Wrześniowy pik w zgłoszeniach mowy nienawiści. "90 proc. dotyczy internetu. Już nie to, że są wulgarne. Łamią Kodeks Karny"
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas TOK FM: W prokuraturach widać dość znaczący wzrost liczby postępowań prowadzonych w sprawie tzw. przestępstw z nienawiści. Pisaliśmy już o tym wcześniej. Jest to związane m.in. z dyskusją na temat przyjmowania czy nieprzyjmowania uchodźców. Jak to wygląda na państwa portalu, gdzie każdy może zgłosić incydenty związane na przykład z nawoływaniem do nienawiści?
Marek Gumkowski, prezes Zarządu "Otwartej Rzeczpospolitej": Zauważamy wręcz skokowy wzrost tych zgłoszeń. Portal istnieje dziewięć miesięcy. Otrzymaliśmy w tym czasie około tysiąca zgłoszeń - z czego we wrześniu dostaliśmy niemal połowę, więc liczby mówią same za siebie. I to oczywiście wiąże się ze sprawą uchodźców. Te zgłoszenia w ponad 90 proc. dotyczą zdarzeń z internetu. Są oczywiście też sprawy dotyczące haseł wykrzykiwanych w trakcie manifestacji przeciwko imigrantom czy napisów na murach, ale najwięcej dotyczy wpisów internetowych na popularnych portalach.
Jakie to wpisy? Wulgarne, pełne mowy nienawiści?
- To, że są wulgarne, to mało. My zawsze selekcjonujemy te zgłoszenia i w sprawie 40-50 procent z nich wysyłamy zawiadomienia do prokuratury, ponieważ są to wpisy, które - można podejrzewać - naruszają artykuły Kodeksu Karnego. Mówię tu o przestępstwach z artykułu o nawoływaniu do nienawiści czy o propagowaniu ustroju faszystowskiego lub innego totalitarnego oraz przestępstwach z artykułu o wypowiedziach znieważających osoby czy grupy osób o innym pochodzeniu etnicznym, narodowym czy o innym wyznaniu. To są artykuły 256, 257 Kodeksu Karnego, a jeszcze dochodzą do tego tak zwane groźby bezprawne, czyli wezwanie do użycia siły.
Co jak wiemy, zdarzało się w czasie marszów przeciwko imigrantom.
- Tak, rzeczywiście, te hasła z marszów czasami do nas zgłaszano i przy okazji wyrażano zdumienie, że policja, która była obecna na takich demonstracjach, absolutnie na takie hasła nie reagowała. Oczywiście, otrzymujemy z policji odpowiedzi, że to jest wszystko nagrywane i że potem jest rozpatrywane. Natomiast nie jest dla nas zrozumiałe, dlaczego można przejść przez pół miasta z transparentem wzywającym na przykład do zabójstwa. A takie sprawy też mamy.
Najwięcej jest jednak wpisów w internecie - jakie mogą być tego skutki?
- Ja myślę, że to jest groźne, jeśli chodzi o skutki społeczne. My zawsze zwracamy się do właścicieli portalu z prośbą o usunięcie takich wpisów, ale na ogół jest to albo w ogóle nieskuteczne, albo niezwykle długo trwa. Niebezpieczeństwo takich wypowiedzi jest duże - bywa że są to groźby, które ktoś w pewnej chwili może chcieć zrealizować. Poza tym obserwuje to wiele osób, które niejednokrotnie przekonują się o bezkarności tych, którzy się tego dopuszczają. Te wpisy "wiszą" w internecie całymi tygodniami czy miesiącami, wszyscy mogą je czytać - i część internautów może wyjść z założenia, że skoro można je czytać i nic się z tym nie dzieje, nie kasuje się tego, to znaczy, że można tak mówić.
Jakie są wasze doświadczenia ze współpracy z prokuraturą? Gdy zawiadamiacie, to nic się z tym nie dzieje czy też działania śledczych są szybkie?
- To się ogromnie zmieniło w ostatnich dwóch miesiącach. Nie wiem, czy jest to głównie konsekwencja postawy pana prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, który w pewnym momencie wypowiedział się o konieczności przyspieszenia tego rodzaju działań, ale rzeczywiście w tej chwili reakcje na nasze zawiadomienia - a tylko we wrześniu złożyliśmy ich 148 do różnych prokuratur - więc te reakcje są coraz szybsze. Kiedyś to trwało kilka miesięcy, a w tej chwili informację z policji, że sprawa jest już rozpatrywana, dostaję w ciągu tygodnia, najwyżej dwóch. Więc to zdecydowanie przyspieszyło.
Czyli szybciej wszczynane są postępowania i prowadzone. A jak jest z ich zakończeniem?
- Tu już jest inaczej. Po pierwsze, nie jesteśmy zawiadamiani - już po złożeniu przez nas zeznań na policji - co dzieje się z daną sprawą, tracimy ją z oczu. Nie mamy możliwości monitorowania jej i nie wiemy, czy jakieś sprawy kończą się przed sądem. Oczywiście, czasami docierają do nas takie informacje, ale z zupełnie innych źródeł.
Nie jest tajemnicą, że i policjanci, i prokuratorzy przez długi czas mieli problemy z prowadzeniem takich spraw, z rozróżnianiem, co jest nienawiścią, a co nie jest, co można zakwalifikować jako przestępstwo, a czego nie. Wiem, że teraz jest z tym lepiej. Państwa stowarzyszenie właśnie wydało "Przewodnik dla organów ścigania"- w wersji wirtualnej w internecie, ale też papierowej, która ma trafić do komisariatów.
- Tak, głównie myśleliśmy o policji, kiedy opracowywaliśmy koncepcję tego przewodnika. To ma być przewodnik dotyczący mowy nienawiści. Nazywa się "Formy dyskryminacji i metody jej zwalczania - przewodnik dla organów ścigania". Z jednej strony są tu omówione pewne praktyczne rzeczy, czyli np. rozpoznawanie pewnych symboli.
Bo to chyba też jest problem...
- Rzeczywiście, i ja się wcale temu nie dziwię, bo wyobrażenia są takie, że wszystko ogranicza się do swastyki czy gwiazdy Dawida powieszonej na szubienicy, a to nieprawda. Symbolika jest ogromna, zróżnicowana i bardzo bogata - i symbolika, i skróty, i hasła używane w międzynarodowym ruchu neonazistowskim. Więc o tej symbolice piszemy. Ale w przewodniku są również konkretne porady, jak postępować ze świadkami, jak postępować z poszkodowanymi np. przy incydentach skierowanych przeciwko ludziom o innym kolorze skóry czy innym wyznaniu religijnym. Chodzi o to, by te osoby miały poczucie bezpieczeństwa i wiedziały, że nie są zostawione same sobie.
Przewodnik jest dostępny w sieci w formacie PDF, ale jest wydany również w wersji drukowanej.
- Tak, wydajemy kilka tysięcy egzemplarzy tego przewodnika, który będzie bezpłatnie dystrybuowany w środowiskach, w których może się przydać. Zresztą muszę powiedzieć, że moje doświadczenia z policją z ostatnich miesięcy są bardzo dobre. Gdy składam zeznania jako świadek w sprawach zgłaszanych przez nas incydentów, spotykam się ze zrozumieniem i dobrym przyjęciem. Choć to co się dzieje potem bywa różne - czasami udowodnienie winy w przypadkach nawoływania do nienawiści jest trudne, bo artykuły Kodeksu Karnego są niby jasne, ale interpretacje są różne, często zawikłane.
Portal prowadzicie już ponad dziewięć miesięcy, stowarzyszenie działa o wiele dłużej. Jak pan ocenia to, co teraz dzieje się w sieci, te najróżniejsze, pełne mocnych słów i nienawiści komentarze - pokazujemy jako Polacy inną twarz?
Tak, zdecydowanie.
Pamięta pan takie przypadki, by było aż tyle tego hejtu?
- Nie, nie pamiętam. I to, co mnie chwilami przeraża, to fakt, że ten hejt przenosi się na inne dziedziny. Nienawiść szerzy się i rozprzestrzenia jak płomień. I tu nie chodzi tylko o uchodźców, tu chodzi o wszystkich. A niestety część publicystyki nie tylko nie jest zainteresowana w uspokajaniu tych nastrojów, ale wręcz przeciwnie - nastawiają się na jeszcze większe rozpalanie tego pożaru nienawiści. I to jest przerażające, bo w pewnej chwili nienawiść może się zupełnie wymknąć spod kontroli. I możemy mieć bardzo duże problemy społeczne i moralne.
Przypadki mowy nienawiści można zgłaszać m.in. dzięki stronie Zgłoś Nienawiść.
-
"Czarno-brunatna" koalicja po wyborach? "Mentzen i Bosak przebierają nogami"
-
Ksiądz, w którego mieszkaniu odbyła się orgia, zabrał głos. "To uderzenie w Kościół"
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Wypadek na autostradzie A1. Prokuratura opublikowała wizerunek kierowcy bmw
-
"Aż mnie pani podkręciła". Prof. Kowal ostro o słowach Waszczykowskiego. "Dziecinne i infantylne"
- Trudna rola asystentek z Ukrainy. "Usłyszałam, że to moja wina, że chłopcy dostali złe oceny"
- Rumuńska przestrzeń powietrzna mogła zostać naruszona. Zaostrzono środki bezpieczeństwa
- Wykręcać czy wycinać? Koszyk czy torba? Proste rady grzyboznawcy na dobre grzybobranie
- Wybory na Słowacji. Szykuje się wielki powrót. "To już inny Robert Fico"
- Kuria odpowiada na oświadczenie ks. Tomasza od orgii na plebanii z seksworkerem