Prof. Płatek: Świadczenie usług seksualnych jest dozwolone. Teoretycznie. Hipokryzja zaczyna się wtedy, gdy mówimy, że jest ono niemoralne

- Państwo ma obowiązek chronić ludzi przed wykorzystywaniem (jako ofiar handlu ludźmi). Ale nie wiem, czy obowiązkiem państwa jest stwierdzać moralizatorsko, kto jakie usługi może świadczyć? - zastanawiała się prof. Monika Płatek, karnistka z Uniwersytetu Warszawskiego, mówiąc o problemie prostytucji w Polsce.

Głośna sprawa tenisisty Wojciecha Fibaka i prowokacji młodej dziennikarki poruszyła opinię publiczną - wynikało z niej, że Fibak może uczestniczyć w zawieraniu znajomości między "miłymi" panami a "miłymi" dziewczynami. Rozpętała się medialna burza - byłego tenisistę okrzyknięto stręczycielem, a komentatorzy podzieli się na tych, którzy go bronią i tych, którzy nie szczędzą gorzkich słów. Prawnicy Fibaka rozesłali do redakcji pismo, w którym zakazują pisania o życiu prywatnym znanego Polaka.

Karnistka, prof. Monika Płatek, do sprawy podchodzi z dystansem. Przyniosła do studia ulotki agencji reklamowych, które w centrum Warszawy masowo wkładane są za wycieraczki samochodów.- Jest pewna różnica między panem Fibakiem a domami publicznymi, które są nazywane "agencjami towarzyskimi" - powiedziała karnistka. - W przypadku tego pierwszego jest potworna demoralizacja i nieuczciwość. Tam bardzo często wyszukuje się niewinne, nie do końca świadome, dziewczyny marzące, by wejść w wielki świat. Dostać w łeb na samym początku i zostać sprowadzonym do przedmiotu, to jest ohydne - oceniła Monika Płatek w rozmowie z Cezarym Łasiczką.

Fibak broni się, mówiąc, że nie brał za to pieniędzy. - Dziś w świecie liczy się networking, kontakty. On ma niesamowitą wiedzę na temat ludzi i tego, co oni robią w intymnej sferze, której nie chcemy wystawiać na widok publiczny. Fibak o tym wie - mówiła prof. Płatek.

- Niezrozumiałe jest dla mnie robienie wielkiej afery i sprawy karnej z innej sytuacji, kiedy "modelki" wyjeżdżały za granicę jako "panie do towarzystwa" i dostawały określone stawki. Kobieta ma prawo zdecydować, że chce być w towarzystwie i zarobić. To jest w porządku. Jest przekroczona granica, że ktoś czerpie korzyść z seksu, to trzeba stosować równą miarę - oceniła prof. Płatek w programie OFFCzarek.

- Świadczenie usług seksualnych jest dozwolone. Teoretycznie. Hipokryzja zaczyna się wtedy, gdy mówimy, że jest ono niemoralne. Nie można prostytucji traktować jak pracy i pobierać za nią podatków - podkreślała karnistka. - Seks jest ważny. Powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że to usługi, które są potrzebne i są w cenie. Osoby, które świadczą usługi seksualne, zarabiają więcej niż ja jako profesor prawa na UW. Ich usługi są bardziej cenne niż moje i ich usługi trzeba traktować z większym szacunkiem - mówiła w TOK FM karnistka. - Przyzwyczailiśmy się do lekceważącego, poniżającego traktowania osób świadczących usługi seksualne i do tego, by nie widzieć sprawców - dodała.

- Państwo ma obowiązek chronić ludzi przed wykorzystywaniem (jako ofiar handlu ludźmi). Ale nie wiem, czy obowiązkiem państwa jest stwierdzać moralizatorsko, kto jakie usługi może świadczyć? - zastanawiała się rozmówczyni Łasiczki. - Jestem oburzona, kiedy słyszę księży, którzy chcą wywalać z drogi tzw. tirówki, a nie zastanawiają się, co zrobić, żeby sprawdzić, ile z nich to ofiary handlu ludźmi - mówiła prof. Płatek w rozmowie z Cezarym Łasiczką.

TOK FM PREMIUM