"Prezes sam zatwierdził decyzję dot. Frasyniuka. Zawsze czuł się niedopieszczony" - Sierakowski

Goście Dominiki Wielowieyskiej w Poranku TOK komentowali zatrzymanie Władysława Frasyniuka przez policję, do którego doszło dziś po 6 rano. Opozycjonista został przewieziony przez funkcjonariuszy do prokuratury w Oleśnicy, a następnie wypuszczony.

W studio zasiedli Renata Kim ("Newsweek"), Sławomir Sierakowski ("Krytyka Polityczna") i Michał Szułdrzyński ("Rzeczpospolita").

Renata Kim zwróciła uwagę na to, że zdjęcia z dzisiejszego zatrzymania Frasyniuka przypominają obrazy z PRL. - To była pierwsza rzecz, którą zobaczyłam w telewizji dzisiaj rano i jest mi źle z informacją, że Władysława Frasyniuka, legendę Solidarności, wyprowadza się w kajdankach. Wydaje mi się, że nie było żadnego uzasadnienia, żeby to robić o świcie, żeby skuwać mu ręce. On nie stawiał oporu. A tymczasem żywo przypomina to czasy, kiedy Władysław Frasyniuk 30 lat temu był w ten sposób traktowany. Bardzo źle się stało - oceniła dziennikarka "Newsweeka".

Dominika Wielowieyska zapytała o to, jakie konsekwencje dla PiS-u będzie miało zatrzymanie Frasyniuka.

Sławomir Sierakowski uważa, że wyborcy partii mogą się z tego ucieszyć. - Trudno mi powiedzieć. Dzięki m.in. badaniom Macieja Gduli różne intuicje się nam potwierdziły, ale pojawiło się też trochę zaskoczeń. Elektorat PiS-u chce jeszcze bardziej, jeszcze więcej, jeszcze mocniej - mówił współzałożyciel "Krytyki Politycznej".

Następnie powiedział, że partia rządząca i związane z nią media niezgodnie z prawdą przedstawiały Frasyniuka jako członka elity powiązanego z jakimś układem. - To jest człowiek organicznie odporny na wszelkie układy, bardzo niezależny, zawsze nonkonformistyczny, niezależnie od tego, z której strony. Natomiast jest to szokujący obrazek, represja obliczona chyba na demonstrację siły [przez władzę - red.].

Myślę że Jarosław Kaczyński się podśmiewa nad swoim atlasem z kotami, że mógł się tak zemścić.

- podsumował Sierakowski.

Czy Jarosław Kaczyński wiedział o zatrzymaniu Władysława Frasyniuka?

Wielowieyska postawiła wtedy hipotezę, że zatrzymanie Frasyniuka odbyło bez wiedzy przewodniczącego Kaczyńskiego.

- Żartujesz sobie? - odparł Sierakowski. 

- Myślisz, że Jarosław Kaczyński sam zatwierdził tę decyzję? - zapytała Wielowieyska.

- No oczywiście! Jarosław Kaczyński udzielił kilku wywiadów-rzek. I one są tak zorganizowane emocjonalnie, że tam głównym bohaterem jest Unia Wolności i Adam Michnik. A Władysław Frasyniuk jest następny w kolejce. [Jarosław Kaczyński - red.] to człowiek, który zawsze się czuł niedopieszczony, niedokochany, odrzucony przez salon - mówił Sierakowski. -  Jednak najwyżej w tej hierarchii [zemsty - red.] jest Donald Tusk - ocenił publicysta.

Według niego opozycjonista wiedział, jak się zachować gdy zapukali funkcjonariusze. - Sam Frasyniuk nie wyglądał na zaskoczonego, ma duże doświadczenie [z milicją w czasach PRL - red.] - powiedział Sierakowski.

Nadmierne represje

Zdaniem Michała Szułdrzyńskiego  prokuratura ma obowiązek prowadzić postępowanie wobec Frasyniuka, a policja doprowadzić go do jej siedziby. - Uważam, że jeśli oburzamy się na kiboli, którzy przepychają się z policjantami, to powinniśmy się oburzać na każdego, kto to robi - bez względu na to, czy jest byłym opozycjonistą, czy zwykłym obywatelem - mówił publicysta "Rzeczpospolitej" odnosząc się do udziału Frasyniuka w kontrmiesięcznicy 10 czerwca 2017 r.

Według publicysty policja zachowała się jednak zbyt ostro podczas zatrzymania Frasyniuka. - Ta sytuacja wygląda źle dla PiS-u - powiedział. - Jeżeli PiS głosuje w Senacie za nieuchyleniem immunitetu senatora Koguta, bo mówi że wszyscy są równi wobec prawa, a równocześnie wysyła się policjantów z kajdankami po kogoś, kto jest otwarcie opozycyjny wobec obecnego rządu, to to nie wygląda na równość wobec prawa.

Wygląda na to, że prawo stosuje się mocniej wobec przeciwników rządu, niż wobec ludzi z obozu władzy.

- ocenił Szułdrzyński.

Głos zabrała Renata Kim.

Elektoratowi PiS-u się to spodoba, dlatego że Władysław Frasyniuk od dawna był przedstawiany jako warchoł, awanturnik, pieniacz, ktoś kto głosi nieprawdziwe hasła, że w Polsce mamy do czynienia z pełzającym zamachem stanu.

W ten sposób go opisywano. Ukaranie go i wyprowadzenie jest dla wyborców PiS-u dowodem siły tego rządu - podsumowała dziennikarka.

Serwis informacyjny

TOK FM PREMIUM