"To będzie trudna kampania". Ale Kidawa-Błońska wierzy, że Trzaskowski pokona Jakiego w Warszawie (WYWIAD)

- Konferencja posła Jakiego przypomina trochę styl kampanii prezydenta Dudy. Wydarzenia z pewnością zaczną nabierać tempa - mówi w wywiadzie dla portalu tokfm.pl wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska (PO).

Roch Kowalski, TOK FM: Nie żałuje pani, że nie jest kandydatką Platformy na prezydenta Warszawy?

Małgorzata Kidawa-Błońska: Nie i powiem to z pełnym przekonaniem: nie żałuję.

A były takie plany?

- Może kilka lat temu byłabym zachwycona i chciała się podjąć tego zadania, ale Warszawie potrzebny jest młody prezydent. To jest wielkie wyzwanie i jestem przekonana, że Rafał Trzaskowski, kandydat Platformy Obywatelskiej, sprosta współczesnym wyzwaniom, przed którymi stoi stolica naszego państwa.

Spełnia też moje wyobrażenia o kandydacie na prezydenta Warszawy w 2018 roku i wiem, że jest w stanie wyjść naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców miasta.  

Kiedy Platforma była w procesie wyłaniania kandydata na prezydenta Warszawy, to spekulowało się, że to pani może być kandydatką. Były takie plany?

- Choć rzeczywiście, w mediach mówiło się o mojej kandydaturze, to od początku deklarowałam i jest to do udowodnienia, że będę wspierała każdego kandydata Platformy, ale ja nie startuję. 

Rafał Trzaskowski ma realne szanse na wygraną z Patrykiem Jakim?

- To będzie trudna kampania wyborcza, ale Rafał Trzaskowski ma bardzo duże szanse na wygraną. Bardzo dobrze zna Warszawę, umie odczytać oczekiwania mieszkańców, wie jak sprawnie zarządzać miastem. Kampania się jeszcze nie zaczęła, ale Rafał dobrze wykorzystuje ten czas, aby przygotować się do wyborów. Widzę, że jest zmotywowany, by wygrać te wybory. 

Nie ciąży mu 12 lat prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz?

- Myślę, że atakowanie Rafała Trzaskowskiego za rządy Hanny Gronkiewicz-Waltz to łatwy, ale nieskuteczny sposób na walkę w tych wyborach. W prosty sposób można sprawdzić jak Warszawa przez te wszystkie lata zmieniła się na lepsze. Jak ruszyły inwestycje, powstały miejsca pracy, lepsza infrastruktura, a przede wszystkim jak poprawiła się jakość życia mieszkańców miasta.

Wystarczy zobaczyć badania Barometru Warszawskiego, by się o tym przekonać. Spojrzenie na rządy Platformy w Warszawie tylko poprzez sprawę reprywatyzacji jest błędne. Bardzo źle wspominam czasy, gdy to PiS rządziło miastem. Ich powrót oznaczałby zaprzepaszczenie ostatnich 12 lat, kiedy zmieniło się bardzo dużo i widać, że mieszkańcy miasta to doceniają. 

Podoba się pani sposób, w jaki Platforma odcięła się od Hanny Gronkiewicz-Waltz i jak Hanna Gronkiewicz-Waltz odcięła się do Platformy?

- Nie zgodzę się z panem, że odcięliśmy się od prezydent Gronkiewicz-Waltz. Zawsze miała i będzie mieć w nas wsparcie. Zasłużyła się Warszawie, nikt jej tego nie odbierze.

Ale jej związek z Platformą nie jest już tak silny.

- Hanna Gronkiewicz-Waltz sprawowała różne funkcje w strukturach Platformy Obywatelskiej. Była w zarządzie partii, jednak sama zdecydowała, że nie będzie ponownie ubiegać się o tę funkcję. Uszanowaliśmy jej decyzję. Była też szefową struktur warszawskich…

I nie było afery reprywatyzacyjnej.

- Sprawa reprywatyzacji jest bardzo trudna, ale każdy kto rządziłby w Warszawie miałby z tym duży kłopot i nie wiadomo, jak rozwiązałby ten problem. Trzeba to powiedzieć jasno i stanowczo: Hanna Gronkiewicz-Waltz jako jedyna od wielu lat zabiegała o to, by Sejm przygotował i uchwalił dobrą, kompleksową ustawę reprywatyzacyjną.

Udało się przyjąć dzięki prezydent Warszawy i premier Ewie Kopacz małą ustawę reprywatyzacyjną. Na jej podstawie zaczęto podejmować decyzje o niezwracaniu nieruchomości wykorzystywanych na cele publiczne.

Gronkiewicz-Waltz nie mogła bez podstawy prawnej skutecznie porządkować spraw reprywatyzacji gruntów warszawskich. 

Nie miała odpowiednich narzędzi przez rząd Platformy Obywatelskiej.

- Problem reprywatyzacji to nie tylko Platforma. Proszę zobaczyć jak wiele decyzji zwrotowych było wydawanych za czasów rządów PiS w Warszawie. O to komisja weryfikacyjna posła Jakiego nie pyta.

Z uporem wzywa prezydent Gronkiewicz-Waltz, podczas gdy to ona jako pierwsza zaczęła walczyć o narzędzia prawne, zwolniła dyscyplinarnie pracowników związanych ze sprawą reprywatyzacji.

Przez wiele lat nie została uchwalona odpowiednia ustawa i szybko pojawili się ludzie, którzy chcieli ten fakt wykorzystać, by zbić na tym własny interes.

Jaka polityczna przyszłość czeka Hannę Gronkiewicz-Waltz?

- Sprawowała urząd prezydenta stolicy kraju przez trzy kadencje. Mieszkańcy doceniali ją i wciąż doceniają za zasługi dla miasta. To jest jej wielki, osobisty sukces.

Ale to już jest czas na jej polityczną emeryturę?

-  Nie znam planów prezydent Gronkiewicz-Waltz na przyszłość. Wiem, że cały czas marzy o tym, aby powrócić do aktywnej pracy naukowej i dydaktycznej. Na pewno po wyborach, po krótkim odpoczynku, znajdzie obszar, w którym będzie chciała się realizować, bo to jest kobieta bardzo twarda, ambitna i konsekwentna.

Platforma będzie miała dla niej jakąś propozycję?

- To zależy od pani prezydent. Sprawa jest otwarta.

Wróćmy do obecnych kandydatów. Jest Patryki Jaki, który jest szefem komisji weryfikacyjnej,a także czołowym politykiem obozu Zjednoczonej Prawicy, i jest Rafał Trzaskowski, który na razie zorganizował kilka konferencji prasowych. Nie obawia się pani, że wasz kandydat zniknie w tej kampanii?

- Kampania wyborcza jeszcze się nie rozpoczęła. Na razie zostali ogłoszeni kandydaci.

Formalnie.

- Formalnie nie zaczęła się. Chociaż ostatni poranny briefing posła Jakiego przypomina trochę styl kampanii prezydenta Dudy. Wydarzenia z pewnością zaczną nabierać tempa i będziemy widzieć kandydatów na prezydentów miasta coraz częściej zarówno w mieście, jak i w mediach.

Tym gorzej dla państwa, bo Prawo i Sprawiedliwość jest w kampanii bardzo skuteczne, ma bardzo zmobilizowanych działaczy.

- Być może tak jest. Wiem jednak, że w Platformie jesteśmy bardzo zmobilizowani przed wyborami samorządowymi. Widzimy, jak niezależność samorządu jest ograniczana. PiS chce z samorządami zrobić to samo, co z parlamentem. Całkowita degradacja idei demokracji, wolności, samorządności.

Do tego traktowanie instytucji, które powinny należeć do wszystkich Polaków, jak swojej własności i zamkniętej twierdzy. Dlatego, jesteśmy bardzo zmobilizowani, aby wygrać te wybory, a Warszawa ma w tym przypadku wymiar szczególny, symboliczny. Jesteśmy zmobilizowani podwójnie, bo zawarliśmy porozumienie z Nowoczesną, więc ta wola walki, determinacja i energia są jeszcze większe. O to się nie boję.

 Patryk Jaki zaczął lansować się już po wyborach parlamentarnych, kiedy mówił o komisji weryfikacyjnej. Jako cel obrał sobie ściganie prezydent Gronkiewicz-Waltz, a nie prawdziwe, rzetelne wyjaśnienie sprawy reprywatyzacji. Ma przewagę, bo obrady komisji pokazywane są w telewizji. Jednak należy pamiętać, że to właśnie poseł Jaki przygotował ustawę o IPN, która wywołała kryzys w relacjach międzynarodowych .

A Platforma będzie mu to wypominała.

- Polityk, który przyczynił się do stworzenia tak złego prawa, musi się liczyć z tym, że w trakcie kampanii nie zostanie mu to zapomniane. Wręcz przeciwnie. Warszawa nie potrzebuje prezydenta, który będzie rządzić w tak skrajnie nieodpowiedzialny sposób. Który będzie tworzyć prawo na szkodę miasta i mieszkańców. Jeżeli sukcesem Patryka Jakiego jest ustawa o IPN, to jego ewentualne zwycięstwo w Warszawie oznaczałoby początek złego prawa, konfliktów i dużego bałaganu.

A jak pani ocenia porozumienie Platformy i Nowoczesnej? Pojawiają się kolejni kandydaci na prezydentów w większych i mniejszych miastach. Nie da się nie zauważyć, że większość tych kandydatów to osoby związane z Platformą. Na ile jesteście partnerami w tej koalicji, a na ile ze sobą rywalizujecie, albo wręcz narzucacie ton?

- Nasze rozmowy opierają się na realnych szansach na zwycięstwo, aby uchronić samorządy przed zawłaszczeniem przez PiS. Jesteśmy z Nowoczesną odpowiedzialnymi partnerami, bo szukamy wspólnie takich kandydatów, którzy mają największe szanse na wygraną.

Nasze rozmowy nie są łatwe, bo musimy uwzględnić także aspiracje poszczególnych polityków. Ale pracujemy nad porozumieniem w każdym mieście, w każdym regionie i gdy ruszy kampania wyborcza będziemy w pełni przygotowani. 

Z którymi władzami Nowoczesnej w takim razie się lepiej rozmawia? Z Ryszardem Petru czy z Katarzyną Lubnauer?

- W tej chwili rozmawiamy o wspólnych kandydatach w wyborach samorządowych z liderką Nowoczesnej, Katarzyną Lubnauer. Stworzyliśmy grupy robocze, spotykamy się przed każdym posiedzeniem Sejmu. Także przedstawiciele naszych klubów parlamentarnych omawiają najważniejsze tematy każdego posiedzenia. Przyznaję, że obecnie nasza współpraca jest dobrze zorganizowana.

Ale porozumienie zainicjował Ryszard Petru. Katarzyna Lubnauer była sceptyczna.

- Najważniejsze jest to, że się regularnie spotykamy i współpracujemy.

Po kilku miesiącach się przekonała do koalicji?

- Gdyby przewodnicząca Lubnauer stwierdziła inaczej, to spotkań by nie było. 

Ma pani za złe ludowcom, że ich w tej koalicji nie ma, że startują samodzielnie?

- Do sejmików chcą startować sami, to ich decyzja. Natomiast sprawa wyborów prezydentów, burmistrzów, czy wójtów jest jeszcze otwarta. 

Dla nich opłacalna?

- To moim zdaniem ryzykowna decyzja, ale skoro ją podjęli, to znaczy, że wiedzą co robią. Jest też duże ryzyko, że jednak stracą radnych w sejmikach, ponieważ PiS jest zdeterminowane na walkę z PSL-em o samorządy na wsiach i w małych ośrodkach.

W tej sytuacji łatwiej byłoby ludowcom wystartować z wami?

- Dobrze pamiętamy wynik ludowców sprzed 4 lat. Wszystkich ten wynik zaskoczył. Myślę, że PSL wciąż liczy na ich siłę w samorządzie. Chociaż uważam, że wspólnie z nami byliby jeszcze silniejsi.

Akurat w tym przypadku jest bardzo wiele dyskusji co do przyczyn takiego wyniku.

- To prawda, że pojawiły się takie dyskusje. Nie zmienia to mojego zdania, że wspólnie moglibyśmy osiągnąć więcej.

Niektórzy ludowcy mówią, że ewentualna koalicja z PiS-em nie jest wykluczona.

- Tutaj się nic nie zmieniło. Zawsze…

Zawsze PSL łatwo wchodzi w koalicje?

- Samorząd to nie jest Sejm, nie można tego porównywać. To inne działanie, o innym charakterze i wymaga odmiennego podejścia. Proszę zauważyć, że czasami koalicje w samorządach są naprawdę egzotyczne.

Jednak kiedy słyszę zapewnienia przewodniczącego Władysława Kosiniaka-Kamysza czy Adama Struzika, marszałka województwa mazowieckiego, to wydaje się aż niemożliwe, aby PSL za wszelką cenę dążył do koalicji. 

Był taki okres, że byliście bardzo blisko z PSL-em. Działaliście w Sejmie razem. Ostatnio wasze drogi się rozeszły.

- Nasze drogi się nie rozeszły. Na pewno nie w Sejmie, gdzie dobrze nam się współpracuje. Czuć jednak atmosferę zbliżających się wyborów, kiedy każda partia chce pokazać się jako wyrazista, odmienna od pozostałych. Czasami to pomaga, czasami jednak przeszkadza.

Serwis informacyjny

TOK FM PREMIUM