"Usunięcie komentarzy to nie jest błahostka. Stawka jest wysoka"
Doktor Alek Tarkowski jest współautorem raportu "Obiegi kultury" o "społecznej wymianie treści cyfrowych i ich nieformalnym obiegu". Jest też członkiem zespołu doradców strategicznych premiera.
- Czy w tym raporcie było widać, że rewolucja u bram? - pytał Jacek Żakowski nawiązując do ulicznych protestów przeciwko ACTA. - Samej rewolucji może nie, ale widać było warunki dla niej - przyznał dr Tarkowski.
Po 30-tce z ludźmi dzieje się coś dziwnego
Zdaniem socjologa w Polsce wytworzyły się "dwa społeczeństwa". - Młodsze to ludzie mniej więcej do 30. roku życia, dla których dostęp do internetu jest normą. Z ludźmi powyżej 30. roku dzieje się coś dziwnego i odpadają z tego świata. Żyją jeszcze w bardzo analogowym świecie - opisywał Tarkowski. Przy czym zaznaczył: - To nie jest kwestia technologiczna. To przede wszystkim inne sposoby myślenia o komunikowaniu się, czyli o czymś najbardziej podstawowym.
Ja mówię, Ty mówisz też. Tylko, że Ty zbyt rzadko
- Może dlatego jest problem miedzy ulicą a pięćdziesięciolatkami, którzy dziś rządzą Polska? Może stad bezradność rządu? - pytał prowadzący Poranek. - Młodzi ludzie przyzwyczajeni do hiperaktywnej komunikacji - odpowiedział socjolog. - Mogą traktować typową komunikację polityczną, głosowanie raz na jakieś dwa lata, jako bardzo ubogą. Na tle ich życia codziennego, instytucje publiczne zaczynają zanikać - diagnozuje Tarkowski.
Usunięcie komentarzy? Stawką jest akceptacja władzy
- Ubolewam kiedy słyszę, że na Facebooku premiera są usuwane komentarze. Każdy wie, że jego znajomi nie usuwają komentarzy na swoim profilu. To jest przełamanie jakiejś normy - powiedział dr Tarkowski. Chodzi o usunięcie przez Kancelarię Premiera kilku tysięcy wpisów z fan page Kancelarii Prezesa Rady Ministrów na Facebooku . Pracownicy Kancelarii wyjaśniali, że usunięto wulgaryzmy i spam. Tymczasem, jak wynika z analizy Fanpage Trendeer, wulgarne wypowiedzi stanowiły jedynie kilka procent wpisów. - To jest pozornie błaha sprawa, ale nauczenie się wzajemnej komunikacji jest niezwykle ważne. Stawką jest legitymizacja, akceptacja władz.
Urzędnik zapomniał, że jest kontrolowany
- Urzędnik pomyślał, tak jak zawsze, że trochę sfałszuje rzeczywistość i zrobi PR. Nie wziął pod uwagę, jak bardzo precyzyjnie jest kontrolowany przez sieć - zauważył Żakowski. - Tu jest zachwianie tej równowagi. Zawsze było tak, że władza kojarzyła się z lepszą zdolnością komunikacji. Tymczasem wszyscy zyskali podobne narzędzia i trzeba się z tym pogodzić - oceniał Tarkowski. Jednak nie chodzi tylko o opis sytuacji - Spychanie władzy do pozycji analogowej jest w miarę trafną diagnoza, ale nie jest rozwiązaniem problemu. Musi dojść do komunikacji miedzy tym umownymi dwoma społeczeństwami - podkreślał.
Użytkownicy muszą być dopuszczeni do debaty
Socjolog uważa, że drugą grupą, która niedługo przestanie się "dogadywać" ze społeczeństwem jest biznes. - Mówi się, że złe korporacje albo źli złodzieje. Myślę, że to też doprowadzi do dużej polaryzacji - przewiduje. - Prawo autorskie było budowane przez całe dekady przez jedną ze stron, przez twórców. To się długo sprawdzało. Przyszedł jednak internet i wszyscy kopiujemy legalnie, nielegalnie własne i cudze treści - mówił Tarkowski. - Lista, z którą ministerstwo kultury konsultowało ACTA, to jest lista dostawców treści. Użytkownicy, ta druga strona, musi być dopuszczeni do debaty o własności w świecie cyfrowym. Jeśli to się nie stanie, będą się nasilać bardzo dramatyczne sytuacje konfliktu - przewiduje socjolog.
Przeżycie pokoleniowe, którego szukaliśmy
- Nie kupuję tez, że społeczeństwo zostało zmanipulowane. Może to jest przeżycie pokoleniowe, którego tak długo szukaliśmy dla nowych generacji. O dziwo, nie uczestniczymy w ruchu Occupy, a nagle młodzi protestują o prawo wolności w internecie, prawa do wykonywania swoich komunikacyjnych i kulturowych czynności - mówił dr Tarkowski.