Protest w łódzkim szpitalu im. Norberta Barlickiego trwa od ponad trzech tygodni. Dziś na zwolnieniu przebywa 30 z 37 pielęgniarek instrumentariuszek. Pielęgniarki domagają się 1 200 zł podwyżki. Jak informuje reporter TOK FM, szpital pracuje, ale wykonuje tylko zabiegi ratujące życie.
Według władz szpitala, spełnienie postulatów protestujących jest niemożliwe.
Wcześniej w podobny sposób podwyżki wywalczyli pracownicy innej łódzkiej placówki - Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. M. Kopernika.
Przed tygodniem, przypomnijmy, zwolnienia lekarskie przedstawiło jednocześnie ponad 70 pielęgniarek z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie.
Kryzys trwa od lat
Problemy, o których mówią pielęgniarki z Łodzi, nie są nowe. Od lat walczą o podwyżki. Od lat słyszymy też o przepracowaniu i braku pracowników.
- Przepracowane pielęgniarki to problem tak powszechny, jak przepracowani lekarze. Ale o tym rzadko się mówi - twierdzi Zofia Małas, prezeska Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. Jak podkreśla, pielęgniarki "mają do opieki kilkunastu, a zdarza się i kilkudziesięciu pacjentów". - A dobrze można zaopiekować się tylko kilkoma pacjentami na dyżurze - mówi Małas.
Czytaj też: Radziwiłł śledził pielęgniarki na Facebooku. Pomagał mu Węgier z rządu Orbana>>>
Pielęgniarek jest coraz mniej, bo wiele ucieka m.in. do firm farmaceutycznych. 1/3 absolwentów pielęgniarstwa w ogóle nie zaczyna pracy w zawodzie. W Polce na 1 000 mieszkańców przypada 5 pielęgniarek, w krajach zachodniej Europy, Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie ta średnia jest dwukrotnie wyższa.
Według prognoz, do 2030 roku liczba zatrudnionych w Polsce pielęgniarek spadnie o blisko połowę. Specjaliści ostrzegają, że stanowi to zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów.
