"Tracą nerwy". PO straszy wyborców PiS-em
- Strach jest najsilniejszą emocją, która może zagonić ludzi do urn. Stąd tak szeroko jest wykorzystywany - powiedział Lisicki o kontrowersyjnych zabiegach PO. Najnowszy spot wyborczy Platformy straszy, że do urn pójdą radykalni aktywiści spod krzyża na Krakowskim Przedmieściu oraz stadionowi chuligani. "Oni pójdą na wybory. A ty?" - czytamy na ekranie.
PO straszy - Oni pójdą do wyborów...
Według Lisickiego PO uderzyła w tak dramatyczny ton i tak dosyć późno. - Kilka miesięcy temu wydawało się, że przewaga PO nad PiS-em jest tak duża, że nic nie trzeba robić. Okazało się jednak, że PiS schodzi z linii ciosu, np. wypowiedzi dotyczące Smoleńska znalazły się w tle i nie były najważniejsze. To osłabiło impet Platformy.
Marcina Wojciechowskiego z "Gazety Wyborczej" nie dziwi fakt wykorzystania przez PO nastrojów anty-pisowskich. - Partie tracą nerwy i próbują skorzystać z wszelkich sposobów, żeby zmobilizować wyborców na swoją korzyść, bo do końca nie wiadomo, kto wygra. Sondaże się rozjeżdżają, a elektorat wydaje się rozchwiany i do ostatniej chwili niezdecydowany - ocenił redaktor "GW".
- Jedno jest pewne: głosy, że demokracja w Polsce jest zagrożona, że niedaleko nam do Białorusi, są bzdurne. A prominentni politycy PiS, którzy to mówią, po prostu się ośmieszają - dodał Wojciechowski.
"Pawlak, Palikot znikną, a Napieralski upadnie"
Marek Zając z TVP ocenił, że wybory będą mocnym pojedynkiem dwóch liderów. - Będziemy musieli wybierać według zasady: "kogo wolałbyś jako premiera - Tuska czy Kaczyńskiego?" Znikną zupełnie Waldemar Pawlak, gdzieś z boku będzie Janusz Palikot. Myślę też, że obejrzymy jeszcze kilka upadków Grzegorza Napieralskiego - zapowiadał Zając i przewidywał, że jeśli PO wygra w tej walce, ze strony PiS mogą pojawić się zarzuty, że wybory były sfałszowane.
- Takie przesadne i nieprawdziwe głosy to nie tylko domena PiS-u - zaoponował Paweł Lisicki i przypomniał nastroje po stronie Platformy z 2007 roku. - Od momentu, kiedy doszło do tak radykalnej wojny na górze, każda ze stron posuwa się bardzo daleko w swojej retoryce i ta spirala wzajemnych oskarżeń idzie bardzo daleko. Pamiętam komentarz Adama Michnika z 2007 roku, że nie ważne jak się głosuje, ale kto będzie liczył głosy. I to była wyraźna sugestia, że po PiS można się spodziewać czegoś w rodzaju fałszerstwa wyborczego - przypominał naczelny "Rzeczpospolitej".
- To była tylko żartobliwa parafraza powiedzenia towarzysza Stalina - tłumaczył Marcin Wojciechowski. - To nie było żartobliwe. To mechanizm zbytniej emocjonalności, który towarzyszy polskiej polityce od kilku lat - przekonywał Lisicki.
DOSTĘP PREMIUM
-
"To nie jest zwykła kolonia karna, to są tortury". Zarembiuk załamany po wyroku na Poczobuta
-
"Nie da się przerzucić Kongijki przez płot". Jak Pereira, Nisztor i Stankowski szkolili z walki z dezinformacją
-
Po co Zełenskiemu tournée po Europie? "Prezydent brutalnie to powiedział"
-
Trzęsienie ziemi w Turcji. Uwięzieni pod gruzami proszą o pomoc przez Twittera. "Nie mogę się wydostać. Pomóżcie mi"
-
"Rosjanie bili do momentu, aż uleciało z niego życie". Putin: Usiadłem w kącie i zapłakałem
- Polsko-białoruskie przejście w Bobrownikach zamknięte do odwołania. "Ważny interes bezpieczeństwa państwa"
- Białoruska prokuratura żąda 12 lat więzienia dla Alesia Bialackiego, laureata Pokojowej Nagrody Nobla
- Prezydent Zełenski o miejscu Ukrainy w Europie. "Działając na polu bitwy, działamy razem z Wami"
- Mogliby wyjechać na Fidżi, ale nie chcą. Dlaczego Kiribatyjczycy nie uciekają przed zagładą?
- "Sploty - o Ukraińcach z Polski" rozmowy Izy Chruślińskiej z Piotrem Tymą