"Prezydent skłania się do podpisania ustawy". Będziemy lepiej tworzyć prawo?
- Prezydent ma już wyrobione zdanie. Jest skłonny, aby podpisać ustawę i dać ją do tzw. kontroli następczej do Trybunału, który sprawdzi, czy jest zgodna z konstytucją - oświadczył Jan Lityński, doradca Prezydenta RP ds. kontaktów z partiami i środowiskami politycznymi.
Łukasz Grass przypomniał, że poprawkę do ustawy o informacji publicznej senator Marek Rocki złożył niespodziewanie, a głosowanie nad nią odbyło się wieczorem , ostatniego dnia kadencji obecnego Sejmu. Ostatecznie do odrzucenia poprawki zabrakło 10 głosów. - Czy nie budzi wątpliwości klimat powstania tej ustawy? - pytał Grass.
- Budzi... - odrzekł Lityński. - Wrzucanie w ostatniej chwili zasadniczych zmian do ustawy jest niedopuszczalne, bo taka zmiana powinna następować po refleksji i dyskusji . W ostatniej chwili rozpoczyna się walka, którą ktoś przypadkowo wygrywa. Przypadkowo, bo wielu posłów nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji przyjmowanego rozwiązania i głosuje np. żeby poprzeć tych, którzy są za i pognębić tych, którzy są przeciw. Traktują to jak walkę bokserską, a nie tworzenie prawa, które ma obowiązywać wszystkich Polaków - komentował Jan Lityński
"Rząd popełnił błąd próbując wrzucić to prawo na siłę"
Łukasz Grass przypomniał brawa, jakimi popierający nowelizację wyrazili radość po przegłosowaniu kontrowersyjnej ustawy. - Odniosłem wrażenie, że to granie na nosie obywatelom - skomentował.
- Raczej politycznym przeciwnikom. W Sejmie dominuje nastrój "kto kogo i czym". Zamiast poważnej debaty odbywa się gra polityczna. Uważam, że rząd popełnił istotny błąd, próbując wrzucić to prawo na siłę - ocenił Jan Lityński i powiedział, że pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego trwają prace badawcze nad procesem powstawania prawa w Polsce . Pod lupę wzięto orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie i dyskusję prawników. Najprawdopodobniej na podstawie tych prac prezydent wyda dyrektywę.
"Nie powinno być billboardów. To tabloidyzacja polityki"
- Jak panu podoba się do tej pory kampania wyborcza? - pytał Łukasz Grass gościa programu.
- Źle oceniam przede wszystkim decyzję Trybunału Konstytucyjnego, który w imię wolności słowa dopuścił billboardy i płatne spoty wyborcze. W ten sposób nie zmusza się kandydatów do rzeczywistego spotkania z wyborcami, ale działa na rzecz dużych i bogatych partii politycznych. Jeden z kandydatów na senatora w województwie opolskim jeździ do wyborców rowerem. Nie ma żadnych billboardów, plakatów.
''Źle się stało, że TK pozwolił na spoty i billboardy''
- ...Autobusów - wtrącił Grass.
- Jeździ i spotyka się z ludźmi. Byłoby o wiele lepiej ograniczyć możliwości masowego docierania kandydatów do społeczeństwa. To tabloidyzacja polityki.
-
PiS boi się "Zielonej granicy"? "To nie Holland zrobiła z polskich funkcjonariuszy bandytów"
-
Radlin jak śląskie Pompeje? Mieszkańcy żądają wyjaśnień. "Nie wiemy, co na nas spadło"
-
Generał Skrzypczak poruszony doniesieniami o inwigilacji. "Nie wiem, czym sobie zasłużyłem"
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
-
"Nie umią w te klocki". Sienkiewicz o błędach PiS w relacjach z Ukrainą
- O czym jest "Zielona granica"? "Polska jest tam na drugim planie"
- Polska i Ukraina "nakręcają spiralę fatalnych relacji". "Strzelanie po kolanach, które broczą krwią"
- "Opozycja może te wybory wygrać, tylko naobiecywała cuda na kiju"
- Zmarł po kąpieli w Bałtyku. "Miał rany na skórze"
- Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu