Keith Richards wyganiał z koncertu komunistów. 51 lat temu The Rolling Stones zagrali w Warszawie
13 kwietnia 1967 roku pod Pałacem Kultury trwał prawdziwy "stan oblężenia". Choć bilety rozdawane były przez PZPR, a nad całym wydarzeniem czujny nadzór sprawowała milicja, Sala Kongresowa, w której odbywał się koncert, była wypełniona po brzegi. Występ był nie tylko muzycznym świętem, ale również niepokojącą władzę pokoleniową manifestacją. Dla "ochrony” wydarzenia milicja sprowadziła oddział konny i wozy opancerzone oraz - na wszelki wypadek - przygotowała gaz łzawiący i armatki wodne.
Wnuczki partyjniaków
Był to pierwszy występ Stonesów w Europie Wschodniej. W gomułkowskiej Polsce odbył się on jednak niejako przypadkiem, po tym jak odwołano koncert w Moskwie. Do dziś krążą pogłoski, że wizytę gwiazd z Wielkiej Brytanii zawdzięczamy determinacji wnuczek Gomułki, które wybłagały dziadka zgodził się na ich przyjazd.
W tłumie rozentuzjazmowanej młodzieży znajdował się m.in. Wojciech Mann. W książce "RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą” wspomina:
Skala tego wydarzenia w realiach gomułkowskiej Polski jest teraz trudna do pojęcia. To trochę tak, jakby dzisiaj na placu Defilad wylądował statek kosmiczny z innej galaktyki i wysłannicy obcej cywilizacji, powiedzieli, że właśnie wybrali Warszawę na stolicę wszechświata.
Nieco inaczej zapamiętał to słynny gitarzysta zespołu Keith Richards:
Wyszliśmy na scenę, aby zagrać koncert. A kto zajął najlepsze miejsca w pierwszych rzędach? Synowie i córki hierarchów partii komunistycznej. Siedzieli sobie, z tymi ich całymi perłami i diamentami, jednocześnie... zatykając uszy palcami. W czasie trzeciego kawałka mówię do Charliego: k...wa przestań grać! Je...e partyjniaki, wyjazd stąd, dajcie tym z tyłu podejść bliżej. No i sobie poszli. Chyba ze cztery rzędy wyszły. Wszystkie te córunie i synkowie tatusiów.
Jagger wypiął pupę
Zarówno sam koncert, jak i pobyt Stonesów w Warszawie obrosły licznymi legendami. Jedna z nich mówi, że w ramach zapłaty z koncert zamiast niewymienialnych złotówek zespół otrzymał dwa wagony wódki.
Nikt jednak nie ma o wizycie Stonesów do opowiedzenia więcej niż Aleksandra Fafius, która przeszło pięćdziesiąt lat temu miała przyjemność zjeść z nimi śniadanie w Hotelu Europejskim. Kiedy Stonesi przyjechali do Warszawy, była uczennicą liceum. Dzięki szczęśliwemu zrządzeniu losu oraz znajomości angielskiego udało jej się dotrzeć do słynnych muzyków.
Pani Aleksandra w rozmowie z serwisem metrowarszawa.gazeta.pl przywołuje opuszczenie sali przez partyjnych dygnitarzy po tym, jak "Jagger się odwrócił i - delikatnie mówiąc - wypiął pupę”.
To wówczas zaczęła się legenda rebelianckiego koncertu: - I to był dla nas szok, że jesteśmy na zupełnie innym koncercie. Nie takim, do jakich się przyzwyczailiśmy. Wcześniej występował tu Aznavour, Gilbert Becaud czy Dalida. To było zawsze według schematu: piosenka-oklaski, piosenka-oklaski. I tak samo było na koncertach naszych zespołów: Czerwono-Czarnych czy Niebiesko-Czarnych. Nikt nie skakał do góry, a tu było inaczej - wspomina.
8 lipca 2018 roku Stonesi zagrają na Stadionie Narodowym. Warszawski koncert będzie ostatnim w ramach ogłoszonej właśnie europejskiej trasy „No Stopping”.
DOSTĘP PREMIUM
-
"To nie jest zwykła kolonia karna, to są tortury". Zarembiuk załamany po wyroku na Poczobuta
-
"Nie da się przerzucić Kongijki przez płot". Jak Pereira, Nisztor i Stankowski szkolili z walki z dezinformacją
-
Kary dla TVN i TOK FM? Członek KRRiT: "Toczą się procedury, które uzurpuje sobie przewodniczący, nie mając ku temu podstaw"
-
Po co Zełenskiemu tournée po Europie? "Prezydent brutalnie to powiedział"
-
Trzęsienie ziemi w Turcji. Uwięzieni pod gruzami proszą o pomoc przez Twittera. "Nie mogę się wydostać. Pomóżcie mi"
- Sienkiewicz o deklaracjach PSL-u i Polski 2050 "narzeczeństwo". "Żeby ślubu nie dawał Jarosław Kaczyński"
- Polsko-białoruskie przejście w Bobrownikach zamknięte do odwołania. "Ważny interes bezpieczeństwa państwa"
- Białoruska prokuratura żąda 12 lat więzienia dla Alesia Bialackiego, laureata Pokojowej Nagrody Nobla
- Prezydent Zełenski o miejscu Ukrainy w Europie. "Działając na polu bitwy, działamy razem z Wami"
- Mogliby wyjechać na Fidżi, ale nie chcą. Dlaczego Kiribatyjczycy nie uciekają przed zagładą?