Poznaliśmy szczegóły programu refundacji in vitro. Jeden zabieg - 7500 zł. Ginekolog: "Trzeba będzie myśleć o oszczędnościach"
Jest już projekt zapowiedzianego przez premiera programu refundowania zabiegów in vitro . Z finansowania będą mogły skorzystać pary, które przez co najmniej 12 miesięcy leczyły się z niepłodności, a kobieta musi być przed 40. rokiem życia. Nie będzie można korzystać z komórek rozrodczych od dawców.
Program, do którego dotarł reporter TOK FM Michał Janczura, zawiera też warunki, jakie muszą spełnić ośrodki medyczne, które chcą w nim uczestniczyć, m.in. wymagania sprzętowe i kadrowe. Ministerstwo powoła specjalną komisję, która wybierze ośrodki, w których zapłodnienia in vitro będzie można dokonywać za publiczne pieniądze.
Koszt jeden próby zapłodnienia in vitro ministerstwo wylicza na 7 500 zł.
Wizyty u lekarzy - wycenione za tanio
- Ogólna suma [kosztów] jest bardzo zbliżona do realnej - ocenia dr Katarzyna Kozioł, ginekolog-położnik z Przychodni Leczenia Niepłodności nOvum. Jej zdaniem, zaniżony jest jednak koszt wizyt lekarskich. - To są jednak wizyty wysokospecjalistyczne. Takich specjalistów jest w Polsce 100-150. Zamiast wyliczonych przez resort 35 zł za wizytę, powinno być tu ujęte między 50 a 80 zł - uważa.
Podkreśla także, że w części opłat technologicznych brakuje kosztów mrożenia i przechowywania zarodków. - A to są poważne koszty - mówi dr Kozioł. Poza tym wyliczenie kosztów technologicznych ocenia jako rzetelne i zbliżone do realnych sum.
Mniej już nie można
- Z punktu widzenia pobieżnego przyjrzenia się programowi, jest to kwota wystarczająca, ale absolutnie minimalna - oceniał na gorąco w programie "Konfrontacje" prof. Sławomir Wołczyński z Kliniki Rozrodczości i Endokrynologii Ginekologicznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Zaznaczył, że programowi trzeba będzie się jeszcze szczegółowo przyjrzeć. Na razie trafił on do konsultacji.
Zwraca uwagę na pewien szczegół. W programie ministerstwa pojawia się zapis, że zespół musi posiadać wewnętrzny system zarządzania jakością. - Jeśli tak, to na jakim poziomie? Bo jeżeli na wysokim, to jest to szalenie kosztowny system. Powinno być to uwzględnione - podkreślił. - Trzeba też uwzględnić, że ta procedura musi przynosić amortyzację sprzętu, który się zużywa i jest drogi. To też musi być zapisane - dodał.
Dr Kozioł zadeklarowała, że można się podjąć dokonania zabiegu za sumę 7 500 zł, choć trzeba by było pomyśleć o oszczędnościach. - Musielibyśmy znaleźć tańszych dostawców, tańsze sprzęty tylko po to, żeby zmieścić się w tej sumie. Byle nie kosztem jakości i tak, aby bezpieczeństwo pacjentów było zachowane - podkreśliła.
Ogólnie - w porządku
Eksperci zgodnie uznali, że program jest generalnie krokiem w dobrym kierunku. - Zdejmuje odium nie wiadomo jak nagannej procedury. Jest to korzystne społecznie, jak i ekonomicznie w perspektywie długofalowej - uważa prof. Wołczyński.
- Program nie jest zły, ale na pewno wymaga pewnego dopracowania i naszych uwag, które pozwolą ten program mocniej usadowić w realiach - podkreślił lekarz.
-
"Najlepiej wyrzuć na śmiecie jak obierki". Tajemnica "dzieci z beczki"
-
Najpierw obdukcja, teraz donos. Aktywista po akcji SOP w Świdniku: Tak tego nie zostawię
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Uchodźcy z granicy. Trafili do szpitala i wcale nie chcą go opuszczać. "To im uratuje życie"
- Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. Duchowny ostro o polskim Kościele: Rozpusta, rozpasanie, bezrozum
- "Kładę się spać i widzę linię, która idzie mi przez salon!". Protesty i okrągły stół w sprawie kolei CPK na Śląsku
- Krzysztof Brejza zawiesił kampanię. "Dotarły do mnie szokujące informacje"
- 31-latka nie zwróciła pracodawcy komputera, bo się obraziła. Grozi jej do 5 lat więzienia
- Komu najbardziej ufają Polacy? Andrzej Duda liderem rankingu, jeden polityk zaliczył ogromny spadek [SONDAŻ]