Etyk o powstańczych gadżetach: Przekroczyliśmy granicę trywializowania wydarzeń historycznych
Co roku przybywa oryginalnych pomysłów na upamiętnienie rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Filmy, koncerty, książki to za mało. Mamy więc m.in. odzież z motywami powstańczymi, klocki i grę komputerową.
- Mam wrażenie, że przekroczono granicę trywializowania wydarzenia historycznego. Być może jest tak, że te wszystkie gadżety zwiększyły jakąś tam świadomość historyczną. Ale trzeba zadać pytanie, czy chodzi nam o "jakąś tam świadomość", czyli że było takie wydarzenie jak powstanie. Czy o to, żeby wiedzieć o co chodziło, by znać rację stron. Mam wrażenie, iż takie popularyzowanie na siłę, powoduje że w świadomości wielu ludzi pozostaje jedynie świadomość: tak było powstanie i byliśmy po dobrej stronie. I na tym się chyba kończy - komentuje etyk prof. Paweł Łuków.
Trywializacja
Gość Radia TOK FM jest przekonany, że "powstańcze gadżety są dość powierzchownym sposobem popularyzowania historii". - To, na czym polegało całe wydarzenie zostaje odsunięte na dalszy plan. Z drugiej strony, zostaje strywializowane. A przecież powstanie warszawskie to jedno z najtragiczniejszych wydarzeń w naszej historii. To wymaga poważniejszego podejścia.
Zdaniem prof. Łukowa, kluczowe powinno być spojrzenie na wydarzenia sprzed 70 lat oczami ich uczestników. - Takie pomysły jak gry komputerowe, gdzie element rozrywkowy jest dominujący, ocierają się o granice tego, co z punktu widzenia edukacji historycznej jest bezcelowe. A z punktu widzenia ocen etycznych, znajduje się na granicy tego co niestosowne. Warto zadać sobie pytanie, co myślał młody człowiek, który walczył, został rzucony w zupełnie inny świat. Dzięki temu będziemy mogli zrozumieć zachowania, które np. z punktu widzenia politycznego można by uznać za nieuzasadnione.
W ocenie etyka z Uniwersytetu Warszawskiego, dla "przeciętnego gracza" nie ma znaczenie, czy gra dotyczy powstania warszawskiego czy innego podobnego wydarzenia. - Zaangażowanie w to, by nie dać się zabić powoduje, że nie myślimy o tym konkretnym wydarzeniu historycznym. Mogłaby to być inna bitwa, czy strzelanina na podwórku.
Logo nie wystarczy
W zrozumieniu wydarzeń z 1944 roku mogą więc pomóc, wg gościa TOK FM, na przykład książki, komiksy czy dobre płyty z piosenkami poświęconymi powstaniu. Do innych pomysłów warto podchodzić ostrożniej. - To jak z koszulkami z wizerunkiem Che Guevarą, które są niezmiernie popularne. Takie koszulki świetnie wyglądają. Ale co z tego, skoro noszą je ludzie, którzy patrzą na świat w zupełnie inny sposób niż Che? Popularyzowanie samego "logo" bez informacji do czego się odnosi jest troszkę bezsensowne. Chyba że ma służyć po prostu zwiększeniu sprzedaży - stwierdził prof. Paweł Łuków.
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Marsz Miliona Serc osłabi Trzecią Drogę? "Największe zagrożenie dla obecnej opozycji"
-
Wyborcy Trzeciej Drogi popierają decyzję liderów o braku udziału w Marszu Miliona Serc. "To mnie przekonało"
-
Marsz Miliona Serc mają zobaczyć dwie grupy wyborców. "Komunikaty są precyzyjnie adresowane"
- Marsz Miliona Serc bez liderów Trzeciej Drogi. "To nie musi być błąd"
- "Bezpardonowy roast Tuska". Konwencja PiS i spot z wulgaryzmami, czyli jak wzbudzić "wstręt, odrazę wobec opozycji"
- Donald Tusk na finał Marszu Miliona Serc z obietnicą i mocnym apelem. "Proszę was na wszystkie świętości"
- "Nie powiem, o co walczymy, tylko o co chodzi". Konwencja PiS bez obietnic i zaskoczeń
- Terlecki z pogardą o Marszu Miliona Serc. "To zabolało" - usłyszał reporter TOK FM od uczestników