Sąd: Reklama "od września dajemy za darmo" nie obraża. "Polskie prawo jest niewrażliwe"

Precedensowa sprawa o seksistowską reklamę przepadła dziś w sądzie. Sąd Apelacyjny w Warszawie potwierdził wyrok sądu pierwszej instancji - reklama z kobietą w figlarnej pozie nie obraża. - Sąd podzielił nasz pogląd, że podstawą roszczeń są pewne skojarzenia powódki, które nie są równoznaczne z naruszeniem czyichś dóbr osobistych - stwierdził Mateusz Trojanowski z Kancelarii Radców Prawnych Meritum, który reprezentował Multimedia Polska. - Ta reklama jest skandaliczna - ocenia autor strony Szczucie Cycem.

Dziś Sąd Apelacyjny w Warszawie umorzył sprawę kontrowersyjnej reklamy Multimedia Polska "Od września dajemy za darmo". Multimedia Polska reklamowało darmowy internet plakatem z kobietą, która leży w figlarnej pozie z wypiętą pupą, w rozpiętych, lekko zsuniętych na biodra jeansach. Nad nią widniał napis "od września dajemy za darmo".

Sprawa toczyła się od 2011 roku z powództwa Gender Center. Fundacja działa m.in. na rzecz przeciwdziałania dyskryminacji ze względu na płeć, rasę, religię. Reprezentantka fundacji, Agnieszka Mrozik, poczuła się obrażona i dotknięta reklamą. Uznała ją za seksistowską i dyskryminującą. Przedstawicielki fundacji chciały natychmiastowego usunięcia plakatów z przestrzeni publicznej. W maju 2012 r. sprawę odrzucił sąd okręgowy.

"Reklama nie narusza godności"

Dziś Sąd Apelacyjny w Warszawie sprawę oddalił. - Ta reklama nie wykracza poza standardy. Co więcej, pani Mrozik ani fundacja Gender Center nie miały uprawnienia do występowania w tej sprawie. Bo to nie jej dobro osobiste zostało, nawet teoretycznie, dotknięte. Ona nie występowała na tej reklamie, czyli nie jej wizerunek był uwidoczniony - tłumaczy nam Mateusz Trojanowski z Kancelarii Radców Prawnych Meritum, który reprezentował Multimedia Polska. - My uważamy, że ta reklama nie narusza niczyjej godności ani dóbr osobistych - dodaje.

- Sąd pierwszej instancji (Sąd Okręgowy w Warszawie - red.) orzekł, że ta reklama nie nosi zarówno znamion bezprawności, jak i dyskryminujących. I podzielił nasz pogląd, że podstawą roszczeń są pewne skojarzenia powódki, które nie są równoznaczne z naruszeniem czyichś dóbr osobistych. Sąd doszedł do wniosku, że w przedmiotowej reklamie nie istnieją podstawy dla przyjęcia obiektywnego naruszenia godności kobiet jako płci - dodał mecenas Trojanowski.

A jeśli obraża, to co robić?

Czy dotknięci reklamą mogą poczuć się tylko ci, którzy w niej się pojawiają? - pytamy. - Nie ma relacji między modelką występującą w reklamie a powódką bądź innymi członkiniami i członkami fundacji, którzy poparli niniejsze powództwo o naruszenie dóbr osobistych - odpowiada prawnik.

Czy one źle sformułowały zarzut? Pełnomocnik Multimedia Polska SA nie chciał tego oceniać. Wyjaśnił jednak, że w polskim prawie cywilnym co do zasady nie ma instrumentu, który pozwalałby osobom trzecim, które nie są uwidocznione na takich reklamach bądź w inny sposób bezpośrednio z nią powiązane, na korzystanie ze środków ochrony prawnej, typu powództwo o publikację przeprosin czy też w przedmiocie żądania zadośćuczynienia itd. Nie ma takiej możliwości - tłumaczy prawnik.

- Osoby, które poczują się urażone, muszą dokładnie przeanalizować swoją osobistą relację w stosunku do takiej reklamy. Czy da się wyprowadzić bezpośredni związek między publikacją określonej reklamy a dobrami osobistymi przynależnymi do konkretnej osoby - tłumaczy mecenas Mateusz Trojanowski.

Sąd apelacyjny uznał nadto, że proces ten miał charakter stricte światopoglądowy, a nie został oparty na obowiązującym porządku prawnym.

Reklamami dyskryminującymi i seksistowskimi zajmuje się Rada Etyki Mediów. I jest to organ, który rozpatruje tego typu sprawy. Fundacja złożyła wniosek do REM i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (uznała, że sprawa nie jest w ich gestii - reklamy pojawiły się na billboardach i w metrze, a nie środkach masowego przekazu).

"Chodzi nam o precedens"

- Chodzi o to, by ustanowić precedens i zainteresować ustawodawcę czy ciała, które regulacje mogą wprowadzić - mówi Agnieszka Mrozik z fundacji Gender Center. - Tu nie trzeba ustawy, tylko regulacji instytucji, które zajmują się marketingiem i reklamą. Bez regulacji jesteśmy skazani na to, co mamy. Ta reklama nas uderzyła. Dostajemy wiele innych przykładów od różnych osób, które chcą, żebyśmy się tym zainteresowały - mówi w rozmowie z TOK FM. Mrozik przyznaje, że dzisiejsze orzeczenie sądu jej nie zdziwiło: Trochę się z tym liczyłyśmy. Już po pierwszym wyroku sądu widziałam, w jakim kierunku to idzie. Polskie prawo jest niewrażliwe na takie sprawy. Nasza prawniczka się zawzięła i powiedziała, że będzie to pchała najdalej jak możemy - dodaje.

"Ta reklama jest skandaliczna"

Bohdan Pękacki prowadzący przez lata bloga, a obecnie profil na Facebooku Szczucie Cycem , gdzie można znaleźć zdjęcia półnagich kobiet reklamujących w zasadzie wszystko - od ubojni drobiu, przez gips, po jogurty, nie chciał komentować wyroku sądu. - Nie jestem prawnikiem, nie znam uzasadnienia wyroku. Ale w wymiarze społecznym ta reklama jest skandaliczna - mówi Pękacki. - Są ludzie, którzy to już rozumieją, są ludzie, którzy tego nie rozumieją - dodał. Jego zdaniem jednak jest nadzieja na poprawę. - Coraz więcej ludzi rozumie, że ta reklama jest bardzo nie w porządku. Głęboko wierzę w to, że zmiana się dokonuje. Kropla drąży skałę. Najpierw nie ma sprawy, potem są przegrane, aż w końcu ktoś wygra - dodał Pękacki.

Czy reklama jest obraźliwa dla kobiet?

TOK FM PREMIUM