"Słychać było trzaski pękającego szklanego sufitu". Książka Doroty Warakomskiej o kobietach w polityce

Zdaniem Doroty Warakomskiej, bez przegranej Hillary Clinton - w prezydenckiej batalii z Donaldem Trumpem - nie byłoby frontalnego wejścia kobiet do amerykańskiej polityki.

O tym, jakie skutki przyniosły ostatnie prezydenckie wybory w USA dziennikarka pisze w swojej najnowszej książce "Co się stanie z Ameryką". Dorota Warakomska jeździła po Stanach, rozmawiała z polityczkami, działaczkami; z bliska oglądała, jak zmienia się USA.

W listopadzie 2017 roku słychać było trzaski pękającego szklanego sufitu"  - mówiły jej aktywistki. Przedstawicielki wszystkich organizacji przyznają, że tak rekordowej liczby kandydatek zgłaszających się na szkolenia i po wsparciem jak po zwycięstwie Trumpa, jeszcze nie było. Jakie są tego efekty? Wyniki wyborów z 2017 roku mówią same za siebie. Amerykańska polityka nie widziała nigdy tylu kobiet: kolorowych, trans, querr, starych i młodych, kandydujących na wszystkich szczeblach - od lokalnych Rad Szkół, przez Rady Miejskie, urzędy na poziomie hrabstwa, do legislatur stanowych

- napisała Warakomska.

Jak oceniła dziennikarka-gospodyni Poranka Radia TOK FM, najważniejszym skutkiem przegranej Hillary Clinton w starciu z Donaldem Trumpem jest to, że po kandydatce Demokratów "przychodzą następne kobiety".

To na jej przykładzie i na jej błędach uczą się następne pokolenia polityczek. One już wiedzą, że bycie kobietą to nic złego, gorszego, że kobiecość nie oznacza niekompetencji, że szkoda tracić czas na mówienie ogródkami. Mówią wprost. Żądają praw dla siebie i dla słabszych grup. Podkreślają, że chodzi nie o płeć, ale o kompetencje, umiejętności i wiedzę

Warakomska o używaniu żeńskich końcówek. Rada Języka Polskiego: "Są systemowo dopuszczalne"

Serwis informacyjny

TOK FM PREMIUM