Wasilewski o Günterze Grassie: "Autorytet jest dobry, kiedy mówi dobrze o nas"
W opublikowanym w środę na łamach dziennika "Sueddeutsche Zeitung" wierszu Grass zakwestionował prawo krajów zachodnich do prewencyjnego uderzenia na Iran , które może "wymazać z powierzchni irański naród". Pisarz sugeruje, że Izrael jako mocarstwo atomowe stanowi zagrożenie dla pokoju na świecie.
Noblista ma dość hipokryzji
Grass podkreśla, że zdecydował się powiedzieć, co "musi zostać powiedziane", w sytuacji gdy Niemcy mają dostarczyć Izraelowi kolejny okręt podwodny. Z tej jednostki mogą zostać odpalone rakiety w kierunku miejsca, "gdzie podobno znajduje się bomba atomowa, chociaż jej istnienie nie zostało udowodnione". Pisarz tłumaczy, że ma "dość hipokryzji Zachodu". Wystąpienie niemieckiego pisarza i noblisty sprowadziło na niego falę krytyki.
- Autorytet jest dobry, kiedy mówi, że my jesteśmy dobrzy. A tu jest autorytet mówi tak: "hej: ale tak naprawdę to chcecie wy pierwsi zaatakować!". No to mamy reakcję: "O Boże, musimy bronić swojego dobrego imienia!", czyli musimy bardzo szybko zaklepać gwóźdź, który ktoś nam wbija. W innym przypadku będziemy mieli problem sami ze sobą, będziemy musieli powiedzieć: no dobra, po prostu musimy sami na siebie nałożyć sankcje - komentował w TOK FM kulturoznawca dr Jacek Wasilewski z UW i SWPS.
Jak mówił Wasilewski, z odbiorem krytykujących autorytetów jest odwieczny problem. - Kiedy Julian Tuwim opublikował w "Robotniku" w 1929 roku słynne "Rżnij karabinem w bruk ulicy / nasza jest krew, a ich jest nafta", to była wielka chryja. Prawicowa krytyka mówiła, że autor zachęca do niszczenia polskiej broni i nie jest patriotą - przypominał gość TOK FM.
Grass wiedział, że zostanie nazwany antysemitą
Po publikacji wiersza Grassa wśród krytyki pojawiły się i argumenty dotyczącego jego przeszłości. " Byli hitlerowcy nie mają moralnego prawa krytykować Izraela " napisał dziennik "Maariw", odnosząc się do służby w Grassa w Waffen-SS (jak opowiada, został wysłany na front w ostatnich dniach wojny i niemal od razu był ranny). Gazeta "Maariw" pisze, że skandaliczny atak Güntera Grassa na państwo żydowskie niekoniecznie musi być wyrazem antysemityzmu. - Jest to raczej odmowa przyznania się do ogólnoniemieckiej odpowiedzialności za Holocaust i wiele innych potwornych zbrodni popełnionych przez ten naród w czasie II wojny światowej - dodaje. Znany germanista profesor Mosze Zimmerman oznajmił, że Günter Grass uprawia tzw. relatywizację Holocaustu.
Grass: Nie odwołam moich słów. Liczyłem na dyskusję
- To jest niesamowite, że po takim czasie, po 60 latach od Holocaustu, jeżeli ktoś powie coś na temat współczesności, nadal są te pogrywki związane z antysemityzmem - komentował kulturoznawca. - Warto przeczytać wiersz w całości . Grass mówi w nim, że pewno zostanie nazwany antysemitą, ale w tym momencie nie może dłużej milczeć - mówił Wasilewski.
Dobre jest to, co my robimy. Nawet jeśli jest złe
Jak podkreślał kulturoznawca, istotą wystąpienia Grassa jest protest przeciwko wysłaniu przez Niemcy okrętu podwodnego, który umożliwiłby atak prewencyjny Izraela. - Atak prewencyjny jest "dobry", kiedy my go przeprowadzamy. Ponieważ my tworzymy pewną stronę świata, która jest "moralnie słuszna i dobra". My jesteśmy dobrzy, czasami się oczywiście zdenerwujemy, ale zwykle właśnie ktoś nas sprowokuje. To typowa asymetria postrzegania - opisywał dr Wasilewski. - Günter Grass mówi co innego. Mówi: zastosujmy takie same zasady do wszystkich - tłumaczył.
Dobro legitymuje ta strona, która ma więcej broni
- Wyobraźmy sobie, że Iran zgadza się na zajrzenie tu i ówdzie różnym międzynarodowym siłom, ale pod warunkiem że Stany Zjednoczone zgodzą się na podobny zabieg u siebie. I oto Stany mówią owszem, niech kontrolerzy z Iraku przyjadą i nas skontrolują - mówił dr Wasilewski. - Absurd tej sytuacji pozwala zauważyć, kto legitymizuje dobro. Dobro legitymizuje ta strona, która jest dobrze uzbrojona i mówi, że inni uzbrojeni być nie mogą - wyjaśniał kulturoznawca.
Gość TOK FM zwracał uwagę na powszechne przyzwolenie społeczeństw na to, żeby pewne państwa kontrolowały inne. - Bo my - Zachód jesteśmy dobrzy. Wchodzi tu kwestia orientalizmu w ujęciu Edwarda Saida. Ci, którzy są inni, to na pewno są bardziej impulsywni, nie chcą pokoju światowego, więc trzeba ich przekształcić na naszą modłę - tłumaczył
Pora na rosyjskiego Rambo walczącego w Iraku
Jak przypomniał dr Wasilewski, zainteresowanie Iranu bronią atomową sięga lat 50. - W tamtym czasie Iran i USA podpisały porozumienie o cywilnej współpracy atomowej. W 1957 r. w Teheranie przy uniwersytecie powołano centrum badań nuklearnych. Program atomowy wspierany przez USA nabrał rozpędu w latach 60., później Stany dostarczyły Iranowi pierwszy reaktor - mówił gość TOK FM. - Szach był wtedy dobry, bo wspierał USA. W momencie, kiedy ktoś przestaje wspierać USA, to staje się zły. Więcej - należy go oskarżać o to, że może mieć broń. Jeśli jest sojusznikiem Stanów, to oskarżeń żadnych nie ma - dodał.
W 1988 roku powstał "Rambo III", w którym amerykański heros wspiera mudżahedinów. - Bo wtedy byli dobrzy. Rambo więc pojechał do Afganistanu, chwalił dzielny naród afgański i pomagał rozbijać Rosjan. Wyobraźmy sobie, że teraz Rosjanie próbują zrobić film na podobnym schemacie. Rosyjski bohater jedzie wesprzeć tych biednych Irakijczyków, którzy walczą z okrutnym najeźdźcą - proponował kulturoznawca.
Iran chce iść "trzecią drogą". To się nikomu, oczywiście, nie podoba
- Przypomnijmy, kto otacza Iran. Pakistan, Rosja, Indie, wszyscy mają bomby atomowe. Iran ma do wyboru: albo się sprzymierzyć z Rosją i wtedy nie będzie już taki bardzo zły, albo przytulić się do UE. On wybiera taką trzecią drogę, ukierunkowaną na zostanie regionalnym mocarstwem. To się oczywiście nikomu nie podoba - dodał kulturoznawca.
Dr Wasilewski zwrócił także uwagę na wątek w wierszu Grassa, w którym ten pisze, że nie wiadomo, na jakim etapie jest program atomowy Iranu. - Pamiętajmy, że cała sprawa z bronią w Iraku była nakręcona przez człowieka, który uciekł z zakładów chemicznych i nakłamał wywiadowi niemieckiemu, że produkuje się tam broń biologiczną. Broni nie było, był za to pretekst do prewencyjnego uderzenia na Irak - przypominał gość TOK FM.
Chodzi o Rafida Ahmed Alwan al-Dżanabi, który przyznał się, że skłamał niemieckiemu BND i za jego pośrednictwem CIA. Później niemiecki wywiad nakłaniał Dżanabiego, żeby brnął w konfabulację. BND miało dać do zrozumienia, że jeśli nie będzie współpracował z wywiadem, jego ciężarna żona - Marokanka przebywająca w Hiszpanii - nie będzie mogła przyjechać do niego do Niemiec. - Sami postępujemy w ten sposób, jakiego u kogoś innego byśmy nie akceptowali. Ale to jest w "dobrej wierze", więc to jest dobre - podsumował dr Wasilewski.
Agresywny pamflet agitacyjny
"Wass gesagt werden must" - zobacz wiersz Güntera Grassa w oryginale >>
Agencja dpa odnotowuje, że politycy, organizacje żydowskie i intelektualiści zareagowali na wiersz Grassa z oburzeniem, zarzucając mu, iż prezentuje "postawiony na głowie" obraz sytuacji. To nie Izrael, lecz irański reżim mułłów zagraża światowemu pokojowi - podkreślają krytycy. Grassowi zarzuca się antysemityzm i nieodpowiedzialne postępowanie, brak wyczucia i ignorancję w kwestii bliskowschodniej.
Centralna Rada Żydów w Niemczech nazwała tekst Grassa "agresywnym pamfletem agitacyjnym". Sekretarz generalny CDU Hermann Groehe wyraził opinię, że Grass przedstawił wypaczony obraz sytuacji, nie dostrzegając, że to Iran, dążący do wejścia w posiadanie broni nuklearnej, kwestionuje prawo Izraela do istnienia i neguje Holocaust.
Stany Zjednoczone i ich sojusznicy podejrzewają Iran o potajemne prowadzenie prac nad bronią atomową. Społeczność międzynarodowa sankcjami chce zmusić rząd w Teheranie do rezygnacji z programu, ale USA i Izrael nie wykluczają ataku na irańskie obiekty nuklearne.
Biczowanie, ukrzyżowanie, krwawe obchody Wielkiego Tygodnia [ZDJĘCIA] >>
-
Molestował nieletnich i współpracował z SB. Kim był "bankier" Jana Pawła II? "Żył jak pączek w maśle"
-
Xi Jinping namówi Putina do pokoju z Ukrainą? "To tylko dobra wymówka"
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
-
W Holandii stworzyli cmentarz, bo Polki "zaczęły pytać, jak mogą pożegnać swoje dzieci"
-
Dawid Kubacki kończy sezon. "Nie to jest teraz najważniejsze"
- Francja. Rząd zostaje. Zabrakło 9 głosów do uchwalenia wotum nieufności
- "Ropa coraz tańsza przez banki". Jak bałagan na zagranicznych rynkach bankowych przekłada się na nasze portfele
- "Margin Call": film zamiast podręczników do Business English
- "Wizyta Putina w Mariupolu to teatrzyk". Ekspertka o "wiosce putinowskiej"
- Ile może dorobić emeryt w 2023 r.? Od 1 marca obowiązują nowe limity