a rozkład lotów jest jak rosyjska ruletka.
Tymczasem na dworcach kolejowych tłumu chętnych do odprawy nie ma. Dworce przeważnie stoją w ścisłych centrach miast, więc odpada problem z dotarciem, a pociągi - oprócz polskich - spóźniają się niewiele. Nie ma też żadnych ograniczeń w ilości i wadze bagażu. Można zabrać ze sobą rower, hulajnogę, narty albo ponton. Podróżni lubią to i dlatego firma Night Sleeper, która uruchomiła nocne połączenie Berlin-Bruksela, już planuje trasę sypialną Amsterdam-Barcelona.
Zwrot ku pociągom widać też w innych miejscach. Austriackie koleje pod marką NightJet obsługują 25 popularnych, ekonomicznych sypialnych połączeń międzynarodowych. Wszystkie miejsca zwykle są wykupione. Firma wymienia wagony na takie ze sprawnym Wi-Fi, gniazdami do ładowania, przedziałami - jedynkami z własną łazienką z prysznicem.
Jeszcze wyższy model wybrał francuski MidnightTrains. W przyszłym roku na dziesięciu trasach europejskich ruszą luksusowe slipingi, klasą przypominające butikowe hotele. Mają mieć pełnowymiarowe łóżka, porządne wyciszenie przedziałów oraz restaurację z room-serwisem o każdej porze. Podobno bilety mają mieć przyzwoite ceny dostępne dla każdego - konkurencyjne w porównaniu z pełnymi kosztami wyprawy lotniczej, w tym transportem z lotniska do hotelu w centrum metropolii i z powrotem na lotnisko.
W Polsce też pociągi wróciły do łask
Spójrzmy teraz na Polskę. Oficjalne dane Urzędu Transportu Kolejowego nie pozostawiają wątpliwości: pociągi wróciły do łask. W ubiegłym roku częściowo za sprawą setek tysięcy uchodźców z Ukrainy, dla których były jedynym (i przez pewien czas też bezpłatnym) sposobem przemieszczania się po kraju.
Niemałą rolę odegrała też cena paliwa. Podróż autem stała się dla wielu zbyt kosztowna. Zwłaszcza, gdy odbywała się w pojedynkę.
Ten sukces nie wystarcza jednak, by Polska dorobiła się większej liczby sypialnych krajowych. I to może nawet dałoby się rozumieć. Nocny pociąg musi mieć sens, więc PKP uruchamia więcej takich połączenie w sezonie wakacyjnym - nad morze i w góry.
Inaczej sprawa wygląda, gdy mowa o pociągach międzynarodowych. Polski podróżny polską koleją może się wybrać slipingiem do Pragi, Budapesztu, Wiednia i Berlina. A jeśli chcielibyśmy pojechać w ten sposób na wakacje na południe Europy?
Odpowiedź brzmi: owszem, ale z Budapesztu, Bratysławy, Pragi lub Wiednia - a więc z przesiadką i kolejami austriackimi, które rządzą na tym rynku.
Ciekawe? W "Codziennym Podcaście Gospodarczym" słuchaj także: Zapraszamy na wycieczkę po Europie. Nieważne czy spojrzycie w lewo czy w prawo, na pewno zobaczycie... inflację
-
Ksiądz, w którego mieszkaniu odbyła się orgia, zabrał głos. "To uderzenie w Kościół"
-
"Czarno-brunatna" koalicja po wyborach? "Mentzen i Bosak przebierają nogami"
-
Wypadek na autostradzie A1. Prokuratura opublikowała wizerunek kierowcy bmw
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Wypadek na autostradzie A1. List gończy za kierowcą BMW. Ziobro podjął też inną ważną decyzję
- Kuria odpowiada na oświadczenie ks. Tomasza od orgii na plebanii z seksworkerem
- Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
- "Aż mnie pani podkręciła". Prof. Kowal ostro o słowach Waszczykowskiego. "Dziecinne i infantylne"
- Pornograficzna polityka, szubienice i piranie [630. Lista Przebojów TOK FM]
- Rembrandt i jego "Jeździec polski". Niderlandzka moda na "pokazywanie Polaków"