Niesiołowski wysyła Lisickiego do przemysłu porno. "Gdyby powiedział to polityk PiS..."
"Dla mnie pan Gmyz, Wróblewski, cała ta ferajna nie istnieje. (...) Lisicki może zrobić karierę w przemyśle pornograficznym pisząc znakomite pornograficzne opowiadania do "Faktu". Wróżę mu dużą przyszłość w tej branży. A Gmyz? (...) Proponuję sprzątanie miasta. Zdaje się, w niektórych dzielnicach trochę śmieci zalega" - powiedział Stefan Niesiołowski w "Superstacji". Te słowa padły ledwie dzień po opublikowaniu przez "Politykę" okładki, na której Niesiołowski znajduje się w "poczcie dumnych oszołomów".
- Wypowiedzi Niesiołowskiego są lekceważone. Gdyby, którykolwiek polityk PiS czy Solidarnej Polski powiedział coś takiego, np. o Adamie Michniku to byłby skandal na całego. I słusznie - komentował w TOK FM Tomasz Terlikowski. - To wypowiedź skandaliczna. Dokładnie taką samą wypowiedzią skandaliczną, byłoby sugerowanie, że pan poseł Niesiołowski mógłby się zatrudnić w pornobiznesie, np. gejowskim - dodał publicysta.
Dlaczego wypowiedzi Niesiołowskiego są tolerowane przez PO?
- Stefan Niesiołowski ma niewyparzoną gębę i ubolewam, że tak mówi - ocenił Wojciech Mazowiecki. - Chociaż gdyby łagodniejszymi skrytykował Lisickiego i Gmyza pewnie bym się z nim zgodził. Nie powinien tak powiedzieć, również dlatego, że robi w ten sposób złą robotę. Każde odezwanie się po stronie PiS ma rozgrzeszenie z powodu Stefana Niesiołowskiego czy Palikota - opisywał Mazowiecki.
Z kolei Terlikowski jest przekonany, że PO toleruje tak ostre wypowiedzi Stefana Niesiołowskiego, bo im się to "opłaca". Publicysta uważa, że zapowiedziana przez Platformę i premiera walka z mową nienawiści ma na celu jedynie "zniszczenie opozycji"
Niesiołowski na okładce "Polityki". Razem z Braunem, Macierewiczem...
Tymczasem zaledwie w ostatnią środę Stefan Niesiołowski został umieszczony przez tygodnik "Polityka" na liście osób opisanych tytułem "Poczet dumnych oszołomów". Na okładce są także zdjęcia Janusza Korwin-Mikkego, Antoniego Macierewicza, Grzegorza Brauna, Ewy Stankiewicz, Janusza Palikota, Zdzisława Krasodębskiego, Krystyny Pawłowicz i Stanisława Michalkiewicza.
Poseł PO na takie zestawienie zdrowo się oburzył. "Równie dobrze mogła mnie porównać z Berią, Chruszczowem czy Goebbelsem" - powiedział w rozmowie z serwisem natemat.pl. "Chore jest zestawianie mnie z Korwinem, który robił "Heil Hitler" w studiu filmowym, Braunem, który wzywał do zabijania, Palikotem, który najpierw zaprasza mnie do domu, daje mi pół litra wódki, a później opisuje, że ja to od niego wymusiłem. I jeszcze cytują Brudzińskiego. Ależ sobie znaleźli autorytet" - mówi. Dodał jeszcze, że więcej "tej pani nie udzieli wywiadu". "Ta pani" to dziennikarka "Polityki" Malwina Dziedzic.
Lis broni Niesiołowskiego. Dziedzic odpowiada
Natemat.pl to serwis, którego jednym z założycieli jest Tomasz Lis, redaktor naczelny "Newsweeka". I właśnie Lis staje w obronie Niesiołowskiego na swoim blogu : "To jest przykład z gruntu fałszywej symetrii. Niesiołowski, owszem, mówi ostro, ale czy stawia tezy obrażające zdrowy rozsądek? (...) Czy bredzi o zamachach, zabójstwach? Nie przypominam sobie". "Rozumiem, że "Polityka" nie chciała sugerować, że oszołomy są tylko po jednej stronie, ale manifestując swój obiektywizm posłużyła się fałszywą miarą" - dodaje dziennikarz.
Wywołana do tablicy Malwina Dziedzic odpowiedziała na zarzuty Lisa w serwisie polityka.pl : "Lis pyta retorycznie, czy Niesiołowski "stawia tezy obrażające zdrowy rozsądek"? Mój, owszem, często" - pisze dziennikarka.
"Zarzut fałszywej symetrii - wynikający zapewne z tego, że oddałam w moim tekście głos także drugiej stronie politycznego konfliktu i zapytałam, kto zdaniem polityków PiS i ich sympatyków jest największym oszołomem - wydaje mi się chybiony. Wpisuje się w narrację Niesiołowskiego, który mówi nie o konflikcie politycznym, a o wojnie domowej i tym usprawiedliwia swoje co bardziej agresywne wypowiedzi. No bo skoro wojna, to wszystkie chwyty dozwolone. W ten sposób dajemy przyzwolenie na nieustanne podnoszenie temperatury języka, a zwalczanie Macierewicza Niesiołowskim to tylko krzesanie iskier, nic więcej. Nie sądzę, aby o to chodziło Tomaszowi Lisowi" - tłumaczy Dziedzic.
Przede wszystkich zachęca do przeczytania tekstu, a nie sugerowanie się jedynie okładką. "W artykule starałam się pokazać, jak od lat 90. ewoluowało pojęcie oszołomstwa, gdzie było wtedy, a gdzie lokuje się teraz" - zaznacza.
Ruch Palikota robi swoją okładkę
Żeby tego było mało, właśnie na okładce skupił się także Ruch Palikota, który opublikował na swoim profilu na Facebooku własny "poczet dumnych oszołomów". A tam m.in.: Rafał Ziemkiewicz, Tomasz Terlikowski, Cezary Gmyz, Łukasz Warzecha. Także redaktor naczelny "Polityki" Jerzy Baczyński. Na obu okładkach pojawia się Ewa Stankiewicz.
-
Zapadł drugi wyrok w sprawie znanego aktora Jerzego S.
-
"Drastyczne" rekolekcje w Toruniu. "Żadna fundacja tego nie zrobiła, a w kościele dzieci to widziały"
-
Szokujące rekolekcje w Toruniu. Kobieta poniżana przed ołtarzem. Będzie wniosek do prokuratury
-
17-latek nakleił na kanapkę promocyjną naklejkę. Grozi mu więzienie, bo "naraził sklep na stratę 5,49 zł"
-
"Piroman" Macron tylko "dolewa oliwy do ognia". Ekspert ostrzega. "To idzie w stronę jakichś śmierci"
- Pluszowy trener i toksyczna rodzina. Zaczęły się finałowe sezony "Teda Lasso" i "Sukcesji"
- Problem ze zbożem może odbić się PiS-owi czkawką. "Poważny kłopot"
- Kaczyński broni Przyłębskiej. Senator u Lewickiej gra w skojarzenia. "Puste beczki i głupcy robią dużo hałasu"
- Franciszek w szpitalu. Watykan w końcu przyznał, co się dzieje z papieżem
- Użytkowanie wieczyste do likwidacji. Morawiecki wyliczył, kto na tym skorzysta