"Świat się zmienił. To żaden wstyd przyjrzeć się reformie emerytur. Bez emocji"
Rząd Donalda Tuska już raz obniżył składkę przekazywaną do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Teraz przeprowadza przegląd systemu emerytalnego. Wnioski mamy poznać jeszcze w maju lub czerwcu. Ale już od kilku tygodni spekuluje się, że jednym z nich może być kolejne obniżenie składki do OFE.
Trudno spodziewać się, żeby rząd zachował status quo, skoro min. Jacek Rostowski konsekwentnie powtarza, że "koncepcja OFE legła w gruzach".
Głównym adwersarzem szefa resortu finansów jest prof. Leszek Balcerowicz. Twórca polskich reform gospodarczych, który był wicepremierem, kiedy wprowadzano reformę emerytalną, alarmuje, że pieniądze, które nie trafią do OFE, przepadną w ZUS .
To nie wstyd
Znacznie bardziej powściągliwa jest prof. Danuta Huebner. Europosłanka i była unijna komisarz apeluje, żeby w dyskusji o reformie unikać używania "ciężkich słów". - Teraz cała para idzie w to, kto ma rację, a kto nie. I upolitycznia się problem. A to, co najważniejsze - interes obywatela - gdzieś ginie - mówiła w "Poranku Radia TOK FM".
Zdaniem Huebner emerytury są tak ważne, że nie można poprzestać jedynie na jednej reformie. - My chyba nie doceniamy, jak bardzo zmienił się świat w ciągu ostatnich lat. I nie myślę jedynie o kryzysie. Nie jest więc żadnym wstydem dla nikogo przyjrzenie się reformie, która ma tak duże znaczenie dla bezpieczeństwa obywateli - argumentowała.
Reformować było trzeba
Była komisarz UE jest przekonana, że reformę emerytalną trzeba było przeprowadzić. A wiedza, jaką mieli eksperci pod koniec lat 90., podpowiadała, że dobrym i pewnym rozwiązaniem są systemy kapitałowe.
- To nie był kaprys jednego czy dwóch ministrów. Ta zmiana była wzorowana na udanej reformie przeprowadzonej w krajach Ameryki Południowej. Ale przez te kilkanaście lat diametralnie zmieniła się sytuacja na rynkach finansowych, które kreują dochody funduszy emerytalnych. Warto więc jeszcze raz spojrzeć na to spokojnie - stwierdziła prof. Danuta Huebner.
Balcerowicz kontra Rostowski Kłótnia dżentelmenów czy fundamentalny spór?>>