Bp Ryś w TOK FM o molestowaniu nieletnich: Nie wyobrażam sobie, żeby był w Polsce biskup, który nie stawia sobie pytań o ten problem

- Jest całe czytanie Ewangelii, które mówi o tym, że Chrystus się troszczy o maluczkiego, że On jest w tym maluczkim, a nie w tym, który dysponuje władzą, jest wyżej w hierarchii. Jest oczywiste, że najpierw jest konieczna pomoc temu, który jest pokrzywdzony. Jeśli potrzebna jest terapia, to trzeba pomóc ją przejść i dać na nią pieniądze - mówił w TOK FM bp Grzegorz Ryś. Pytany jednak o odszkodowania wobec ofiar, odpowiedział: - Diecezja jako taka jest bezgrzeszna, to jest pewna struktura. Mówmy o odpowiedzialności osobistej.

W wywiadzie Cezarego Łasiczki biskup krakowski ks. Grzegorz Ryś mówił między innymi o miłosierdziu: - Nam jest strasznie łatwo zgorszyć się czyimś grzechem, błędem, przestępstwem i natychmiast wołamy o sprawiedliwość. A podejście miłosierne, czyli zastanowienie się nad tym, jak człowieka, który się dopuszcza przestępstwa i grzechu bardzo ciężkiego, jak go wyprowadzić z tego stanu do jakiegokolwiek przyzwoitego stanu człowieczeństwa. Nie zrezygnować z tego człowieka w jego człowieczeństwie. To jest niesamowite. I to jest jeden z powodów, dla których ja zawsze będę kochał Kościół.

Cezary Łasiczka, TOK FM: Jak słowa księdza biskupa mają się do przypadków księży dopuszczających się czynów pedofilnych? Z jednej strony sprawiedliwość, z drugiej strony miłosierdzie.

Bp Grzegorz Ryś, biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej: Nie widzę powodów, dla których należałoby mówić "albo-albo". To już jest szaleństwo. Dlaczego ja mam wybierać? Jeżeli już mam wybierać, to tylko w sensie, że ten pokrzywdzony ma pierwsze prawo do pomocy, do miłości. I to tym bardziej, że w takich sytuacjach, kiedy to jest ksiądz i np. małoletni chłopak, który ma na przykład lat 12. [W takim przypadku - red.] jest całe czytanie Ewangelii, które mówi o tym, że Chrystus się troszczy o maluczkiego, że On jest w tym maluczkim, a nie w tym, który dysponuje władzą rozmaicie rozumianą - bo jest dorosły, bo jest kimś, kto jest [wyżej - red.] w hierarchii, ten młody człowiek jest od niego uzależniony na tysiąc sposobów, choćby emocjonalnie.

Jest oczywiste, że najpierw jest konieczna pomoc temu, który jest pokrzywdzony. Ale to nie oznacza, że ja temu pokrzywdzonemu najbardziej pomogę w ten sposób, że tego, który dopuści się zbrodni, zrujnuję i skopię go na amen. To, co mówię, nie oznacza także, że on nie powinien być sądzony. Od tego jest prokuratura, od tego są sądy; od tego jest też prawo kanoniczne i sądy wewnątrzkościelne.

I to się nie kłóci z miłosierdziem. Ustawianie rzeczy tak, że miłosierdzie i sprawiedliwość to są rzeczy sobie przeciwne, jest wariactwem. Wincenty Kadłubek i z niego się rodzi pół polskiej cywilizacji, w XIII wieku mówił tak: sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrucieństwem. To jest to, co się dzieje w więzieniach. Dlaczegóż w więzieniach jest cały program resocjalizacji? Kara to jest jedno, a troska o tego człowieka, żeby wyszedł z tego więzienia, będąc innym człowiekiem, to jest drugie. Kara nie jest tylko zemstą.

"Większości czynów pedofilnych nie popełniają pedofile". Dlaczego powszechnie używa się tego określenia? >>

A jak pomagać ofiarom?

- To jest rzecz bardzo indywidualna. Na pewno pierwsza pomoc, jaka jest potrzebna, to danie doświadczenia akceptacji, miłości - nie odrzucenia. To są bardzo często ludzie, którzy nieraz w sobie upatrują źródła problemu. Nieraz mają bardzo niską samoocenę, napięcia w nich są tak ogromne, że po latach się odzywają.

Myślę, że człowiekowi trzeba pomóc też uczciwą, sensowną terapią.

Terapia kosztuje.

- Jeśli kosztuje, to trzeba mu pomóc w tym, żeby mógł ją przejść. I dać pieniądze.

Po wypowiedzi abp. Michalika poczułem się powtórnie zgwałcony" - członkowie "Nie lękajcie się" pokazują twarze >>

Episkopat mówi: księża, którzy dopuszczają się takich czynów, robią to na własny rachunek, my bardzo chętnie zaoferujemy modlitwę. Bardzo chętnie zaoferujemy pomoc psychologiczną, ale jeżeli chodzi o odszkodowanie, pieniądze to już nie jest nasza sprawa.

- Mamy w tej chwili proces, który się toczy przeciwko diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. To nie jest tak, że biskup Dajczak nie był gotów wspierać człowieka poszkodowanego każdym groszem, który potrzebny jest chociażby do przejścia terapii; do możliwego wyłączenia skutków tego, co się stało. Biskup Dajczak wielokrotnie ze swojej strony oferował [pomoc - red.], nie wchodzę w to do końca, na jakie to się przełożyło formy pomocy. Natomiast proces dotyczy diecezji jako takiej. Ale diecezja jako taka jest bezgrzeszna, to jest pewna struktura.

Jeżeli byłoby tak, że jest biskup, który mając wiedzę o księdzu, który się dopuszcza czynów pedofilnych, krył go, przenosił na inne miejsce, robił to świadomie - to tu jest jego zakres odpowiedzialności i to jest moment, który można też rozpatrywać w kategoriach winy kryminalnej. Ale znowu wtedy adresatem oskarżenia nie jest diecezja, tylko jest konkretny człowiek.

Mówmy o odpowiedzialności, która jest odpowiedzialnością osobistą, a nie róbmy odpowiedzialności, która jest odpowiedzialnością zbiorową. Bo w oparciu o co? To jest utarty przykład, ale nie mam w tej chwili innego na myśli: jeśli ktoś zatrudniał Polańskiego do zrobienia następnego filmu, to cała kinematografia odpowiada za to? Ma płacić odszkodowania za to, co on kiedyś zrobił? Nie ma takiego przełożenia.

Są ludzie, którzy ponoszą konkretne winy. Gdyby tak było, że biskup miał wiedzę, nic z tym nie robił, nie wytoczył księdzu procesu najpierw wewnątrzkanonicznego, nie odsunął go od jego obowiązków, byłoby to niewątpliwą winą po stronie biskupa.

Ale wydaje się, że diecezje w ogóle nie zdają sobie sprawy, że taki problem istnieje. Radio TOK FM wysłało listy do wszystkich diecezji i do rzecznika KEP ks. Józefa Klocha z pytaniem o skalę nadużyć w Kościele dot. zachowań pedofilnych. Ksiądz Kloch odesłał do diecezji, a diecezje odpisały: odsyłamy do ks. Klocha, my nie wiemy. Czyli diecezje nie wiedzą.

- Myślę, że to też trochę uproszczony wniosek.

W Kościele nowe otwarcie ws. molestowania nieletnich? Ponownie wysyłamy pytania do diecezji. Piszemy też do Watykanu >>

Opieram się na słowach z diecezji.

- Nie mogę recenzować wypowiedzi poszczególnych rzeczników diecezji, bo nie wiem, do czego by mnie to miało zaprowadzić. Natomiast jest przyjęty dokument Konferencji Episkopatu Polski na ostatnim posiedzeniu, to są aneksy dotyczące konkretnych działań.

Tu nie ma dobrowolności. Jeżeli jest podejrzenie o popełnieniu przestępstwa, jeżeli [do biskupa - red.] przychodzi z tą sprawą sam młody człowiek, może młody człowiek z rodzicami, a może człowiek, który zdążył już dojrzeć, to pierwszą rzeczą, jaką ma obowiązek zrobić biskup, jest poinformowanie: masz święte prawo iść z tą sprawą do prokuratury. To jest mój, jako biskupa, obowiązek - powiedzieć takiemu człowiekowi: masz prawo wszcząć proces karny.

Jeżeli się przesłuchuje młodocianego człowieka, nie wolno tego zrobić bez psychologa. A psycholog jest człowiekiem, który ma obowiązek donieść do prokuratury podejrzenie o popełnieniu przestępstwa. Są mechanizmy, które są i przewidziane, i mają wszelkie prawo być skuteczne. Po pierwsze, mam nadzieję, że one będą działać. I to nie jest tak, że w diecezjach na ten temat nie ma wiedzy. To też nie oznacza, że każdy biskup, pierwsze co zrobi, to poleci do radia, nawet jeśli to jest TOK FM, i będzie mówił o tym, jaka to jest skala spraw, które sam prowadzi we własnej diecezji - a ma obowiązek je prowadzić.

Czyli biskupi zdają sobie sprawę ze skali problemu, tylko niekoniecznie się nią dzielą?

- Nie wyobrażam sobie, żeby był w tym momencie w Polsce biskup diecezjalny, który sobie nie stawia pytań o ten problem we własnej diecezji.

TOK FM PREMIUM