Politolog o premiach dla marszałków: Są za wysokie. Problemem jest nie nagradzanie, a dostosowanie nagród do realiów

- Nie chodzi o to, by nie nagradzać za dobrą pracę, ale chodzi o adekwatność nagrody dla realiów społeczno-politycznych - mówiła w TOK FM dr Ewa Marciniak, politolog z UW. Marszałkowie dostali po 45 i 40 tys. zł premii rocznej. - To jest 10 razy więcej niż zarabia nauczyciel. Ma to cechy nieprzyzwoitego zachowania - dodała.

Czy premie, które marszałek Ewa Kopacz przyznała sobie i wicemarszałkom, są niewłaściwe? - pytał Piotr Maślak w Pierwszym Śniadaniu w TOK FM. - Osoby sprawujące wysokie stanowiska muszą mieć poczucie adekwatności działania. Ma ona różne rodzaje - m.in. adekwatność materialną. Nie chodzi o to, by nie nagradzać za dobrą pracę, ale chodzi o adekwatność nagrody dla realiów społeczno-politycznych. To jest 10 razy więcej niż zarabia nauczyciel. Ma to cechy nieprzyzwoitego zachowania - oceniała dr Ewa Maria Marciniak, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego zajmująca się sprawami etyki.

Frazesu premiera

Z ust premiera padały zapewnienia o zaciskaniu pasa na najwyższych szczeblach władzy, mówił o równym traktowaniu. - Trochę frazesów na ustach premiera było. Odpowiada moralnie za swoich polityków - dodała dr Marciniak w Pierwszym Śniadaniu w TOK FM.

Dobrze, że Nowicka zapłaci stanowiskiem?

Ruch Palikota, po tym, jak rozpętała się burza o wysokie premie, wycofał poparcie dla swojego wicemarszałka , co oznacza, że najprawdopodobniej straci ona stanowisko. - To działanie całkowicie odmienne od zachowania innych liderów, którzy bronią, pośrednio lub bezpośrednio, swoich marszałków - oceniła politolog. Krytycznie też wypowiada się o zapowiedziach marszałków, już po ujawnieniu wysokości nagród, że przekażą je na cele społeczne. - Widać, że to nieszczere.

Jej zdaniem politycy myślą krótkowzrocznie. - W dojrzałym systemie politycznym politycy myślą o długofalowych konsekwencjach swoich działań - powiedziała dr Marciniak.

Prof. Środa: Polowanie na czarownicę panów z Ruchu Palikota

Sejm to nie zakład pracy

Etyk z UW uważa również, że powoływanie się przez marszałek Kopacz na normę prawną ( "Mam prawo, a wręcz obowiązek oceniać pracę swoich pracowników" ) jest nieporozumieniem. - Politycy wielokrotnie mówią, że są reprezentantami narodu. Okazuje się, że reprezentacja jest taka sobie. Jest na przeciętnym poziomie, by nie powiedzieć poniżej, standardów moralnych - dodała dr Marciniak.

Dwa światy

- Żyjemy w dwóch rzeczywistościach. Jesteśmy w tym samym czasie, są te same wydarzenia i zjawiska. A my, społeczeństwo i elity mamy zupełnie odmienne interpretacje. Dwa nieprzystające światy - oceniła politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. - Politycy żyją na co dzień innymi problemami. Mają poczucie, że są reprezentantami narodu. Przypisują sobie cechy wyjątkowości i elitarności. A to powoduje, że umykają z pola widzenia problemy ludzi, których reprezentują - dodała etyk, choć zastrzegła, że nie wszyscy parlamentarzyści utracili kontakt ze światem zewnętrznym.

TOK FM PREMIUM