Płatek dla tokfm.pl: Wyeliminować kary za drobne ilości narkotyków. I zacząć mówić, że uzależnienie jest złe

Policji wyłapywanie ludzi ze skrętami jest na rękę, bo poprawia jej statystyki. Zliberalizowanie prawa - zdaniem Moniki Płatek, karnistki - pomoże skupić się na tym, co jest naprawdę ważne - czyli na prewencji. Ludzie muszą wiedzieć, czym grozi używanie narkotyków. Ale straszenie więzieniem niewiele daje. - To, co jest zakazane, jest bardziej atrakcyjne - mówi prof. Płatek.

Karolina Głowacka, tokfm.pl: W Sejmie z inicjatywy kilkunastu posłów z Ruchu Palikota i PO złożono projekt ustawy, która zawierałaby tabelę wartości granicznych narkotyków mającą ułatwić rozróżnienie osoby używającej narkotyków od dilera. Co pani o tym sądzi?

Monika Płatek, karnistka: Myślę, że to bardzo dobry pomysł. I on jest w zgodzie z wypracowanymi doświadczeniami innych państw: Portugalii, Czech. To się wydaje rozsądne, bo eliminuje dotychczasowe podejście, kiedy nie było żadnych zachęt dla policji czy prokuratury, żeby ścigać dilerów. Mogli ich łapać i wyrabiać statystyki efektywności, mając po prostu użytkowników. Z drugiej strony jest to po prostu coś, co zmusza nas do zastanowienia się, jakiej ilości można używać.

A ja mam nadzieję, że ludzie będą mieli oprócz tego informację, jakie szkody przynosi używanie nawet drobnych ilości. Być może eliminacja prawa karnego z tej całej sfery sprawi, że zaczniemy się naprawdę zajmować tym, co jest najważniejsze, czyli prewencją.

Czyli to może zadziałać podobnie jak w przypadku papierosów, które można legalnie kupić, ale opakowania opatrzone są ostrzeżeniami, że to jest szkodliwe...

- Tak. Ja mam to głębokie przekonanie, że nawet używanie tych niewielkich ilości narkotyków powoduje np. to, że tracimy naszą własną zdolność do produkowania substancji, które działają tak jak narkotyk. Organizm produkuje takie rzeczy, kiedy się jest szczęśliwym. Pozbawiamy się tego.

Druga rzecz, którą pamiętam z opowieści moich kolegów, którzy używali narkotyków: mieli kłopoty z potencją i ogromne trudności z wydalaniem. Być może jeśli zaczniemy zwracać uwagę na to, co się rzeczywiście wiąże z codziennymi problemami wynikającymi z używania narkotyków, [będzie to skuteczne]. Życie jest ciężkie. Ludzie mają potrzebę, żeby się rozerwać, i często z tego powodu - bądź z ciekawości - sięgają po takie środki i czasami kończy się to też tym, że się uzależniają.

W związku z tym ja, będąc jak najbardziej za [propozycjami ustawy], podkreślałabym, że to nie oznacza pochwały narkomanii, narkotyków, używania, ale oznacza przede wszystkim eliminację szkodzenia, które w tej chwili ma miejsce. Jeżeli włączamy prawo karne, rezygnujemy z innych form przeciwdziałania. W momencie gdy następuje eliminacja prawa karnego, pojawia się przestrzeń, którą trzeba zagospodarować. Miejmy nadzieję, że ta przestrzeń będzie zagospodarowana przez dobrą politykę społeczną, dobrą informację i ewentualnie pomoc medyczną dla tych, którzy jej rzeczywiście potrzebują.

Paradoksalnie legalizacja drobnych ilości może spowodować racjonalizację używania narkotyków.

- I zmniejszenie. Bo jest jeszcze jedno bardzo wyraźne zjawisko. Były takie badania w USA na używanie alkoholu wśród ludzi młodych. Wszyscy używają, ale nadużywają przede wszystkim ci, którzy mają mniej niż 21 lat. Po skończeniu 21 lat ci ludzie używają mniej. To, co jest zakazane, jest bardziej atrakcyjne i też należy o tym pamiętać

Kiedyś udzieliła pani wywiadu TOK FM, w którym nazwała pani państwo największym dilerem, dlatego że alkohol jest legalny. A wiadomo, że państwo zarabia na jego sprzedaży...

- I dalej to podtrzymuję.

Mówi się, że mamy w Polsce narkofobię. Zgadza się pani z takim określeniem?

- Tak, ale ja też zrozumiałam kolejną rzecz. Jeżeli popatrzymy wstecz, to sytuacja, która obecnie ma miejsce z narkotykami, 50-70 lat temu, kiedy w Stanach Zjednoczonych była prohibicja, dotyczyła też alkoholu.

Alkohol się przeżył jako środek, na którym można zbijać kapitał polityczny, i oczywiście jest elementem, który dostarcza ogromne ilości pieniędzy do budżetu.

Chociaż współczesne badania pokazują, że to alkohol właśnie jest największym szkodnikiem, jeśli się weźmie pod uwagę nie tylko szkodliwość dla pijących, ale również dla ludzi, którzy z pijącymi mają do czynienia. W dalszym ciągu powinniśmy na to zwracać uwagę.

Nie proponuję eliminacji alkoholu, bo pewnie budżet by tego nie udźwignął. Natomiast proponuję, żeby zdawać sobie z tego sprawę; żeby nie szukać zastępczych wrogów, bo ten wróg główny jest.

Można natomiast uczyć ludzi zdrowego używania alkoholu. Bo znów w niewielkich ilościach, kiedy jest używany dodatkowo, przy okazji, również po to, żeby się rozluźnić, nie szkodzi.

To jeszcze podejście polityczne. Myśli pani, że ta ustawa ma szansę wejść w życie?

- Ma, tym bardziej że mamy dość głośny i mocny głos prezydenta Kwaśniewskiego . Moim zdaniem to o kilka lat za późno, ale lepiej późno niż wcale. Człowiek, który to wszystko zaczął, przyznał, że popełnił błąd. Wydaje mi się, że nie chodzi o tanią popularność, tylko rzeczywiście chodzi o powstrzymanie lawiny szkód, która ruszyła, żeby jej nie kontynuować.

Postulujący zmiany mówią, że ta ustawa to mały kroczek. Jaka jest pani wizja idealna?

- Powinniśmy wyeliminować kary za posiadanie drobnych ilości narkotyków, przy oznaczeniu, co to są drobne ilości, aby nie było możliwości różnic, nie było możliwości szantażowania osób, które są zatrzymane. W dalszym ciągu nastawienie na politykę społeczną, która z jednej strony będzie pokazywała, dlaczego mimo wszystko nie należy, a kiedy należy. Bo to oczywiście może być również środek stosowany w medycynie, kiedy ludzie rzeczywiście sa chorzy i to może być wykorzystywane jako środek medyczny.

 

I wreszcie, wyobrażam sobie, trzeba się zastanowić w jaki inny sposób wyładowywać napięcia i dbać o lepszą jakość życia. Zadbać o inny sposób działań, który być może powinien polegać na promocji czytelnictwa książek, na większej ilości kawiarenek, gdzie można kupić i poczytać książkę. Na tym, żeby nam nie zamykali kawiarni na głównych ulicach i żeby banki tym, co dominuje. To trzeba pokazać. Jeżeli będziemy żyli na pustyni, a nie w dobrym, społecznym ośrodku, gdzie można normalnie, miło spędzać czas, to się musimy liczyć z tym, że ludzie będą jednakże szukać tego typu używek, po to, żeby uciec od cierpienia.

TOK FM PREMIUM