Skok oknem, mur z walizek, udawanie ciąży: sposoby na wsiadanie do pociągu TLK. Znasz je? [WIDEO]

TLK - sposób na tańsze podróżowanie pociągami ma swoje wady. W trakcie podróży pasażerowie stoją w przejściach, siedzą na walizkach i w toaletach. Wchodzenie do pociągu przypomina szturmowanie średniowiecznego zamku. Ponieważ sytuacja się nie zmienia na lepsze pasażerowie mają już swoje sposoby na wchodzenie do pociągu. Znasz je?

Wsiadanie do TLK na dworcu w Krakowie. Jak nie drzwiami, to oknem...

Bilety na pociągi Tanich Linii Kolejowych są o ok. połowę tańsze od tych na Intercity. Czas podróży prawie się nie różni, dlatego tak wiele osób wybiera TLK. Jeżdżą do największych miast w Polsce, ale dostanie się do takiego pociągu - zwłaszcza jadącego w stronę Warszawy, nie jest łatwe. Pasażerowie mają na to jednak swoje sposoby.

-Wysyłamy zawsze dwie osoby, które się przeciskają i zajmują miejsca, a my bierzemy walizki i albo próbujemy wejść drzwiami, albo po prostu wskakujemy przez okna - mówią studenci ze stolicy, którzy często podróżują TLK do Krakowa.

Swój sposób na to, by wejść do pociągu ma też Dominika Małecka, mieszkanka Krakowa. - Za każdym razem, gdy wchodzę do pociągu wypinam się i udaję ciążę , to się prawie zawsze sprawdza - mówi.

- Jeżdżąc regularnie pociągami TLK opanowałem umiejętność pracy ciałem. Używam głównie łokci i kolan do tego, by zatrzymać innych pasażerów. Czasami, gdy podróżuję ze znajomymi, zwieramy szyki i robimy blokadę z walizek, żeby innym zagrodzić drogę , wtedy my spokojnie możemy wejść - zdradza swoje tajemne metody jeden z pasażerów.

Podkładanie nogi to już norma. - Ludzie są zdolni do wszystkiego, byle tylko wejść do środka. O miejsca w pociągu walczy się jak o baleron w czasach komuny. Ręka, noga, mózg na ścianie, do pociągu to wsiadanie - opisuje pasażerka TLK z Krzeszowic.

W miniony weekend dworzec w Krakowie był oblegany przez osoby, które chciały wrócić z koncertów Coke Festival. Stosowali również podobne metody dostawania się do pociągu, jak te opisane powyżej.

Wielki tłok w pociągach po Coke Live Music Festival

Facet mi włożył palec do oka

Ilość sprzedanych biletów zazwyczaj kilka razy przekracza liczbę miejscówek, a pasażerów jest tak dużo, że większość z nich siedzi w przejściach między przedziałami, a nawet w pociągowej toalecie. - Pamiętam, że jak kiedyś jechałem do Warszawy, to na pięciu metrach kwadratowych stało jakieś trzydzieści osób. Jeden na drugim. Jak pociąg hamował to jeden facet niechcący włożył mi palec do oka. Od tej pory jeżdżę wyłącznie Intercity - żali się Andrzej Walczak z Niepołomic. - To oczywiste, że podróże tymi pociągami są niebezpieczne. Wszyscy siedzą na walizkach, na podłodze. Wolę nie myśleć co by było w razie jakiegoś wypadku - mówi Agnieszka Zawada, mieszkanka Warszawy.

O tym, czym może skończyć się jazda w takich warunkach, przekonali się pasażerowie pociągu relacji Warszawa-Katowice, który przed ponad tygodniem wykoleił się w Babach. Jedna osoba zginęła a kilkadziesiąt zostało rannych.

Rzeczniczka PKP Intercity Małgorzata Sitkowska twierdzi, że żadne przepisy nie precyzują, ile osób maksymalnie może podróżować konkretnym pociągiem. - Żeby zmniejszyć problem przeładowanych wagonów wprowadziliśmy 1 czerwca wprowadziliśmy obowiązkową rezerwację miejsca w pierwszej klasie - mówi.

Tyle tylko, że problem przeładowania dotyczy wyłącznie wagonów drugiej klasy. To właśnie w nich, ściśnięci niczym sardynki w puszce, podróżują ludzie, dla których cena ma większe znaczenie niż komfort jazdy. Pasażerowie to często młodzi ludzie, którzy mają dystans do tego wszystkiego.

"Jedziesz nad morze pociągiem? Weź pampersa!". Dantejskie sceny i bunt pasażerów w TLK [ZDJĘCIA]

Gwatemala: aparat z Afganistanu przenosi w XIX wiek [ZDJĘCIA]>>

TOK FM PREMIUM