Podlasie szczególne zagrożone neonazizmem - ekspert o incydencie w Jedwabnem
Wymalowane zieloną farbą swastyki i hasła "Nie przepraszam za Jedwabne!", "Byli łatwopalni" odkryto przedwczoraj na pomniku ku czci zamordowanych Żydów . Monument upamiętnia wydarzenia z 10 lipca 1941 r.: Żydom z Jedwabnego, miasteczka niedaleko Łomży, nakazano zebrać się na rynku, znęcano się nad nimi, zgromadzono ich w stodole i żywcem spalono. Według ustaleń IPN to polscy mieszkańcy z inspiracji Niemców zamordowali ponad 300 Żydów.
Ataki na mniejszości narodowe
Michał Bilewicz z Centrum Badań nad Uprzedzeniami był dziś gościem Radia TOK FM. Jego zdaniem podobnych zdarzeń na Podlasiu może być coraz więcej.
Według Bilewicza, tych przestępstw nie dokonują mieszkańcy Jedwabnego czy innych małych podlaskich miejscowości. - Widzimy, że to jest cała seria wydarzeń, które dzieją się w miejscach, które mają wielkie znaczenie dla historii Żydów w Polsce, np. Orla czy Jedwabnego - podkreśla Bilewcz.
- W obu przypadkach jest bardzo podobna symbolika neonazistowska. Do tego dochodzą ataki związane z mniejszością litewską. Też na Podlasiu. Mogę się domyślać, że mieszkańcy czują się napiętnowani, iż do takich rzeczy dochodzi właśnie w ich miejscowościach, ale z drugie strony, najprawdopodobniej te czyny są dokonywane przez jakichś mieszkańców Podlasia - tłumaczy Bilewicz.
Uwaga na młodzież
Dr Bilewicz podkreśla, że w Białymstoku, gdzie coraz częściej dochodzi do aktów nienawiści czy też napaści na cudzoziemców, świadomość problemu jest coraz większa. Zwłaszcza, że w tych rejonach przed wojną mieszkała duża społeczność żydowska. Jak sobie radzić z neonazizmem na Podlasiu?
- Państwo powinno zwracać uwagę na wyniki badań i powinno dofinansowywać organizacje pozarządowe, które prowadzą tam swoje działania - mówi Bilewicz.
Centrum Badań nad Uprzedzeniami prowadziło niedawno badania postaw młodzieży we współpracy z Fundacją Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Polsce w miejscowościach Podlasia i Lubelszczyzny, w których są zabytki żydowskie, takich jak np. Orla.
Według Bilewicza w miejscowościach, w których pojawiają się antysemickie napisy, jest znacznie wyższy poziom antysemityzmu wśród młodzieży. Takie miejsca są znacznie większym wyzwaniem edukacyjnym. - Takie obraźliwe napisy na zabytkach dają młodym ludziom komunikat, że te zabytki są czymś gorszym i można je spokojnie zdewastować - tłumaczy Bilewicz.
- Wtedy trzeba się zastanowić, jak będzie reagować społeczność lokalna. Czy mieszkańcy zaczną sami usuwać takie napisy? Czy to władze miasta je usuną? Tu jest miejsce na edukację. Charakterystyczne jest, że na Podlasiu takie akcje edukacyjne podejmowali jednostkowo lokalni nauczyciele - mówi.
Zdaniem Bilewicza państwo powinno wspierać nie tylko inicjatywy prowadzone przez organizacje pozarządowe, ale też spontaniczne akcje miejscowej ludności.
-
Gdy policja znalazła jej dzieci w beczce, poczuła ulgę. Jolanta K. - wyrodna matka czy ofiara?
-
Najpierw obdukcja, teraz donos. Aktywista po akcji SOP w Świdniku: Tak tego nie zostawię
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Uchodźcy z granicy. Trafili do szpitala i wcale nie chcą go opuszczać. "To im uratuje życie"
- Kolejnemu rządowi PiS "puszczą wszystkie hamulce". "Będą chcieli osłabić lub nawet kupić TVN" [podkast DZIEŃ PO WYBORACH]
- Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. Duchowny ostro o polskim Kościele: Rozpusta, rozpasanie, bezrozum
- "Kładę się spać i widzę linię, która idzie mi przez salon!". Protesty i okrągły stół w sprawie kolei CPK na Śląsku
- Krzysztof Brejza zawiesił kampanię. "Dotarły do mnie szokujące informacje"
- 31-latka nie zwróciła pracodawcy komputera, bo się obraziła. Grozi jej do 5 lat więzienia