Spłaca długi byłego męża. Nic o nich nie wiedziała. Winna luka w przepisach

Pani Małgorzata z Radomia od kilku lat żyje w strachu o swoją przyszłość, bo musi spłacać długi byłego męża, o których nie miała pojęcia. Komornik zajął jej konta i chce zlicytować ośrodek dla niepełnosprawnych dzieci.

Wszystko zaczęło się od pożyczki, którą blisko 10 lat temu zaciągnął jej mąż. I nie spłacił. Co prawda małżeństwem wówczas jeszcze byli, ale mieli rozdzielność majątkową. To oznacza, że o swoich kredytach nie musieli się informować.

I pan Tomasz [nazwisko do wiad. red.] żony o zaciągniętej pożyczce nie poinformował. Podpisując umowę, nie potrzebował jej zgody. - Nie konsultowałem z nią wtedy takich rzeczy w ogóle. Nie widziałem potrzeby, ona nawet nie zna mojego wierzyciela, nigdy go nie widziała, to była sprawa dotycząca tylko nas dwóch - uważa.

Wysoki procent i dług urósł jak na drożdżach

Pan Tomasz pożyczył 30 tys. zł. Plus odsetki - 5 proc. miesięcznie. Teraz do spłacenia jest blisko 200 tys. zł. Rosnącego w zabójczym tempie długu mężczyzna oddać nie mógł, bo jego firma wpadła w kłopoty. Komornik nie ma mu z czego ich ściągnąć.

Rok temu zajął konta pani Małgorzaty. Przeżyła szok.

Małżeństwo jest już po rozwodzie. Pani Małgorzata boi się o swoją przyszłość. Prowadzi ośrodek dla dzieci niepełnosprawnych i przedszkole dla maluchów z autyzmem. Ma dwóch dorastających synów. Niedawno komornik zapukał do drzwi ośrodka. - Chciał zająć nawet zabawki dzieci, które są im potrzebne do terapii - skarży się. - Zostałam bez środków do życia. Była złość, była histeria - wspomina w rozmowie z TOK FM. - Wiedziałam już o problemach męża, ale byłam przekonana, że intercyza mnie zabezpiecza. Jestem osobą niezależną zawodowo i finansowo. Teraz pracuję tylko na jego długi - żali się.

Chwilowo egzekucję odroczono.

Po co mówić żonie?

Obowiązujące do 2005 roku przepisy Kodeksu rodzinnego mówią o tym, że obarczenie długami współmałżonka jest możliwe, nawet przy intercyzie, jeśli wierzyciel nie wiedział, że mąż i żona majątek podzielili. O to, żeby wiedział, powinna zadbać pani Małgorzata.

- Musi to być udowodnione, najlepiej pisemnie, mówi o tym 47 art. Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, który wtedy obowiązywał - tłumaczy radca prawny Maciej Król - Takim pisemnym dowodem jest m.in. wyrok sądu. Sąd uznał, że pani Małgorzata dowodów nie ma.

Tej luki też już nie ma, przepisy zmieniły się osiem lat temu. Teraz odpowiedzialność za sprawdzenie sytuacji prawnej i majątkowej małżeństwa ponosi osoba udzielająca pożyczki. To ona musi udowodnić, że wie, od kogo, zgodnie z prawem, ściągać dług.

- To absurd, że muszę udowadniać, że jestem niewinna - denerwuje się pani Małgorzata. Czy się uda? O tym zdecyduje sąd. Rozprawa rusza za tydzień.

TOK FM PREMIUM