"Dzieci z in vitro nie są ludźmi ułomnymi w żadnym stopniu. Wbrew temu, że niektórzy moi koledzy tak, niestety, mówią"

Ks. prof. Andrzej Draguła krytykuje język, jakim polski Kościół mówi o in vitro. - Mam wielu znajomych młodych ludzi. Wiem, że coraz trudniej jest z poczęciem dziecka, z jakimi problemami borykają się ludzie, którzy pragną być rodzicami. Takie osoby pojawiają się w kościele i słyszą, że rozważanie in vitro to egoizm, że takie dziecko to produkt. Tak nie można mówić! - mówił w TOK FM.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Ks. Prof. Draguła nie ma wątpliwości, że sposób komunikowania się polskiego Kościoła z wiernymi w kwestiach dotyczących in vitro "nie jest wystarczająco przepracowany".

- Często o kwestiach związanych z życiem seksualnym, małżeńskim, prokreacją mówią księża, którzy - miejmy nadzieję - mają na te tematy wiedzę, ale nie mają własnego doświadczenia. A jeżeli taki ksiądz ma niekompletną wiedzę, a do tego brak wrażliwości, to może się skończyć dramatem, że będziemy o tych kwestiach mówić w sposób nie do przyjęcia - ocenił ks. Draguła z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Filozoficzno-Teologicznego im. Edyty Stein w Zielonej Górze.

Nie można z pola widzenia stracić ludzi

Często mówi się, że dziecko to boże błogosławieństwo, że "to Bóg dał dziecko". - Czy więc możemy o dziecku poczętym metodą in vitro powiedzieć, że to nie jest błogosławieństwo dla rodziców? Czy możemy powiedzieć, że to nie jest człowiek? Czy możemy powiedzieć, że jest mniej kochane przez Boga? A, niestety, wydaje mi się, że w odbiorze wielu kazań może się pojawić takie wrażenie - mówił ks. prof. Draguła, wykładowca i autor m.in. książki "Czy Bóg nas kusi? 55 pytań o wiarę".

Gość TOK FM podkreślał, że dzieci urodzone dzięki in vitro "mają taką samą godność" jak inni ludzie. Dlatego tak ważny jest język, jakim polscy duchowni mówią o in vitro. - Dzieci urodzone dzięki zapłodnieniu pozaustrojowemu nie są mniej ludźmi. Nie są ludźmi ułomnymi w jakikolwiek sposób, wbrew temu, że niektórzy moi koledzy z branży tak niestety mówią.

Zdaniem ks. prof. Draguły ludziom polskiego Kościoła wypowiadającym się ostro na temat in vitro brakuje m.in. wrażliwości na emocje uczucia wiernych. Często znajdujących się w bardzo trudnej sytuacji.

- Mam wielu znajomych młodych ludzi, m.in. dlatego, że jestem wykładowcą. Wiem, że coraz trudniej jest z poczęciem dziecka, z jakimi problemami borykają się ludzie, którzy pragną być rodzicami. Takie osoby często długo starają się o dziecko, "po bożemu", ale dziecka nie ma. Potem ci ludzie pojawiają się w kościele i słyszą, że rozważanie zapłodnienia in vitro to egoizm, że takie dziecko to produkt. Tak nie można mówić! Taki sposób mówienia o problemie nie liczy się z ludzkimi uczuciami.

Według duchownego w Polsce księża bardzo często wypowiadają się na tematy związane nie tylko z in vitro, ale i z innymi problemami dotyczącymi seksualności, prokreacji, życia małżeńskiego. - Miejmy nadzieję, że mają na te tematy wiedzę, ale nie mają własnego doświadczenia. Ale jeżeli tacy księża mają niekompletną wiedzę i do tego brak wrażliwości, to może się skończyć dramatem. Że będziemy o tych kwestiach mówić w sposób nie do przyjęcia. In vitro od dawna ''boli'' część duchownych. Na księdzu Longchamps de Bérier, który mówił o bruździe dotykowej, nie zostawiono suchej nitki. W ostatnich dniach temat ''konsekwencji'' za podpisaniu ustawy o in vitro dotyczył Bronisława Komorowskiego. Część kleru uważa, że wystąpił przeciwko wierze i nie zasługuje na to, by otrzymać komunię. Za te słowa kilku księży przepraszało byłego prezydenta.

"Ustawa o in vitro to tykająca bomba. Zmieni ludzki genom">>>

Zobacz wideo

TOK FM PREMIUM