''Nie ma parmezanu i foie gras, ale jest duma, że mocarstwo broni Rosjan. Dlatego Rosja nie wycofa się z Ukrainy''

- Walka o Ukrainę się toczy, bo to walka o status Rosji jako mocarstwa, status Rosji w regionie, walka o obronę obecnego systemu władzy w Rosji - komentowała w TOK FM Jadwiga Rogoża, ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich.

Wczorajszy falstart strony ukraińskiej o zawieszeniu broni w Donbasie i późniejsza zapowiedź Putina ws. "porozumienia w sprawie uregulowania konfliktu na Ukrainie" to próba Rosji wycofania się z twarzą z zawieruchy czy przejęcie kontroli nad sytuacją?

Zawieszenie broni? Pozory

- Można to postrzegać w kontekście (zapowiedzianych już) jutrzejszych sankcji. Nikt tego oficjalnie nie powie, ale dotychczasowe sankcje poważnie uderzyły w rosyjski biznes i gospodarkę - mówiła w TOK FM Jadwiga Rogoża z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jej zdaniem to może być próba wyciszenia nastrojów, również po stronie europejskiej.

Podkreśliła jednak, że Rosja nie zamierza się wycofywać z Ukrainy. - Walka o Ukrainę się toczy, bo to walka o status Rosji jako mocarstwa, status Rosji w regionie, walka o obronę obecnego systemu władzy w Rosji - komentowała w "Połączeniu" Rogoża.

Jest i sukces: używamy pojęcia "Noworosja"

- Dlatego to walka na śmierć i życie. Rosja się nie wycofa się z Ukrainy ani militarnie, ani politycznie, tylko będzie tworzyła otoczkę propagandową, która zniweluje pewne konsekwencje operacji. Będzie forsować projekt "Noworosja". Odnieśli już sukces, bo zaczynamy używać go już w debacie, jakby było faktem geopolitycznym. Rosja ma świadomość, że Ukraina jest wykrwawiona, słaba gospodarczo, idzie zima, że Ukraina ma zapasy gazu, ale ograniczone... - komentowała w TOK FM ekspertka.

Sankcje bolą Rosję

Rogoża mówiła, że nie wiadomo, jakie decyzje zapadną na szczycie NATO. Ale Ukraina nie może liczyć na decyzje rozstrzygające dotyczące jakiegokolwiek zaangażowania NATO. Sankcje gospodarcze uderzają w Rosję bardziej.

- Ostatni pakiet sankcji UE z antysankcjami Rosji zaczynają działać. Dotyczą one nie tylko technologii, ale i grup towarów. Szacuje się, że nawet około 40 proc. żywności na rynku rosyjskim jest z importu. Zaczęło brakować towarów, do których przywykły elity. Ceny wzrosły, również na produkty z tzw. podstawowego koszyka, jak ziemniaki czy chleb. Dodatkowo pogarszająca się reputacja Rosji wpływa na koszty obsługi kredytów. A prywatny biznes jest silnie zadłużony za granicą kraju. Przed tymi firmami stoi widmo niewypłacalności. To jak łańcuszek działa na całą gospodarkę - mówiła ekspertka z OSW.

Duma ważniejsza

Dlaczego Rosjanie, mimo że widzą po swoich portfelach, że coś się dzieje, przyjmują sytuację? - Wszystko, co widzimy w Rosji od pół roku, to przekonywanie, że Rosja ma takie zdobycze terytorialne i geopolityczne, że warto zapłacić za nie ekonomiczną cenę. Mówi się również o "sprawiedliwości dziejowej" - komentowała Rogoża. Przypominała, że przekaz jest taki: świat zachodni, wrogi, będzie Rosję szykanował i wprowadzał perfidne sankcje, ale my - naród - przetrwamy. Parmezan i foie gras nie są najważniejsze. - Dodatkowo buduje się poczucie, że Rosja staje się obrońcą Rosjan (przed bestialstwem, polityką Kijowa, który zamierza ich dyskryminować), nawet jeśli mieszkają na Krymie. Rosja w roli obrońcy występuje i to podkręca propaganda. Poczucie dumy, że jest się obrońcą czegoś szczytnego, ma rekompensować Rosjanom trudności - komentowała w TOK FM Rogoża.

- Jest teraz nawet "moda" na odrzucanie luksusowych produktów, bo nie o nie w życiu chodzi. A to jest kupowane przez Rosjan, którzy nie zawsze potrafią wyciągnąć wnioski z prawdziwych przyczyn zastoju gospodarki. Sankcje nie pogrążają rosyjskiej gospodarki. Ona traci przez to, że jest coraz mniej konkurencyjna. Poza ropą i gazem źródeł wzrostu nie ma - powiedziała ekspertka OSW w audycji Jakuba Janiszewskiego.

TOK FM PREMIUM