"Dość wolnego, czas na kolejny krok w karierze". Marcin Gortat dla TOK FM tuż przed startem NBA
Pierwotnie liga miała ruszyć na początku listopada, ale z powodu lokautu start sezonu opóźnił się o prawie dwa miesiące. Tym samym koszykarze zamiast 82. spotkań sezonu zasadniczego rozegrają jedynie 66.
Rozgrywki ruszą w niedzielę rewanżem za ubiegłoroczny finał, czyli pojedynkiem Dallas Mavericks - Miami Heat - Stawiam na Miami, myślę że LeBron James zdobędzie pierwsze w karierze mistrzostwo - mówi TOK FM Marcin Gortat.
Jedyny Polak w NBA rywalizację rozpocznie 26 grudnia, gdy jego Phoenix Suns zagra u siebie z New Orlean Hornets.
Kacper Merk: Cieszysz się że lokaut się skończył i że wreszcie wraca NBA?
Marcin Gortat : Pewnie, że się cieszę. Ostatnio zbyt dużo czasu spędzałem w domu, a gdy masz zbyt dużo wolnego, to do głowy przychodzą Ci różne głupoty. Martwiłem się też, że ten lokaut może przedłużać się w nieskończoność i sezon zostanie całkowicie odwołany; na szczęście zakończyło się to wcześniej i bardzo się cieszę, że wracamy do gry.
A co robiłeś w czasie tej przedłużonej przerwy między sezonami ? To były indywidualne treningi?
Tak, przede wszystkim dużo nad sobą pracowałem. Starałem się pozostać w formie i poprawić grę tyłem do kosza, trenowałem też rzuty, bo chciałem zwiększyść odległość, z której trafiam do kosza. Generalnie mnóstwo czasu spędzałem na parkiecie; od czasu do czasu udawało się też zagrać pięciu na pięciu z kolegami z innych drużyn NBA. Można powiedzieć, że trenowałem wszystko to, na co nie ma czasu w trakcie sezonu zasadniczego, gdy mecz goni mecz. I w pewnym momencie złapałem się na myśli, że jeśli lokaut będzie trwał, moja praca pójdzie na marne.
To będzie dziwny sezon: z jednej strony krótszy, ale z drugiej chyba bardziej intensywny. Naładowałeś akumulatory?
Zdecydowanie tak ! Akumulatory ładowałem już od kwietnia, gdy w ostatnim spotkaniu poprzedniego sezonu wygraliśmy z San Antonio. Teraz na pewno długo nie poproszę o wolne, bo w ostatnich miesiącach tego wolnego miałem aż za dużo. Nie pozostaje mi nic innego, jak grać dobrze i robić to na możliwie jak najwyższym poziomie.
W przerwie między sezonami trochę się w lidze pozmieniało, także w Phoenix. Realnie, na co będzie Was stać w sezonie 2011/2012?
Myślę, że stać nas na awans do play-offów; jesteśmy młodą ekipą, wspartą przez weteranów Steve'a Nash'a i Granta Hilla, która ma zamiar walczyć. Przed sezonem pozyskaliśmy też trzech nowych graczy, dlatego myślę, że pierwsza runda play-off to w naszym przypadku minimum. A później może się zdarzyć wszystko.
Rozumiem, że sezon zaczynasz w pierwszej piątce?
Tego jeszcze nie wiem, na razie trener Alvin Gentry nie podał jeszcze żadnych konkretów. O pierwszą piątkę rywalizuję z Robinem Lopezem, ale czy będę zaczynał mecze na boisku, czy na ławce - nie ma tak naprawdę większego znaczenia. Na pewno będę grał w dużym wymiarze czasowym, a to jest dla mnie najważniejsze.
To czego oczekujesz od siebie w nowym sezonie?
Przede wszystkim chce być lepszym graczem. Cały czas muszę poprawiać grę tyłem do kosza, nad czym pracowałem w czasie lokautu i mam nadzieję, że efekty będzie widać w trakcie sezonu. Chcę zrobić kolejny krok w mojej karierze, ale także wciąż muszę udowadniać, że jestem dobrym koszykarzem i występy w Phoenix Suns nie są dziełem przypadku.
Wybiegnijmy trochę w przyszłość. Tak szczerze, myślisz czasem o przyszłorocznym Meczu Gwiazd NBA? Przecież odbędzie się on niemal u Ciebie w domu, w Orlando, poza tym będziesz grał dużo, a kibice też mogą pomóc w takim wyborze...
W tej chwili ciężko o tym mówić. Mecz Gwiazd to spotkanie dla najlepszych graczy NBA. Dla mnie w tej chwili najważniejsze jest, by Phoenix wygrywało. A jeśli dzięki temu zostałbym zauważony i trafił do Meczu Gwiazd, to byłoby to oczywiście niesamowite przeżycie i na pewno jeden z największych sukcesów w mojej karierze. Ale na razie w ogóle o tym nie myślę, koncentruję się na pierwszych spotkaniach nowego sezonu.
To na koniec powiedz, kto jest Twoim faworytem do tytułu mistrza NBA?
Jest kilka ekip, które prezentują się bardzo dobrze i będą liczyć się w walce o tytuł, ale nie zdziwiłbym się, gdyby w końcu pierwsze mistrzostwo ustrzelił LeBron James. Czyli stawiam na Miami Heat.
Specjalny serwis o Marcinie Gortacie ?
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Opera na obrzeżach Łazienek Królewskich. Część mieszkańców oburzona. "Co oni robią?"
-
Uchodźcy z granicy. Trafili do szpitala i wcale nie chcą go opuszczać. "To im uratuje życie"
-
Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- "Jestem ultraortodoksyjną Żydówką i teściową leworęcznego rebego". O świecie europejskich chasydów w XXI wieku [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Od wkładek do butów po nowojorską giełdę. Tak najbrzydsze sandały świata doszły na szczyt
- Tusk: Wprowadzenie 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku to nadal oznacza także "trzynastkę" i "czternastkę"
- "Najlepiej wyrzuć na śmiecie jak obierki". Tajemnica "dzieci z beczki"
- W Chersoniu nie działa alarm przeciwlotniczy. Ludzie nie nadążają ukrywać się w schronach