Bożek o przedświątecznych mękach karpi: Jeśli zwyczaj jest barbarzyński, to należy z nim skończyć. Tak mówią polskie prawo, zdrowy rozsądek, humanitaryzm
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Jacek Bożek ze stowarzyszenia Gaja od lat walczy o los karpi, które są masowo sprzedawane przed świętami, często w fatalnych warunkach. - Żadne inne zwierzęta na taką skalę nie są sprzedawane żywe. Kiedyś to było 30 tys. ton. I to w jednym tygodniu przed świętami. Trzeba rzucić ogromną ilość towaru na sklepy - często zdarza się w hurtowniach przerzucanie ryby łopatą do pojemnika. Ja na własne oczy widziałem rzeczy straszne. Cały czas mówimy o żywym stworzeniu - tylko ono nie wydaje dźwięku - mówił Jacek Bożek w TOK FM.
A gdyby to był człowiek?
- Porównajmy sytuację do człowieka. Jeżeli jest pan chory, zostaje pan w domu, opiekuje się panem rodzina, wie pan, że jest pan spokojny i wie, że umiera. Z drugiej strony - jest pan przewożony, samotny, źle przewożony, nikt o pana nie dba, przeżywa pan nieprawdopodobny stres samotności i strachu. Dlaczego zadajemy temu zwierzęciu dodatkowe cierpienie? Ktoś chce jeść rybę? Proszę bardzo. Tylko po wyjęciu jej z wody sprawa powinna być załatwiona - tymczasem w sieciach stłoczone ryby trafiają do hurtowni, potem do sklepów i na końcu w foliowej siatce do naszych domów.
Aktywista apelował o minimum empatii. - Człowiek powinien być empatyczny. Tam, gdzie można zmniejszyć cierpienie zwierząt, należy to zrobić. Nie nawołuję, żeby nie jeść zwierząt. Tylko, żeby nie zadawać im niepotrzebnego cierpienia - mówił w rozmowie z Przemkiem Iwańczykiem.
Ludzie zaczęli widzieć, co się dzieje
- Jeszcze kilkanaście lat temu nie wierzyłem, że będziemy w tym miejscu, w którym jesteśmy dziś, że ludzie zaczynają dostrzegać (cierpienie - red). Ryby zabijano i oprawiano na oczach ludzi. Na śniegu przy punktach sprzedaży były plamy krwi. To było koszmarne - opowiadał Bożek. - Doprowadziliśmy do tego, że nie zabija się karpi na oczach dzieci, bo skorzystaliśmy z przepisów, by wprowadzić nakaz zabijania ryb za parawanem. Udało się nam doprowadzić do tego, że ryby są prawnie uznane za kręgowce - wyliczał sukcesy swojego stowarzyszenia.
Tradycja? Bzdura
Bożek przypomina: kwestia kupowania żywych ryb to nie kwestia tradycji, a przyzwyczajenia, które wynikało z sytuacji w czasach PRL. - Jeżeli mi ktoś powie, że to zwyczaj - a moim zdaniem to tylko przyzwyczajenie - ale nawet gdyby uznać, że to zwyczaj, to jest on barbarzyński, to należy z nim skończyć. A jest barbarzyński: tak mówią polskie prawo, zdrowy rozsądek, humanitaryzm o znęcaniu się nad zwierzętami.
-
Prezydent "jest klaunem ośmieszającym społeczeństwo". Orędzie nie poprawiło jego wizerunku
-
"Roszczeniowe zetki" rozwścieczyły pracodawców. "Rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do pracy"
-
"Bujaj się Andrzej, robimy swoje". "Przetłumaczył" komentarz Kaczyńskiego na "paradę absurdu" Dudy
-
Chińczycy strącili najbogatszego człowieka świata. To zły prognostyk dla gospodarki
-
Nowa "wrzutka wyborcza" PiS z emeryturami. Ekspertka odsłania kulisy. "W strachu przed strajkami"
- Jabłko za trzy biliony dolarów? W dodatku nadgryzione. Apple najbardziej wartościową spółką świata
- Nowy Jork utonął w gęstym dymie. Obrazki niczym z apokaliptycznego filmu
- Boże Ciało. Jaka będzie pogoda? Wyż Heinrich da się wielu Polakom we znaki
- "Andrzej Duda może odpowiadać przed Trybunałem Stanu". Pod pewnymi warunkami. Jakimi?
- Startuje cross-border.pl - KIG i Amazon pilotują eksport polskich MŚP